Posty

Wyświetlam posty z etykietą refleksje

Co jest z tymi sklepami?

Obraz
Nie jestem slow , nigdy nie byłam i zapewne jeszcze trochę potrwa, nim uda mi się wejść w ten nurt. Nie jestem też minimalistką. Jestem zwyczajną konsumentką, która wydaje pieniądze z przyjemnością, ale w granicach swoich możliwości finansowych. Dlatego też nie widzicie na moim blogu nieustających hauli (jak ja nie lubię tego słowa!), czy comiesięcznych wishlist . Staram się być świadoma moich wydatków i żyć jakością - nie ilością. Z moim Niemcem bardzo mocno nad tym pracujemy i muszę przyznać, że on również dostrzega zalety takiego nastawienia. Jest jednak jeden problem - w dzisiejszych czasach bardzo o to trudno. Ostatnio spędziłam kilka godzin w Poznaniu. Akurat zaczął się okres wyprzedażowy, a ja miałam pieniądze, więc pomyślałam, że sobie coś kupię. I tu zaczęły się schody. Miałam dość konkretny plan: konturówka do ust pasująca do mojej szminki Chanel, kupno po raz drugi mojego rozbitego różu z Inglota oraz zakup letniej kurtki/płaszcza. Czegoś cienkiego, co uchroni mnie przed

Zdrowe odżywianie nie istnieje?

Obraz
W dzisiejszych czasach wszystko jest niezdrowe. Chleba nie wolno dotykać, bo to gluten, bułek, bo gluten i (rzekomo) włosy - wszystko w dodatku jest słodzone białym cukrem, który powinien zginąć. Mięsa nie wolno jeść, ponieważ jest naszpikowane antybiotykami, soja jest GMO, a wszelakie owoce i warzywa pokryte są grubą warstwą trujących środków. Należy za to żywić się spiruliną, jagodami goji, pić zieloną herbatę i sokować. Oczywiście same rośliny oznaczone nalepką BIO. A najlepiej produktami regionalnymi i sezonowymi. Ale czy te rzeczy, które możemy jeść, są dobre? Czy dieta wykluczająca jest dobra? Każdy dietetyk powie, że ważna jest zbilansowana dieta. My jednak, w dzisiejszych czasach, staramy się stworzyć dietę nowoczesną, zdrową, świadomą. Ja mam jednak wrażenie, że osiągamy dokładnie jej przeciwieństwo. Sama chciałabym się zdrowo odżywiać. Na co powinnam się zdecydować? Nie jem mięsa od ponad dwóch lat - zrezygnowałam z powodu problemów z brzuchem. Zrobiło mi to dobrze, ale r

Jestem egoistką, bo jestem człowiekiem.

Obraz
Kiedyś gdzieś (tak, bardzo precyzyjnie się wyrażam...) przeczytałam, że wszyscy są egoistami. Czy im się to podoba czy nie. Trochę to kontrowersyjne. Bo co jeśli ktoś robi wszystko dla innych? Czy taka Matka Teresa też jest egoistką? Czy wszyscy święci tego świata to egoiści? Ano tak. Osoba, która napisała ten tekst, argumentowała to w następujący sposób: Osoby, które robią coś dla innych, nie robią tego z czysto altruistycznych pobudek. Robią to dla własnych profitów. Niekoniecznie materialnych. Jedni dadzą żebrakowi dwa złote, bo to uspokaja ich sumienie i mogą sobie powiedzieć, że zrobili coś dobrego, choć ów żebrak ich brzydzi i za nic nie daliby mu się dotknąć - nawet jeśli najdelikatniejsze objęcie wystarczyłoby mu za milion dolarów. Dali jednak pieniądze, więc "obowiązek" został spełniony, plus sto punktów do dobroci dodane, a samopoczucie nagle robi się lepsze. Gdyby nie czynnik własnego ja, ego, nie spełniliby dobrego uczynku. Bo po co? Inni zaś robią dużo

24m2, czyli 2014 - rok prawdziwego życia.

