Posty

Wyświetlam posty z etykietą youtube

YouTube challenges

Obraz
Chyba nigdy nie powiedziałam, że jestem normalna. A nawet jeśli - na pewno miałam na myśli jakąś specyficzną normalność, ale nie taką ogólną społecznie przyjętą. Gdybym była normalna, nie chciałabym zostać aktorką i nie czułabym się tak dobrze na scenie. A że teatr mi chwilowo nie po drodze, mam własną scenę. Mój kanał na YouTube . Zwykle gdy spotykam się z Kotkiem, nagrywamy parę dziwactw i jest fajnie. Dziś chciałabym Wam zaprezentować dwa z nich (oba nagrane w maju, coś tam jeszcze mamy, ale ostatnio nie miałam czasu na sprawdzenie, co tam nieprzyzwoitego powinnam wyciąć) - Yoga i Chubby Bunny Challenge. Wkrótce nadejdzie też Whisper Challenge i relacja z Wieliczki (o ile cokolwiek nadaje się tam do publikacji). To takie moje małe youtubowe plany. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić! Bo my dziwne jesteśmy, jak już powiedziałam. Miłego tygodnia!

TAG jedzenie!

Obraz
Nim wrzucę Was na głęboką wodę mojego arcyprzeintelektualizowanego blogowania zarówno stylowego jak i życiowego (znaczy wrzucę jakiś post z non-sensem na tematy nie-poważne), które nastąpi (tak mówi mi cała lista tematów na posty, którą któregoś pięknego dnia zrobiłam - większość postów już w połowie istnieje - często tej zdjęciowej lub myślowej...) w bliżej nieokreślonym czasie, pragnę Was zaprosić do obejrzenia mojego najnowszego filmiku. Ostatni chyba pojawił się w styczniu i to byli ulubieńcy roku poprzedniego... YouTuberka ze mnie jak z koziej dupy trąba (tak mawiała jedna z moich przyjaciółek - kontekstu nie znam, ale ze mną i YouTubem nie miał nic wspólnego). Oto dowód. Ale zdjęcie ładne. Podobno nie da się ładnie sfotografować owsianki. Ja potrafię! Tylko kadr jakiś nie taki... No dobrze. Dziś porozmawiamy o jedzeniu. Miłego oglądania!

Gdzie można mnie znaleźć?

Obraz
Na początek przyznam, że jestem ogromnie dumna z powyższego zdjęcia. Zrobiłam je dawno temu w Budapeszcie, ale dzisiaj przepuściłam je przez program do obróbki grafiki i zyskało nowego charakteru. Zatem jeśli mnie szukacie, możecie mnie znaleźć w Budapeszcie, bo właśnie tam często wędruję myślami. Także na Podlasiu lub w Krakowie. To miejsca, gdzie duchowo bywam. Jeśli zaś moja duchowość Was nie interesuje, zapraszam Was do Frankfurtu nad Odrą (czasem przemykam też po słubickiej poczcie, jeśli Niemcy to nie miejsce dla Was), a najlepiej do Theater Frankfurt - tam można mnie najpewniej znaleźć (szczególnie w tę sobotę wieczorem, o godzinie 20, gdy to gram moją ulubioną rolę - Beline w "Chorym z urojenia" Moliera, możecie wpaść, jeśli jesteście w pobliżu!). Nie wykluczam jednak, że moja cielesność nie wzbudza w Was żadnego zainteresowania. W takiej sytuacji możecie odwiedzić mnie w Internecie, na kilku mniej lub bardziej ciekawych portalach. Na początek podam Wam te

Co noszę w mojej torebce?

Obraz
Już od dawna zamierzałam podzielić się z Wami chaosem w mojej torebce, ale ciągle to odwlekałam. Albo nie miałam czasu, albo wychodziłam w danym momencie z założenia, że po co to komu, albo byłam tuż przed zmianą torebki i nie było sensu pokazywać tej starej rozwalającej się. Potem znowu brak czasu i jakoś się to kręciło od ponad roku. Gdy już byłam tuż przed zrobieniem posta na ten temat, doszłam do wniosku, że filmik byłby lepszy. Bo albo wywalę wszystko na podłogę i sfotografuję, albo poukładam ładnie w rządku i udam, że jestem taka zorganizowana i porządna. Nie, moja torebka to śmietnik. Przy okazji w trakcie kręcenia tego filmiku ją posprzątałam. A co do kwestii czekolady, którą tam poruszam, powiem jedno - teraz wszystko jest tak, jak należy. Życzę Wam dobrego humoru podczas oglądania. A ja chyba nigdy nie byłam w trakcie nagrywania tak niezdrowo opanowana. To znaczy, że wyczyniałam wybitnie mało głupot. Chyba nawet tym razem jestem jedynie na granicy komp

Zakupy cz. 1. Z Polski: Empik, Orsay, Inglot i inne.

Będąc w Polsce, oczywiście nie mogłam powstrzymać się przed zakupami. Generalnie nawet nie miałam takiego zamiaru. Już przed wyjazdem wiedziałam, co mnie czeka. Udało mi się nie wydać jakiejś przerażającej sumy, niemniej i tak poszłam z torbami - ale o tym dowiecie się, oglądając filmik. Miłej zabawy!

Mój typowy dzień.

Obraz
Czy istnieje w ogóle coś takiego jak typowy dzień? Może gdy się pracuje i ma się jakąś rutynę - o tej porze wstaję, o tej porze wychodzę, do tej godziny jestem w pracy, punkt ta i ta jestem w domu i padam na twarz. Ja wciąż studiuję (oficjalnie - nieoficjalnie zaczęły się wakacje, które trwają do czwartego września, gdy mam obronę pracy licencjackiej), więc moje życie zmienia się z dnia na dzień. Ciężko mówić o rutynie - szczególnie od dzisiaj, gdy nie mam już żadnych zajęć. Jeszcze tylko kilka poprawek w pracy i koniec. Długo nad tym myślałam i w końcu udało mi się posklejać z tych rozsypanych elementów mojej codziennej układanki coś na kształt rutyny, która nadaje moim dniom swoistą "typowość". Mój dzień zaczyna się ostatnio przed piątą rano, gdy budzę się pierwszy raz. Na każde słowo i dźwięk reaguję agresywnie. Idę do toalety, po czym wracam do snu. Kolejna pobudka to szósta lub wpół do siódmej rano, gdy dzwoni budzik, który oznacza, że muszę wyrzucić mojego Niemca

Zakupy - Nike, Dexter, Diptyque i inne cuda.

Niniejszym zapraszam Was na mój najnowszy filmik, w którym opowiadam o moich ostatnich zakupach. Jak zwykle dużo bezsensownego gadania i dygresji, ale sami wiecie najlepiej, co Was czeka! Miłego oglądania!