Posty

Wyświetlam posty z etykietą fitness

FitAlina, czyli czym ostatnio się katuję, coby piękną się stać.

Obraz
Od paru dni, czyli bardzo ostatnio, mam coś na kształt "fitness rutyny". Nie sądziłam, że takie rzeczy w mojej rzeczywistości istnieją, ale skoro cuda się zdarzają, to miło jest się podzielić, dlatego też stworzyłam powyższe dzieło sztuki, przedstawiające krzywą mnie w trakcie jogi. Choć na tym rysunku i tak jestem zdecydowanie bardziej wyprostowana niż w rzeczywistości. Erin Motz widoczna na ekranie komputera pokazuje jednak, jak to poprawnie powinno wyglądać. Wspomniałam wyżej, że ostatnio istnieje w moim życiu coś na kształt rutyny. Polega to na tym, że jeden dzień ćwiczę poniższy zestaw (zaraz do tego dojdziemy), a drugiego dnia leczę się z zaburzeń oddechowych, zakwasów i wszelakich innych bóli, jakich się nabawiłam. Na szczęście żaden z nich to nie jest kontuzja (tę potrafię - dzięki Ewie Chodakowskiej, bo moje bóle w okolicach łopatek to pozostałości po jej skalpelu - rozpoznać na kilometr) tylko jakieś inne widzimisię mojego ciała. Moimi długoterminowymi ce

Pokochaj swoje ciało!

Obraz
Nie wiem, jak dałam się w to wciągnąć. Muszę się przyznać, że choć z ćwiczeniami nie mam problemu w teatrze, to w domu jest ciężko. Od lat marzyła mi się joga - tutaj uważałam, że muszę pójść na kurs. Miliony wymówek! Na święta zażyczyłam sobie matę do jogi, bo przypadkiem trafiłam na taką, której od długiego czasu pragnęłam. Szczerze? Nie spodziewałam się, że zacznę ćwiczyć. Miło się rozczarować sobą samą - przynajmniej w taki sposób! Tydzień temu wystartowało na Facebooku świetne wyzwanie - Pokochaj swoje ciało! Trwa ono do Walentynek. Głównie skupia się na weekendach, dwukrotnych ćwiczeniach i jednym zdrowym śniadaniu, ale posiada ono również jedno zadanie poboczne - 100 kilometrów do Walentynek - oraz pomniejsze zadania w tygodniu (w tym należało ćwiczyć przynajmniej trzy razy). Wyzwanie wymyśliła moja kochana Kasia i bez wątpienia jej się to udaje - w końcu dobrowolnie rozłożyłam matę i zaczęłam ćwiczyć. I to nie byle co, a moją wymarzoną jogę. Nie w studiu, a w domu - z YouT