Obraz
Drugiego grudnia podpisaliśmy umowę o mieszkanie. Siedemnaście dni później odebraliśmy do niego klucze i spędziliśmy tam naszą pierwszą noc. Trzy dni później dostałam załamania nerwowego w sklepie meblowym. W Wigilię odkryłam, że Mikołaj przyniósł mi pralkę, o której marzyłam. Trzynastego stycznia dostarczyli nam łóżko, a kolejnego dnia ostatecznie się tam wprowadziliśmy - po moich prośbach i groźbach, by uciec z nory, w której spędziliśmy ostatnie dwa tygodnie. W ten oto sposób rozpoczęłam rok 2014. Mogę Wam powiedzieć, że moje dwa postanowienia noworoczne wzięły w łeb (choć się starałam!), niemniej zrobiłam kolejne kroki na mojej ścieżce kariery. Popełniłam dużo błędów, działałam wbrew innym, ale nigdy wbrew sobie i dokonałam niemożliwego - napisałam pracę licencjacką. A raczej urodziłam ją w bólach i bez znieczulenia (dosłownie, bo pochorowałam się od tego pisania... Nie wspominając o bólu zęba, migrenie i rozstroju żołądka). Balansowałam na granicy depresji i prób zrujnowania mo

Jak ważne są dla mnie poranki?

Obraz
W dzieciństwie nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważne są poranki. Śniadanie mogłoby dla mnie wtedy nie istnieć! Czego nie można powiedzieć o mojej mamie, która codziennie wyciskała mi sok z pomarańczy (bo na to miałam ochotę), robiła tosty lub kroiła kromki chleba w kosteczki. Czasem były też moje ukochane przepiórcze jajka. Wszystko po to, bym zjadła śniadanie na te pięć minut przed wyjściem z domu. Jakoś nigdy nie cechowałam się wczesnym wstawaniem. Najlepszym budzikiem dla mnie było włączenie telewizora na VIVĘ, ale i to nie do końca było rozsądne, bo jakość mojego dnia zależała od pierwszej piosenki... W ostatnich dniach borykałam się z niemożnością zjedzenia spokojnego śniadania w domu. Albo to ja nie byłam w stanie wygrzebać się z łóżka wcześniej niż na dziesięć minut przed wyjściem (czyli dokładnie tyle czasu, ile potrzebuję, by się umyć i ubrać), albo to mój Niemiec nie miał ochoty. I oboje wylegiwaliśmy się aż do ostatniej minuty. A śniadania nie było. Jedynie bana

Naprawdę jaka jestem, nie wie nikt.

Obraz
Ostatnie dwa lata to czas wzmożonych refleksji. A przecież jestem już dorosła! Obrałam drogę kariery, studiowałam, wyjechałam z kraju. Czy to nie powinno oznaczać, że doskonale wiem, kim jestem? Cokolwiek bym o sobie powiedziała, mogłabym temu zaprzeczyć. I to bez zająknięcia. W dodatku obie wersje byłyby prawdziwe. Jestem pełna sprzeczności. Oto ja. Odkrywam powoli, jak wpłynęła na mnie przeszłość. Dzieciństwo, rodzina, decyzje... Nie żałuję niczego, choć pewne rzeczy zrobiłabym inaczej. Kto wie, czy wyszłyby na lepsze. Kim zatem jestem? Niezależną kobietą mojego mężczyzny. Cyniczną marzycielką. Introwertyczną ekstrawertyczką. Aktorką, pisarką, bloggerką. Szaloną miłośniczką spokoju. Podróżniczką domatorką. Krytyczną optymistką. Kreatywną organizatorką. Leniwym sportowcem. Miłośniczką zwierząt lubiącą tylko koty. Jedzącą ryby wegetarianką. Kreatorką własnych zasad. Dzieckiem w skórze kobiety. Dorosłą o dziecięcych zamiłowaniach. Szczęśliwą w depresji. Ekshibic

Sztuka prostoty, czyli moje refleksje na temat minimalizmu w książce Dominique Loreau.

Obraz
Będę dziś pluła jadem. A jeśli całkiem przypadkiem okaże się, że jestem mało jadowita, to znaczy, że emocje opadły i mogę o tej książce zapomnieć i nigdy więcej nie wracać. Mowa tu o "Sztuce prostoty", która to staje (bądź już stała) się biblią minimalizmu. O ile sama jestem zainteresowana tym stylem życia, to ta książka przyprawiła mnie o ból głowy. I frustrację. Zwyczajnie uważam, że autorka poszła w swoich poglądach za daleko. Książkę tę można streścić w jednym zdaniu: Pozbądź się ze swojego życia wszystkiego, czego masz w nadmiarze - rzeczy, ludzi i myśli. Jak na minimalistkę przystało rozpisała się na dużą ilość stron. Zgadzam się z tym, że my powinniśmy panować nad przedmiotami, a nie one nad nami. Zbyt duża ich ilość przytłacza i sprawia, że nie potrafimy się z nimi rozstać. Sama się przekonałam, jak jestem związana z moimi książkami, gdy okazało się, że nie mogę wszystkich przywieźć do Frankfurtu. Pora przeciąć pępowinę. Skoro jednak jesteśmy w temacie książek, aut

Paryż - Wieża Eiffla.

