Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2012

Kilka słów o gąbce konjac.

Gdyby mi się tak chciało, jak mi się nie chce! O ile byłam w stanie się ubrać, wyjść na pocztę, wrócić do domu i coś zjeść, to nic innego nie potrafię. Nic mi się nie chce! Nawet fakt, że za godzinę będę znowu siedzieć za kierownicą, nie potrafi mnie ożywić. Ale gdy już coś zacznę, to generalnie mi się zachciewa. Co to ma jednak wspólnego z gąbką konjac? Ano... o niej mi się też nie chciało, ale gdy ją pokazałam, ktoś poprosił, bym później coś o niej napisała. A że mi się nie chciało i nie chce, to jakoś to się ze sobą kumuluje i mogę coś napisać. Bo tak naprawdę ja chcę, tylko mi się nie chce... Amen. Gąbka konjac to gąbka z jakiejś roślinki rosnącej sobie w Azji. Ma działanie oczyszczające i relaksujące. Z natury jest twarda (coś jak luffa), ale po zmoczeniu robi się mięciutka i milutka (tu luffa jej do pięt nie dorasta). Oczywiście mówię o mojej wersji, którą zamówiłam na eBayu. Rossmannowska chyba z natury już jest miękka, o ile dobrze pamiętam. Przed użyciem należy ją zmoczy

Creepy dziewczynki, psychodeliczne lustra i strzelaniny za ścianą - czyli dlaczego należy unikać krakowskiego Muzeum Narodowego.

Obraz
Przez te lata mieszkania w Krakowie moje nogi nigdy nie przekroczyły progu Muzeum Narodowego (może z wyjątkiem studniówki, ale miałam tak ciasne buty na tak wysokiej szpilce, że ich nawet nie czułam, więc nie wiem, czy to się liczy). W końcu postanowiłam, że muszę i chcę. Nie było to zbyt rozsądne, bo jestem znaną światu malkontentką, która na wszystko narzeka. Ale jak nie narzekać na to, co muzeum oferuje? Są trzy wystawy stałe i jedna czasowa. Galeria sztuki polskiej XX w. Galeria rzemiosła artystycznego. Galeria "Broń i barwa w Polsce". Czasowa była wystawa fotografii Aleksandra Rodczenko. I nie wiem, co było najgorsze. Sztuka polska przyprawia o dreszcze, gęsią skórkę i inne nieprzyjemne doznania. Rzemiosło artystyczne było interesujące jedynie momentami. Ciekawe kąciki z meblami i lustrami (o tym w innym poście), ubrania, biżuteria... Od razu robi się ciekawiej. Broń i Barwa sprawiły, że zastanawiałam się tylko, jak stamtąd wyjść (okazało się, że musiałam przejść całą

Nowości z ostatniego miesiąca.

Obraz
Już jakiś czas miałam zrobić post o tym, co udało mi się wziąć w posiadanie. Źle mi szło zabieranie się za to, bo ciągle czekałam na jakąś jedną rzecz, którą koniecznie chciałam zamieścić. Tak długo się w to bawiłam, że ostatecznie uznałam, że lepiej będzie nagrać filmik. Muszę jednak pamiętać, by nie nagrywać na zoomie, bo jest niezbyt wyraźny. Jak widać, wszystko wymaga praktyki. Nie spodziewałam się, że to wyjdzie tak długie. Mam nadzieję, że Wam się spodoba mimo widocznych niedostatków. Muszę przyznać, że zaczyna mi się to powoli podobać.

W Gdyni.

Obraz
Nigdy nie spędziłam weekendu nad morzem. Nie wiem czemu, ale wyjeżdżanie na weekendy wydaje mi się przynależeć wyłącznie do ludzi, którzy mają pieniądze. Biedni albo siedzą w domu, albo oszczędzają calutki rok (bądź biorą kredyt) i jadą na dziesięć dni. Raz do roku i na tym kończą się wypady. A weekend nad morzem to rzecz, cóż, naprawdę świetna. A figę! Nie świetna, bo to za mało czasu. Mogłam być tam szczęśliwa, czuć, że żyję, nadrabiać zaległości, a potem zmywać cudze naczynia przez półtorej godziny (takiej ilości brudnych sztućców na raz w życiu nie widziałam, nawet u mnie w domu) i gotować obiad. I posprzątać, bo nie mogę patrzeć na ten bałagan. A potem wyjść w nocy i wrócić nad ranem. Spać nie więcej niż pięć godzin, ale być wyspana. I wciąż niezdrowo wręcz szczęśliwa. Przez cały rok jestem energooszczędna - nie wysilam się ani odrobiny bardziej niż to konieczne. A tam wręcz nią kipiałam. Wystarczyło mi pół godziny snu i świat należał do mnie. Nieważne, czy planem na jego zdoby

Berlin - Volkspark Mariendorf

Obraz
Dziś będzie trochę bardziej kolorowo niż poprzednio - a raczej zielono. Bo zabiorę Was w berlińską parkową podróż. Nie będę się rozdrabniać i opowiadać. Kilka rzeczy mnie urzekło, ale możecie je zobaczyć na zdjęciach. Dodatkowo powiem, że znajdują się tam także boiska oraz siódmy największy stadion piłkarski w Berlinie (tak mi powiedziała Wikipedia). Spokojne miejsce na wyprawę w zielone. Bo tam naprawdę jest zielono. Podejrzewam, że ma wiele ukrytych ciekawych miejsc (ogród różany, czy coś...), jednak nie miałam okazji ich poszukać. Dlatego ta fotorelacja jest trochę jednostronna i wodnista. Bo mam obsesję na punkcie wody. Park znajduje się niedaleko Tempelhof . Dojazd: U6 z Friedrichstr. w stronę Alt-Mariendorf, ostatnia stacja.   Nie wiem tylko, czemu V. cały czas mówiła mi, żebym upolowała sobie te kaczki na obiad... Do dziś się zastanawiam i wciąż nie wymyśliłam żadnej logicznej odpowiedzi. Trochę nudziłam, że brakuje mi niedźwie