Niemiło i refleksyjnie. O małych miasteczkach.
Po męczącym (ale jak cudownym!) weekendzie dostaję pytanie: Kiedy nowy post? "Gdy się napisze", odpowiadam w myślach, ale palce wystukują: "Nie wiem, bo ledwo się ruszam. Dopiero wróciłam do domu". Potem dodaję, że chyba zrobię znowu post zakupowy (oj, zrobię zdecydowanie). Pomyślałam jednak, że wczoraj chciałam coś napisać. Oczywiście nie miałam siły. Napiszę więc to teraz, póki jeszcze pamiętam. A zakupy mogą przyjść za parę dni, przed wyjazdem w góry. Będzie dziś niemiło i refleksyjnie. Pomyślałam, żeby nie napisać o dokładnym miejscu akcji, coby moi znajomi mnie przypadkiem nie znaleźli. W tej chwili jeszcze nie wiem, czy faktycznie tak zrobię. Zobaczę, co mi palce wystukają. Miejsce akcji: miasto w południowej Polsce nad pewną rzeką. Liczba mieszkańców to trochę mniej niż dwadzieścia tysięcy. Miasto na dogodnie położonej trasie z paroma atrakcjami turystycznymi. Wśród mieszkańców znane jako największa plotkarnia w kraju. Dzielnica turystyczno-rekreacyjna.