Moje cele na wiosnę - sztuk sześć (i tak dalej).

Tej wiosny czuję zdecydowanie więcej sił i motywacji do zmian w moim życiu. Muszę przyznać, że w ciągu ostatnich trzech lat sporo się w nim podziało, a że ostatnio kupiłam durszlak, to mogę spokojnie odcedzić to, co złe i dodać trochę dobrego. Tej wiosny zamierzam się za siebie bardzo dogłębnie zabrać. I już na sto procent dorosnąć.
 
Teatr=stres

Trochę czasu zajęło mi pojęcie tego faktu. Długi czas łudziłam się, że czeka mnie w tym teatrze jakaś przyszłość, a przynajmniej stabilizacja. Liczyłam na zatrudnienie (choćby na kiepskich warunkach). W końcu zrozumiałam, że nie mam szans. Tej wiosny zamierzam się od teatru uwolnić i stworzyć sobie więcej przestrzeni, ponieważ czeka mnie...
 
Praca

Obecnie jestem w trakcie poszukiwań. Od tygodnia jestem oficjalnie osobą bezrobotną (tak! Doczołgałam się do urzędu, żeby wreszcie coś w moim życiu ruszyło!), choć ten status towarzyszy mi od końca studiów... Rozsyłam podania, coby wreszcie mieć w życiu jakąś stabilizację i nie musieć się zamartwiać, czy będę w stanie zapłacić czynsz za miesiąc. Pragnę dla siebie czegoś, co pomoże mi się rozwijać.
 
Związek

Pragnę być lepszą kobietą dla mojego mężczyzny i nie wykorzystywać go na każdym kroku. Jestem leniwa i muszę przyznać, że dobrze mi to idzie... Niemniej teraz staram się w miarę możliwości gotować i zawsze obieram dla niego ziemniaki (on tego nie znosi!). Mam problemy ze zmuszeniem się do sprzątania, ale baby steps, baby steps...
 
Zdrowie

Gdy tylko przebrnę przez wielkanocne przedstawienie (które jest dla mnie też symbolicznym końcem teatru), zamierzam przynajmniej raz w tygodniu biegać, trzy razy w tygodniu ćwiczyć jogę oraz zadbać o moje odżywianie. Bardziej uważać na produkty mleczne, które w ostatnim czasie bardzo mocno krzywdzą mój układ trawienny. Póki co wszelkie stresy zajadam czekoladą i serem. Niedobrze.
 
Kreatywność

Ta energia kosmiczna, która na mnie spływa, nie dociera niestety do wnętrza. Pancerz ochronny ze stresu jej nie przepuszcza. Gdy jednak uda mi się wykrzesać u siebie iskrę motywacji, wrócę do malowania, nagrywania filmików, pisania... Wszystkiego tego, co sprawia mi ogromną radość. Może pojmę wreszcie szydełkowanie! A co najważniejsze - zamierzam wrócić do blogowania na porządnie. Jeden post tygodniowo to stanowczo za mało.

Strefa komfortu

Niech mnie diabli wezmą, ale powiem to na głos. Będzie bolało, poleją się łzy, ale się w sobie zbiorę (nawet nie wiecie, ile siły mnie teraz kosztuje napisanie o tym - to boli wręcz fizycznie i generuje większą ilość stresu niż myśl o próbie za parę godzin) i spróbuję nauczyć się tańczyć. Postaram nie zamykać się w szafie na sam dźwięk tego słowa. Choćbym miała wylać beczkę łez, spróbuję się przełamać! Jestem beznadziejna, muszę to zaakceptować, ale nie pozwolę sobie samej się ograniczać!

Zdaję sobie sprawę, że to dość ogólne plany, niemniej spisanie ich uświadomiło mi, że dokładniej się nie da. Stan, w jakim obecnie się znajduję, jest na tyle niestabilny, że jedynym, co mogę zrobić - jednocześnie pozostając uczciwa wobec siebie samej - jest postawienie granic, w jakich mam się poruszać. I tak też zrobię.

Wolicie stawiać sobie nierealne cele, czy też raczej ramy? Czego planujecie dokonać tej wiosny (bądź tego roku)?

Komentarze

  1. A gdzie będziesz szukać pracy? :) Szkoda, że z teatrem nie wyszło, w mojej głowie wyobrażam sobie taką pracę jako niesamowitą frajdę i przeżycie za przeżyciem!
    Leniwa też jestem, tak samo... na szczęście mój Tosiek nie ma problemu z obieraniem ziemniaków... więc zostanie tak, jak jest :) Ale też wypadałoby zrobić coś więcej od siebie, a nie tylko zrób to, podaj tamto, wyłącz światło, zamknij okno...
    Wiesz, że też nie umiem tańczyć? Ale akurat mi się nie spieszy z nauką, nigdy jakoś specjalnie nie przepadałam za tańcowaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obecnie jest mi to obojętne. Potrzebuję pieniędzy na życie. Choć przyznam, że wolałabym coś rozwojowego. Jeśli Cię to naprawdę interesuje, napisz mi maila, to rozgadam się bardziej :). Tam też mogę Ci więcej opowiedzieć o powodach, dla których teatr przestał być wymarzonym miejscem pracy...

      Ja właśnie się staram. Otwórz okno, zamknij okno, zapal światło (gdy to ja mam bliżej do włącznika...). Obecnie udaje mi się zatrzymać w połowie zdania i powiedzieć: Nieważne, siedź, sama to zrobię. Ale ile sił to ode mnie wymaga! Staram się :).

      Też nie lubię, ale końmi mnie do tego nie zaciągniesz... Mój Niemiec niestety lubi i mu zależy na tym, bym się tak nie broniła. A ja fizycznie nie dam rady, bo czuję się jak spętana, gdy tylko ten temat się pojawia. To tkwi w głowie. Wszystko tkwi w głowie... Pozostaje to tylko stamtąd wydostać. Na samą myśl o tym, co mnie czeka, chce mi się płakać.

      Usuń
  2. Jest jedna rzecz, która mi z tańcowaniem nieco pomaga... Alkohol :) Ale to chyba nie do końca rozwiązanie, którego potrzebujesz.
    Jak najbardziej tkwi w głowie, ale ja nie potrafię się przemóc, by coś z tym zrobić. Ale ja nie mam takiej motywacji, jak Ty!

    No to starajmy się razem nie wykorzystywać naszych mężczyzn w tak perfidny sposób. Mi ładnie idzie, ostatnio przy obiedzie sama poleciałam mu po szklankę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Może i masz rację, nie ma co się zmuszać do wegetarianizmu. Tym bardziej, że z mięsem niejednokrotnie mi po prostu wygodniej :)
    Chociaż chciałabym mieć w sobie tyle silnej woli, byłby to spory krok u mnie, by przestać w końcu jeść dla samego jedzenia, nauczyć się sobie odmawiać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi nawet alkohol nie pomaga ;). Chowam się w kącie i udaję, że mnie nie ma :D.

    Już druga noc z rzędu: Budzę się, pytam, czy zamknąć okno, a on wstaje i zamyka. Wydaje mi się, że go zepsułam :D. Myślisz, że jest jeszcze na gwarancji?

    OdpowiedzUsuń
  5. Też miałam ten problem! W takim razie powodzenia :).

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS