Posty

Wyświetlam posty z etykietą zdrowie

Zdrowe odżywianie nie istnieje?

Obraz
W dzisiejszych czasach wszystko jest niezdrowe. Chleba nie wolno dotykać, bo to gluten, bułek, bo gluten i (rzekomo) włosy - wszystko w dodatku jest słodzone białym cukrem, który powinien zginąć. Mięsa nie wolno jeść, ponieważ jest naszpikowane antybiotykami, soja jest GMO, a wszelakie owoce i warzywa pokryte są grubą warstwą trujących środków. Należy za to żywić się spiruliną, jagodami goji, pić zieloną herbatę i sokować. Oczywiście same rośliny oznaczone nalepką BIO. A najlepiej produktami regionalnymi i sezonowymi. Ale czy te rzeczy, które możemy jeść, są dobre? Czy dieta wykluczająca jest dobra? Każdy dietetyk powie, że ważna jest zbilansowana dieta. My jednak, w dzisiejszych czasach, staramy się stworzyć dietę nowoczesną, zdrową, świadomą. Ja mam jednak wrażenie, że osiągamy dokładnie jej przeciwieństwo. Sama chciałabym się zdrowo odżywiać. Na co powinnam się zdecydować? Nie jem mięsa od ponad dwóch lat - zrezygnowałam z powodu problemów z brzuchem. Zrobiło mi to dobrze, ale r

Moje cele na wiosnę - sztuk sześć (i tak dalej).

Obraz
Tej wiosny czuję zdecydowanie więcej sił i motywacji do zmian w moim życiu. Muszę przyznać, że w ciągu ostatnich trzech lat sporo się w nim podziało, a że ostatnio kupiłam durszlak, to mogę spokojnie odcedzić to, co złe i dodać trochę dobrego. Tej wiosny zamierzam się za siebie bardzo dogłębnie zabrać. I już na sto procent dorosnąć.   Teatr=stres Trochę czasu zajęło mi pojęcie tego faktu. Długi czas łudziłam się, że czeka mnie w tym teatrze jakaś przyszłość, a przynajmniej stabilizacja. Liczyłam na zatrudnienie (choćby na kiepskich warunkach). W końcu zrozumiałam, że nie mam szans. Tej wiosny zamierzam się od teatru uwolnić i stworzyć sobie więcej przestrzeni, ponieważ czeka mnie...   Praca Obecnie jestem w trakcie poszukiwań. Od tygodnia jestem oficjalnie osobą bezrobotną (tak! Doczołgałam się do urzędu, żeby wreszcie coś w moim życiu ruszyło!), choć ten status towarzyszy mi od końca studiów... Rozsyłam podania, coby wreszcie mieć w życiu jakąś stabilizację i nie musieć się zam

Dwa lata bez mięsa - moja droga do wegetarianizmu.

Obraz
Moja rodzina po dwóch latach wciąż nie wierzy, że nie jem mięsa. No dobrze, wierzą, bo widzą, ale nie potrafią tego pojąć. Kto jak kto, ale JA? W końcu to ja jestem osobą, która w piątki niemal płakała, bo z powodu postu nie mogła zjeść mięsa. Żywiłam się tylko mięsem i owocami. Wszystko to najlepiej surowe. Mówię poważnie. Jak się to więc stało, że rzuciłam mięso w diabły? Przyznam Wam się, że całe życie chciałam być wegetarianką z powodu "miłości do zwierząt". Niestety tak bardzo lubiłam smak mięsa, że żadna miłość nie pomagała. Jednak przez cały okres nastoletni miałam chroniczne bóle brzucha i pewnego lata odkryłam, że gdy nie jem mięsa, ból się nie pojawia. Przeprowadziłam ten eksperyment na trochę dłuższym odcinku czasu i okazało się, że mięso było winne. Wtedy - mając wreszcie sensowną i przemawiającą do mnie wymówkę - stwierdziłam, że nie jem i koniec. Niestety z tym końcem nie było tak prosto... Decyzję podjęłam na początku listopada i wtedy też przeszłam na dietę

Jak żyć zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską?

Obraz
Moda na zdrowy styl życia trwa już od jakiegoś czasu i ma się coraz lepiej. Mamy dwie frakcje - osoby, które jak szalone dają się tej modzie opętać, oraz ci, którzy ich krytykują, wyśmiewają i dalej robią swoje. Obie frakcje za sobą nie przepadają - przynajmniej tak wnioskuję po tym, co zdołałam zaobserwować. A obserwuję, bo sama tkwię gdzieś pomiędzy. "Żyj zdrowo i aktywnie z Anną Lewandowską" mnie zaintrygowało, bo nie znam tej osoby i trzymam się z dala od krytyki pod jej adresem, okładka jest ładna, a poza tym ciekawi mnie, co kto ma do powiedzenia. Lewandowska jest sportowcem i zdaje się wiedzieć, o czym mówi. Po przeczytaniu tej książki to wrażenie się u mnie pogłębiło. Nie stara się wmawiać czegoś, o czym nie ma pojęcia (co zdarza się Chodakowskiej), woła o zdrowy rozsądek, a na końcu podaje źródła, z których korzystała. Plus sto punktów do wiarygodności. Książka podzielona jest na kilka części: - układ pokarmowy i elementy, które są nam potrzebne do prawidłowego fu

Pokochaj swoje ciało!

Obraz
Nie wiem, jak dałam się w to wciągnąć. Muszę się przyznać, że choć z ćwiczeniami nie mam problemu w teatrze, to w domu jest ciężko. Od lat marzyła mi się joga - tutaj uważałam, że muszę pójść na kurs. Miliony wymówek! Na święta zażyczyłam sobie matę do jogi, bo przypadkiem trafiłam na taką, której od długiego czasu pragnęłam. Szczerze? Nie spodziewałam się, że zacznę ćwiczyć. Miło się rozczarować sobą samą - przynajmniej w taki sposób! Tydzień temu wystartowało na Facebooku świetne wyzwanie - Pokochaj swoje ciało! Trwa ono do Walentynek. Głównie skupia się na weekendach, dwukrotnych ćwiczeniach i jednym zdrowym śniadaniu, ale posiada ono również jedno zadanie poboczne - 100 kilometrów do Walentynek - oraz pomniejsze zadania w tygodniu (w tym należało ćwiczyć przynajmniej trzy razy). Wyzwanie wymyśliła moja kochana Kasia i bez wątpienia jej się to udaje - w końcu dobrowolnie rozłożyłam matę i zaczęłam ćwiczyć. I to nie byle co, a moją wymarzoną jogę. Nie w studiu, a w domu - z YouT

Koszmar się ziścił. Studia i dieta.

Mój największy koszmar się ziścił. Po dwóch miesiącach przerwy (och, teatr!) zaczyna się semestr letni i jutro muszę się zmusić do pójścia na uczelnię. Już czuję, jak moje ciało ma problemy z opuszczeniem łóżka (do teatru takich nie ma - zazwyczaj) i doczłapaniem na ten nieszczęsny angielski. I to by było na tyle, jeśli chodzi o jutro. W ogóle zamierzam zmienić grupę z angielskiego i wydaje mi się, że jestem jedyną osobą, która chce przejść z C1 do A1, bo bardziej jej to pasuje terminowo... Skoro już się muszę uczyć tego nieszczęsnego języka, to chociaż wtedy, kiedy mi to odpowiada. Choć praktykantką już nie jestem, zostaję w teatrze. Już widzę ten wysiłek, jaki będę musiała włożyć w pogodzenie z nim studiów, ale nie zamierzam się przejmować. I choć w piosence SDM dosłuchałam się, że "jedyne, co mam, to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia", zamierzam to zignorować i brnąć w moje szczęście póki się da. I tak już, nim semestr się zaczął, wiem, że w przyszły wtorek na