Obraz
 Symbol Paryża. Kupa złomu stojąca po środku miasta wybudowana - ku zgrozie Paryżan - na wystawę światową ponad sto lat temu. Jednak po jakimś czasie sami uznali, że ta kupa złomu powinna zostać i stoi po dziś dzień.  To był jeden z tych punktów w Paryżu, których za nic nie chciałam sobie odpuścić. W końcu to na tle Eiffla zakochani robią sobie zdjęcia, to jedno z najromantyczniejszych miejsc w Europie, a poza tym każdy chce i musi to zobaczyć. Czemu więc miałabym zachować się inaczej? (Tutaj odpowiedź jest oczywista - bo ja w większości przypadków mając wybór między A a B, wybieram C.) Byłam zachwycona, aż stanęłam w odległości kilkuset metrów od wieży i mogłam ją dokładnie zobaczyć. Jakoś nie spodobała mi się struktura i materiał, choć ekspert ze mnie żaden. Zwyczajnie estetycznie. A gdy stanęłam pod tym kolosem, w tej okropnie długiej kolejce z ogromną potrzebą pójścia do toalety i niemożliwością zrobienia tego, doszłam do wniosku, że to będzie rozczarowanie. Cóż, faktycz

Z życia w teatrze: Co robi ze mną rola?

Obraz
 Tylko nie utknij w tej roli na zawsze - mówi ciągle F. Wprawdzie zwykle nie do mnie, ale i ostatnio w moim kierunku spogląda podejrzliwie, gdy coś odwalę. Ma rację. To święta prawda. Rola po jakimś czasie przestaje być strojem, który zakłada się i zdejmuje w zależności od potrzeby, ale jest tatuażem - trzyma się skóry i nie puszcza. Czasem jest to zwykły tatuaż z henny, który zejdzie po jakimś czasie, czasem zwykły z gumy do żucia, który wytrzyma dwa dni, a czasem zostaje na zawsze i trzeba ponosić konsekwencje własnej decyzji... Nie wierzę, by istniał dobry aktor, na którego jego rola nie ma wpływu. By poczuć daną postać, trzeba ją poznać, zaprzyjaźnić się (bądź ją znienawidzić) i ponosić w sobie. Czasem trzeba wyciągnąć przeżycia z własnej przeszłości, bądź przepracować teraźniejszość, lub też obmyślić teoretyczną przyszłość dla siebie, by dopasować poszczególne elementy do charakteru postaci. A czasem trzeba zrobić coś, o co się siebie nigdy nie podejrzewało. Przekroczyć gr

Paryż - między marzeniem a rzeczywistością.

Obraz
 Jak większość osób na świecie marzyłam o Paryżu. W końcu nie na darmo cały świat traktuje Paryż niemal jak swoją stolicę i główny cel podróży. Miasto kultury, artystów, jedzenia, mody... Wszystko tu było. Były rewolucje polityczne, były też obyczajowe (o tym wie już chyba najlepiej mademoiselle Chanel), a moda tutaj zmieniała się gwałtownie, szła od jednej skrajności do drugiej - czasem wręcz równolegle. W Paryżu się je (ach, te makaroniki, te bagietki, te sery, te creme brulee!). W Paryżu się kocha. W Paryżu się żyje. A potem umiera. Bo przecież niczego więcej nie trzeba człowiekowi do szczęścia. Czy aby na pewno? Na parę tygodni przed wyjazdem moje podekscytowanie opadło. Wręcz mówiłam, że nie chcę jechać i zastanawiałam się, jaki numer wywinąć, żeby móc zostać w domu. Już nawet te pieniądze, które zapłaciłam, nie miały dla mnie większego znaczenia. Zwyczajnie nie chciałam trafić do Paryża, choć przez lata było to moim marzeniem. Dorosłam czy zdziecinniałam do reszty? Ciężko