Creepy dziewczynki, psychodeliczne lustra i strzelaniny za ścianą - czyli dlaczego należy unikać krakowskiego Muzeum Narodowego.

Przez te lata mieszkania w Krakowie moje nogi nigdy nie przekroczyły progu Muzeum Narodowego (może z wyjątkiem studniówki, ale miałam tak ciasne buty na tak wysokiej szpilce, że ich nawet nie czułam, więc nie wiem, czy to się liczy). W końcu postanowiłam, że muszę i chcę. Nie było to zbyt rozsądne, bo jestem znaną światu malkontentką, która na wszystko narzeka. Ale jak nie narzekać na to, co muzeum oferuje?

Są trzy wystawy stałe i jedna czasowa. Galeria sztuki polskiej XX w. Galeria rzemiosła artystycznego. Galeria "Broń i barwa w Polsce". Czasowa była wystawa fotografii Aleksandra Rodczenko. I nie wiem, co było najgorsze. Sztuka polska przyprawia o dreszcze, gęsią skórkę i inne nieprzyjemne doznania. Rzemiosło artystyczne było interesujące jedynie momentami. Ciekawe kąciki z meblami i lustrami (o tym w innym poście), ubrania, biżuteria... Od razu robi się ciekawiej. Broń i Barwa sprawiły, że zastanawiałam się tylko, jak stamtąd wyjść (okazało się, że musiałam przejść całą wystawę jeszcze raz, o mało nie zostałam postrzelona i umarłam z nudów). W całym Rodczenko ciekawe były tylko cytaty i jedno zdjęcie. Pozostaje mi tylko się cieszyć, że mam zniżkę i zapłaciłam za to wszystko 9zł, a nie 18. Bo chyba bym tego nie zniosła.

A teraz moje subiektywne zdanie o poszczególnych rzeczach. Jako że ze mnie historyk sztuki żaden, należy potraktować mnie, jak zwykle, (nie)poważnie.

Kompozycja z czerwoną podłogą - Artur Nacht-Samborski
 Ten obraz zwrócił na mnie swoją uwagę, bo jest zwyczajnie nudny. Niewyraźne, połamane roślinki w jakimś garncu na małym stołeczku (mam taki! służy mi jako podnóżek), który ocieka farbą. Podłoga zapewne zakrwawiona. Jeden z najmniej przerażających obrazów w całym muzeum.


 Tego obrazu nie zidentyfikowałam (niestety tabliczka z podpisem na zdjęciu nie wyszła), dlatego proszę o informację, jeśli wiecie, co to jest. To jest jeden z niewielu obrazów co do których nie mogę się zdecydować, czy mnie bardziej zachwyca, czy przeraża. To jest piękny akt, który został przedstawiony w tak groteskowy sposób, że zostaje mi się zastanawiać, czy autor nie próbował na nim uśmiercić modelki, choć nie potrafił z jakiejś przyczyny. Doskonale pasuje do niego ten minimalizm barw. Mogłabym mieć ten obraz, ale powiesiłabym go w jakimś pomieszczeniu, do którego rzadko wchodzę. Nie chciałabym, by śniły mi się koszmary.

Weranda przed południem - Zbysław Marek Maciejewski
Spodobały mi się w nim głównie kolory i to, że nie sprawia wrażenia, jakby miał współudział w mordzie (co jest dość rzadkie na tej wystawie). Te słoneczne krople, które przypominają rozświetlony deszcz lub unoszące się w powietrzu ziarna traw. Doskonałe miejsce, by usiąść i zjeść śniadanie. Lekko idylliczne. Ale może jednak troszkę więcej światła? (Poprosił grzecznie Goethe, nim umarł.)


 Lustra. Jak je kocham, to te pomarańczowo-zielone paski sprawiły, że nie wiedziałam, jak stamtąd uciec. Byle szybko. Ze wszystkich stron otaczała mnie moja osoba, dużo moich osób i wszystkie się na mnie patrzyły. Brrr.


Kolejny niezidentyfikowany obraz. Te martwe kolory i puste oczy są straszne. W dodatku wisiał okropnie wysoko i nie mogłam zrobić mu zdjęcia.

Jane z japońską laleczką - Alfons Karpiński
 Ona jest niezbyt przerażająca. Oczywiście zainteresował mnie wątek japoński, wiklinowy fotel, pończochy, ciekawe spojrzenie Jane oraz wrażenie, jakby próbowała nakarmić laleczkę świetlistą watą cukrową. Bardzo przyjemny, spokojny obraz. Wzbudza we mnie sympatię.

Dziewczynka w czerwonej sukience - Józef Pankiewicz
Creepy dziewczynka! Nie będę się powtarzać, kto nie widział, niech zobaczy:


Ach, to tylko skojarzenie z Harrym Potterem.


Kocham wachlarze! A ten ma jeszcze takie sielskie, marysioantosiowe obrazki...


Takie cudo do koka mogłabym mieć. Co prawda pewnie prędzej wbiłabym sobie to w głowę, niż nauczyła się układać tym fryzurę, ale na pewno bym próbowała.


Jestem mistrzynią robienia dziwnych zdjęć w szybie. Czy nie wyglądam jak wielki robak-duch w tej sukience? Ona sama w sobie mi się podoba.


Dużo różnych cudeniek. Mniam.


 Kolejny wachlarz! Moja mama ma podobny, ale w znacznie - znacznie - gorszym stanie. Jej się rozpada. Przydałaby się jej jakaś instrukcja konserwacji, czy coś...


 Kieliszki. Najpierw pomyślałam o pysznych nalewkach domowej roboty pitych z czegoś takiego, ale gdy na nie patrzę, znowu przypomina mi się HP i scena z pierwszego tomu, gdy są już w podziemiach i muszą rozwiązać zagadkę, które mikstury można wypić. Już bym się zgubiła.


Ona przypominała mi Lukrecję Borgia z tą swoją naiwnością w twarzy, ale też czającą się w tle bezzwzględnością. Taka cicha woda w jasnych barwach.

Pracownia paryska - Kasper Pochwalski
 To jest obraz, który chcę! Chcę tę malarkę o malutkiej twarzyczce i malinowych ustach, chcę te pastelowe barwy za oknem, chcę bagietkę i croissanta! Taka malutka w takim wielkim mieście.

Dziewczyna z jabłkami - Emil Krcha
Urzekły mnie jej pucołowate policzki. I nic poza tym w tym obrazie nie widzę.

Mam nadzieję, że spodobała Wam się moja mała, dziwna wycieczka po Muzeum Narodowym. Oczywiście tacy normalni artyści jak Kantor, Malczewski czy Wróblewski (ten to jest dopiero przerażający!) również mieli swoje miejsca na ścianach, ale są zbyt nudni i przewidywalni, by zwrócić na siebie moją uwagę.

Komentarze

  1. fajne nagranie
    szkoda tylko ze glos sie tak specyficznie rozchodzi po sali
    dziewczynka faktycznie troche straszna

    OdpowiedzUsuń
  2. haha jezu, nie mogę :D Już drugi raz oglądam Twój filmik z tą dziewczynką i za każdym razem śmieję się do monitora :D Wczutę załapałaś jak krystyna czubówna prawie :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS