Uzależniłam się od zakupów internetowych.

Wydaje mi się, że to reakcja na stres. Zakupy relaksują, a ja od najmłodszych lat jestem zakupoholiczką. Przez długi czas panowałam nad nałogiem, jednak od założenia Koffera zaczęłam wariować. Niestety. Większość moich zakupów jest okołokosmetyczna, co sprawia, że zaczynam się sobą załamywać. Ostatnio codziennie coś kupowałam, albo w ostatniej chwili rezygnowałam z zakupu, odwołując się do rozsądku (co było sukcesem). Część rzeczy przyszła prosto do domu i odebrałam je wczoraj, a dwie przyszły dziś. I tak oto w komplecie mogę pokazać, co ostatnio sprawiło, że się nie powstrzymałam. Albo kupiłam tylko dlatego, by coś kupić. Wbrew pozorom nie jest tego dużo.


Po pierwsze - statyw. Już nie będę musiała robić zdjęć na biurku, gdy mnie najdzie na to ochota. O ile moja praca stanie się łatwiejsza! A przynajmniej nie będę mieć wymówek, że aparat nie chce stać, gdy najdzie mnie ochota na zdjęcie...

Gąbka konjac - zamówiłam z Azji, bo była tańsza od tej rossmannowskiej i jakoś pomyślałam, że lepiej mieć bardziej prawdziwą.

Słoiczki na dziwne rzeczy, które będą mi służyć na pakowanie do nich Misshy, którego nie lubię używać z opakowania tylko wolę ze słoiczków, jednak mój stary mi pękł, więc uznałam to za dobry pretekst do kupienia dwunastu...

Kallos Crema al Latte do włosów, bo wszyscy się zachwycają. Uznałam, że nie kupię jednak tego wielkiego opakowania, bo może się nie sprawdzić, więc ograniczyłam się do małego i tańszego.

Były też perfumy konwaliowe dla mamy, ale zamieniłam je dwoma próbkami kremów do cery naczynkowej, które od niej dostałam i także na mnie czekały.

Wczoraj wróciłam do domu i jest mi dziwnie. Dziś od razu poszłam złożyć wniosek o nowy dowód osobisty, zapisałam się na prawo jazdy, miałam pierwsze wykłady, jutro idę zrobić badania dla kierowców i hennę. W czwartek mój kochany Kraków. Wakacje się nie zdążyły dobrze zacząć, a ja już ruszyłam w świat, by tylko nie mieć chwili wolnego. Na dniach opowiem o mojej ostatniej wyprawie do Berlina. To tylko taki pretekst, by pokazać głupie zdjęcia.

Deusz jest jeszcze kudłatszy, niż był! Kto by pomyślał, że się da?

Komentarze

  1. w końcu masz też swój statyw :D
    Wstyd się przyznać, ale swojego ani razu jeszcze nie użyłam poza domem :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu :D.
      Pocieszy Cię, że ja swojego też zapewne nie użyję? :D. Ale ze mnie żaden fotograf.

      Usuń
    2. Marne pocieszenie :D

      Usuń
  2. ja nie mam zaufania do robienia zakupow w sieci
    ja to raczej z tych co musza piec razy obejrzec podotykac przymierzyć powachac itd :P

    OdpowiedzUsuń
  3. daj znać jak sprawuje się ta gąbeczka

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS