Posty

10 kroków do lata: Sportowy tydzień.

Muszę przyznać, że trochę naciągnęłam ten tydzień i zamiast sportowego, zdecydowałam się po prostu na aktywny fizycznie. Powinnam przez przynajmniej trzy dni coś robić ze swoimi wątpliwej (choć i tak lepszej niż trzy miesiące temu) jakości mięśniami. Efekty oceńcie sami, bo ja jestem na granicy samozadowolenia i wyrzutów sumienia. Poniedziałek: Ćwiczenia rozciągające, które uważam za swoją osobistą porażkę. Bo co prawda je zrobiłam, ale zdecydowanie efekt nie był taki, jak oczekiwałam. Podziękujmy braku koordynacji ruchowej. Wtorek: Tu już się coś działo. Z racji Nocy Walpurgii (miałam napisać o tym post, ale już się przeterminowało, więc chyba zrezygnuję) utrzymywałam się na dwóch kijach, uciekałam w popłochu (czyli zwyczajnie szybko biegałam) przed dziećmi, wiedźmami i wilkołakiem oraz gnomami, następnie wisiałam na rzeczonych kijach, a potem tańczyłam dookoła ogniska. Środa: Wyjechaliśmy na jakąś wieś oddaloną od Frankfurtu o czterdzieści minut drogi i przekopywaliśmy tam og

10 kroków do lata: Maseczkowy tydzień.

Obraz
Co prawda ów tydzień trwał zaledwie kilka dni, ale dzielnie postanowiłam się nie wychylić i grzecznie zrobić maseczki. Na dzień dobry poszła ta z Nuxe o uroczym różanym zapachu, która nawilża, wygładza, ale reszta obiecywanych cudów pozostaje jednak tylko obietnicą. Używam jej, bo leży w łazience i się na mnie czasami patrzy, ale zachwytów nie ma. Za to bardzo lubię maski-kompresy z DermoPharma. Mogę spokojnie położyć je na twarz i choć należy trzymać je 15-20 minut, bez problemu można się zapomnieć, bo ani nie spływają z twarzy, ani nie zasychają. Bardzo lubię to wrażenie. Tym razem się odmładzałam i wystraszyłam moją współlokatorkę, pojawiając się w białej płachcie na twarzy. W tym czasie obejrzałam "Nędzników". Nie musiałam nakładać kremu na noc, moja skóra zdawała się być spokojna (co rzadko jej się zdarza), a ja byłam zadowolona. I tak oto minął pierwszy tydzień przygotowań do lata. Teraz nadszedł sportowy tydzień. To będzie zabawne!

10 kroków do lata.

Obraz
Kasia wymyśliła plan odnowy przed latem. Powiem Wam, że lato to dla mnie koszmar. Za gorąco. Duszno. Umieram. Ale pozytywne podejście do tych miesięcy i wkroczenie w nie z nową energią (którą błyskawicznie stracę, gdy będzie powyżej 25 stopni, szczęśliwa jestem przy osiemnastu) to genialny pomysł. Ja sama zabieram się za moje przygotowania do lata, a Wy zajrzyjcie do Kasi , by zobaczyć, co ona na ten temat napisała. Jeśli jednak nie chce się Wam tego zrobić, to przyjrzyjcie się poniższemu planowi odnowy. Nowy tydzień, nowe wyzwanie. Powodzenia! Ta biedronka jest kochana...

Zakupy i zachód słońca nad Odrą.

