Posty

Wyświetlam posty z etykietą Paryż

Paryż: Père-Lachaise, czyli cmentarz sław.

Obraz
 Nim się obejrzę, minie rok od mojego pobytu w Paryżu, a emocje powoli się stabilizują. Rozczarowanie trochę zmalało (już wiem, że chcę jechać jeszcze raz, ale na innych warunkach), a wspomnienia tego, co mnie zachwyciło, są wyraźniejsze i pozbawione nadmiaru entuzjazmu. Podchodzę do tematu Paryża ze zdecydowanie mniejszą niechęcią i już nie odradzam wszystkim, na każdym kroku, wizyty w tym mieście. Spacer po najsłynniejszym i największym cmentarzu Paryża należy do tych bardziej ambiwalentnych wydarzeń. I nie wiem, ile jest to zasługa wykończonych zrobionymi kilometrami nóg, ile irytacja tym, że zamiast przejść przez ulicę - co wystarczyło, by wejść na cmentarz - poszliśmy w drugą stronę, wzdłuż muru i musieliśmy zawrócić (no dobrze, wtedy o tym nie wiedzieliśmy, ale nie musieliśmy , ponieważ dalej było jeszcze jedno wejście). W końcu jednak Père-Lachaise powitał nas całym swoim rozmachem, tablicą z nazwiskami pochowanych na nim osobistości wraz z sektorami, mapą - która okazała się

Paryż - Wieża Eiffla.

Obraz
 Symbol Paryża. Kupa złomu stojąca po środku miasta wybudowana - ku zgrozie Paryżan - na wystawę światową ponad sto lat temu. Jednak po jakimś czasie sami uznali, że ta kupa złomu powinna zostać i stoi po dziś dzień.  To był jeden z tych punktów w Paryżu, których za nic nie chciałam sobie odpuścić. W końcu to na tle Eiffla zakochani robią sobie zdjęcia, to jedno z najromantyczniejszych miejsc w Europie, a poza tym każdy chce i musi to zobaczyć. Czemu więc miałabym zachować się inaczej? (Tutaj odpowiedź jest oczywista - bo ja w większości przypadków mając wybór między A a B, wybieram C.) Byłam zachwycona, aż stanęłam w odległości kilkuset metrów od wieży i mogłam ją dokładnie zobaczyć. Jakoś nie spodobała mi się struktura i materiał, choć ekspert ze mnie żaden. Zwyczajnie estetycznie. A gdy stanęłam pod tym kolosem, w tej okropnie długiej kolejce z ogromną potrzebą pójścia do toalety i niemożliwością zrobienia tego, doszłam do wniosku, że to będzie rozczarowanie. Cóż, faktycz

Paryż - Luwr: Mona Lisa, Egipt i męskie ego.

Obraz
Luwr... kto o nim nie słyszał? W końcu tam mieszka "Mona Lisa", jest jedna z największych wystaw ze starożytnego Egiptu, a poza tym kiedyś grasował tam Belfegor. Skoro tyle historii się tam mieści, nic dziwnego, że jest tak ogromny. Ten ogrom właśnie sprawił, że się przeraziłam, próbując dotrzeć do poszczególnych wystaw egipskich na różnych piętrach (łącznie są rozrzucone chyba po trzech...). Ile razy się tam zgubiłam! W końcu zwątpiłam (kilka razy) i pytałam pracowników, jak tam dotrzeć (również kilka razy). Z mapą w ręce nie potrafiłam nic znaleźć. Hańba mi. A nie, przepraszam. "Mona Lisę" znalazłam bez problemu. A akurat na niej zależało mi najmniej. Przysięgam na wszystkie świętości, że nigdy nie złożę podania o pracę w Luwrze! Pierwszego dnia bym się tam zgubiła i już nigdy by mnie nie znaleźli. A choć chętnie zamieszkałabym z mumiami, to nic nie gwarantuje, że zgubiłabym się właśnie w tamtej okolicy. Zresztą zaraz uruchomiłabym jakiś alarm i wynieśl