Posty

Wyświetlam posty z etykietą Chopin

Paryż: Père-Lachaise, czyli cmentarz sław.

Obraz
 Nim się obejrzę, minie rok od mojego pobytu w Paryżu, a emocje powoli się stabilizują. Rozczarowanie trochę zmalało (już wiem, że chcę jechać jeszcze raz, ale na innych warunkach), a wspomnienia tego, co mnie zachwyciło, są wyraźniejsze i pozbawione nadmiaru entuzjazmu. Podchodzę do tematu Paryża ze zdecydowanie mniejszą niechęcią i już nie odradzam wszystkim, na każdym kroku, wizyty w tym mieście. Spacer po najsłynniejszym i największym cmentarzu Paryża należy do tych bardziej ambiwalentnych wydarzeń. I nie wiem, ile jest to zasługa wykończonych zrobionymi kilometrami nóg, ile irytacja tym, że zamiast przejść przez ulicę - co wystarczyło, by wejść na cmentarz - poszliśmy w drugą stronę, wzdłuż muru i musieliśmy zawrócić (no dobrze, wtedy o tym nie wiedzieliśmy, ale nie musieliśmy , ponieważ dalej było jeszcze jedno wejście). W końcu jednak Père-Lachaise powitał nas całym swoim rozmachem, tablicą z nazwiskami pochowanych na nim osobistości wraz z sektorami, mapą - która okazała się

Paryż - między marzeniem a rzeczywistością.

Obraz
 Jak większość osób na świecie marzyłam o Paryżu. W końcu nie na darmo cały świat traktuje Paryż niemal jak swoją stolicę i główny cel podróży. Miasto kultury, artystów, jedzenia, mody... Wszystko tu było. Były rewolucje polityczne, były też obyczajowe (o tym wie już chyba najlepiej mademoiselle Chanel), a moda tutaj zmieniała się gwałtownie, szła od jednej skrajności do drugiej - czasem wręcz równolegle. W Paryżu się je (ach, te makaroniki, te bagietki, te sery, te creme brulee!). W Paryżu się kocha. W Paryżu się żyje. A potem umiera. Bo przecież niczego więcej nie trzeba człowiekowi do szczęścia. Czy aby na pewno? Na parę tygodni przed wyjazdem moje podekscytowanie opadło. Wręcz mówiłam, że nie chcę jechać i zastanawiałam się, jaki numer wywinąć, żeby móc zostać w domu. Już nawet te pieniądze, które zapłaciłam, nie miały dla mnie większego znaczenia. Zwyczajnie nie chciałam trafić do Paryża, choć przez lata było to moim marzeniem. Dorosłam czy zdziecinniałam do reszty? Ciężko