Posty

Wyświetlam posty z etykietą choroba

Sztuka prostoty, czyli moje refleksje na temat minimalizmu w książce Dominique Loreau.

Obraz
Będę dziś pluła jadem. A jeśli całkiem przypadkiem okaże się, że jestem mało jadowita, to znaczy, że emocje opadły i mogę o tej książce zapomnieć i nigdy więcej nie wracać. Mowa tu o "Sztuce prostoty", która to staje (bądź już stała) się biblią minimalizmu. O ile sama jestem zainteresowana tym stylem życia, to ta książka przyprawiła mnie o ból głowy. I frustrację. Zwyczajnie uważam, że autorka poszła w swoich poglądach za daleko. Książkę tę można streścić w jednym zdaniu: Pozbądź się ze swojego życia wszystkiego, czego masz w nadmiarze - rzeczy, ludzi i myśli. Jak na minimalistkę przystało rozpisała się na dużą ilość stron. Zgadzam się z tym, że my powinniśmy panować nad przedmiotami, a nie one nad nami. Zbyt duża ich ilość przytłacza i sprawia, że nie potrafimy się z nimi rozstać. Sama się przekonałam, jak jestem związana z moimi książkami, gdy okazało się, że nie mogę wszystkich przywieźć do Frankfurtu. Pora przeciąć pępowinę. Skoro jednak jesteśmy w temacie książek, aut

Nieszczęścia chodzą parami, czyli całkowita dezorganizacja życia.

Obraz
Czuję się właśnie tak, jak wyglądają moje nieszczęsne konwalie... Zwykle mogłam się pochwalić ogólnym ogarnięciem. Mojego życia, życia mojego Niemca, życia moich przyjaciół, a do tego wszelakich innych rzeczy, które spadały na moją głowę. Ostatnio mi coś jednak nie wychodzi. Na głowę spadło mi coś, o czym wiedziałam, że nastąpi, ale nie spodziewałam się, że muszę to robić już teraz . Zostałam zmuszona do rozpoczęcia mojej pracy licencjackiej. Wszystko byłoby dobrze, gdyby pierwsze dziesięć stron nie napadło na mnie tuż przed weekendem majowym, który to miałam zapchany. Potem kolejny tydzień, który był przeplatanką teatru i migreny (lub obu rzeczy na raz), z którą zmagałam się ładnych kilka dni. Potem weekend - zajęcia. I warsztaty w teatrze z pewną litewską grupą (uczniów jedynej prywatnej szkoły aktorskiej w Wilnie). Ani jednej wolnej minuty do bardzo późnych godzin wieczornych w niedzielę. I tak nastąpił poniedziałek, kiedy to udało mi się napisać pół strony, po tym jak już