Posty

Wyświetlam posty z etykietą Francja

Paryż - Wieża Eiffla.

Obraz
 Symbol Paryża. Kupa złomu stojąca po środku miasta wybudowana - ku zgrozie Paryżan - na wystawę światową ponad sto lat temu. Jednak po jakimś czasie sami uznali, że ta kupa złomu powinna zostać i stoi po dziś dzień.  To był jeden z tych punktów w Paryżu, których za nic nie chciałam sobie odpuścić. W końcu to na tle Eiffla zakochani robią sobie zdjęcia, to jedno z najromantyczniejszych miejsc w Europie, a poza tym każdy chce i musi to zobaczyć. Czemu więc miałabym zachować się inaczej? (Tutaj odpowiedź jest oczywista - bo ja w większości przypadków mając wybór między A a B, wybieram C.) Byłam zachwycona, aż stanęłam w odległości kilkuset metrów od wieży i mogłam ją dokładnie zobaczyć. Jakoś nie spodobała mi się struktura i materiał, choć ekspert ze mnie żaden. Zwyczajnie estetycznie. A gdy stanęłam pod tym kolosem, w tej okropnie długiej kolejce z ogromną potrzebą pójścia do toalety i niemożliwością zrobienia tego, doszłam do wniosku, że to będzie rozczarowanie. Cóż, faktycz

Paryż - Luwr: Mona Lisa, Egipt i męskie ego.

Obraz
Luwr... kto o nim nie słyszał? W końcu tam mieszka "Mona Lisa", jest jedna z największych wystaw ze starożytnego Egiptu, a poza tym kiedyś grasował tam Belfegor. Skoro tyle historii się tam mieści, nic dziwnego, że jest tak ogromny. Ten ogrom właśnie sprawił, że się przeraziłam, próbując dotrzeć do poszczególnych wystaw egipskich na różnych piętrach (łącznie są rozrzucone chyba po trzech...). Ile razy się tam zgubiłam! W końcu zwątpiłam (kilka razy) i pytałam pracowników, jak tam dotrzeć (również kilka razy). Z mapą w ręce nie potrafiłam nic znaleźć. Hańba mi. A nie, przepraszam. "Mona Lisę" znalazłam bez problemu. A akurat na niej zależało mi najmniej. Przysięgam na wszystkie świętości, że nigdy nie złożę podania o pracę w Luwrze! Pierwszego dnia bym się tam zgubiła i już nigdy by mnie nie znaleźli. A choć chętnie zamieszkałabym z mumiami, to nic nie gwarantuje, że zgubiłabym się właśnie w tamtej okolicy. Zresztą zaraz uruchomiłabym jakiś alarm i wynieśl

Paryż - Disneyland.

Obraz
 Już jako dziecko marzyłam o Paryżu. No, może nie tyle o Paryżu, co Disneylandzie. Od zawsze byłam maniaczką bajek (może dlatego mniej więcej do szesnastego roku życia oglądałam całymi dniami FoxKids, Jetix, Disney Channel i inne?) i do dziś się to nie zmieniło. Łatwo to zauważyć po moich preferencjach przy wyborze filmów kinowych... Nie sądziłam jednak, że kiedykolwiek wyląduję w tym miejscu. Tak sobie teraz myślę, że gdybym posiadała świadomość, jak tam jest, to rozważałabym pozostanie w hotelu. A gdybym to ja zapłaciła tę szaloną cenę za wstęp (ponad 60 euro za osobę), to prawdopodobnie rzuciłabym się w niedzielę po drodze do Notre Dame z mostu. Na szczęście mogę teraz tylko ponarzekać. Obiecuję, że postaram się jednak znaleźć pozytywne strony. Jak już wspomniałam, toalety były w Paryżu najbardziej pożądaną przez nas rzeczą. W Disneylandzie są na szczęście na każdym rogu (z reguły w pobliżu miejsca, w którym można zjeść). Sam wygląd parku jest iście bajkowy. Kolorowe domki, z