Obraz
Nadszedł czas, który wydaje mi się nie dość, że absurdalny, to jeszcze nieprzyjemny. Wolny weekend. Nie pamiętam, kiedy ostatnio coś takiego mnie spotkało, ale wtedy nie byłam uzależniona od teatru i gdzieś w moich wnętrznościach czuję wręcz przymus pójścia tam, choć wiem, że nikogo nie ma... Czas wolny jest przereklamowany. Próbowałam się nawet dzisiaj wyspać, ale od szóstej rano najchętniej bym wstawała co pięć minut. Ostatecznie udało mi się jakoś (wielkim wysiłkiem) pozostać w łóżku do za dziesięć dziewiąta... Powiem Wam, że to koszmar. Postanowiłam więc w ramach pocieszenia wybrać się na zakupy. Chciałam kupić jedynie wino i chleb (bo w portfelu pieniędzy już nie mam - to koniec mojego niezorganizowanego miesiąca), ale jakimś pechem miałam w portfelu jeszcze karty płatnicze i uznałam, że skoro w maju i tak muszę kupić pewne rzeczy, to zrobię to teraz, a od majowego budżetu odejmę to, co wydałam. Nie jest źle - kupiłam tylko jedną niedozwoloną rzecz, ale jest tak doskonała, że zd

Young and beautiful.

Obraz
"Wielki Gatsby" jest jedną z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie premier. Co prawda obejrzę go pewnie znacznie później, niemniej wiem, że chcę. Jestem ciekawa, jak zostanie przedstawiona w filmie zawartość książki. Oj, będzie ciekawie. Jednak od wczoraj - gdy się dowiedziałam o istnieniu tej piosenki jako jednego z utworów z soundtracku - nie mogę się doczekać jeszcze bardziej. Choć nie jest najbardziej zachwycającą piosenką Lany, to już ją uwielbiam. Lana jest jednym z tych muzyków, którzy mówią to, co chcę usłyszeć, dlatego z całego serca ją uwielbiam.

Poczta Polska.

Rzadko zdarza mi się wyklinać Pocztę Polską. Ale gdy już mi czymś podpadnie, to najchętniej wywróciłabym świat do góry nogami i wytrzepałabym ją z jego kieszeni. Zasilacz został zamówiony we wtorek. Moja niecierpliwość kazała mi zapłacić cztery złote więcej za priorytet, coby mieć go szybciej. I tak oto najdalej w piątek powinien przyjść. Awizo było. Poszłam na pocztę w sobotę rano i wściekła zorientowałam się, że to nie zasilacz, a książka! Już wtedy zaczęłam przeklinać - choć wtedy nie wiedziałam jeszcze kogo. Dziś zaś poszłam na pocztę tak z głupiego, żeby zapytać, czy czegoś dla mnie nie mają. I wtedy się zaczęło. Pod adresem listonosza i jego matki poleciały takie inwektywy, jakie z moich ust jeszcze nigdy nie wyszły. Okazało się, że ten... [tutaj epitety - sami sobie dopowiedzcie] w czwartek miał w rękach mój zasilacz, nawet doszedł z nim prawdopodobnie do akademika, po czym zaniósł go na pocztę, nie zostawiwszy awizo. Gdy zobaczyłam, kiedy paczkę (moją absolutnie pilną pacz

Wiadomości z frontu.

Najgorszym koszmarem netoholiczki może jest odłączenie od Internetu. Jak się zdziwiłam, gdy okazało się, że może być coś gorszego ! Mianowicie odłączenie od komputera. We wtorek rano Wundekind wyleciał mi z rąk i upadł na podłogę. Dwa razy w trakcie lotu prawie go złapałam (co świadczy o moim refleksie, bo dystans był wyjątkowo krótki), ale upadł na stronę, z której znajduje się zasilacz i słuchawki. I w ten oto sposób złamały się dwie końcówki - od zasilacza i słuchawek. A że bez zasilacza ani rusz... jestem od czterech dni bez komputera i Internetu! Wiecie, co zauważyłam? Że mam stanowczo za dużo czasu (oprócz studiów i teatru, a tak jeszcze gwoli złośliwości mam wolny weekend...). Że nie brakuje mi o tyle Internetu, co moich cudownych Pań: Gii, Kasi i Z. Gdzieś tam z tyłu głowy słyszę nawoływania wydawnictw o recenzje (już jestem dzień do tyłu z jedną, zaraz będę pisać), a potem myślę, że tak dobrze mi się czyta bez zobowiązań... No i mam na to czas wieczorami! Ale znowu obejrza