Nowe kolczyki.
Dzisiaj rano udało mi się obudzić wcześniej niż zwykle i nie zignorowałam budzika, jak to robiłam przez cały weekend, ale się ruszyłam. Ubrałam się, spięłam włosy (znowu trochę mi się rozwaliły, muszę kupić chyba lakier, albo wymyślić bardziej trwały sposób splatania) i wyszłam do sklepu po śniadanie. Nie, wbrew pozorom się nie odchudzam, choć moja marchewka, jabłko, banan, daktyle i jogurt oraz woda z cytryną i imbirem mogą wskazywać na coś przeciwnego. Raczej staram się ratować mój organizm. Narzekałam sobie trochę po przebudzeniu, że nie ma śniegu, a jest w całej Polsce. Jednak gdy wychodziłam ze sklepu, widzę - śnieg! Pada śnieg, pada śnieg! Radosna, w cienkiej bluzce i rozpiętym płaszczu idę z powrotem do akademika, patrząc w niebo, a jakiś mężczyzna: - Nie jest pani zimno? Drugi mu coś chyba powiedział, a ja szczęśliwa ruszyłam na moje śniadanie. Choć teraz już przestało sypać. Zrobiłam te kolczyki w zeszłym tygodniu, chyba we wtorek, gdy miałam kilka minut czasu między zajęc