Posty

Co zrobił(a)byś za milion?

Obraz
Sezon teatralny zaczął się w czwartek. Także dla mnie i tego samego dnia podjęłam decyzję o powiedzeniu głośno, czego oczekuję. Wypowiedziałam to wczoraj, w sobotę. A potem przeczytałam plan i okazało się, że gram w listopadzie w przedstawieniu, o czym zupełnie nie miałam pojęcia. Weszłam znowu w ten tryb, za którym tęskniłam. Moje życie i plany stają na głowie, ale mi to w zupełności nie przeszkadza. Przecież niedawno pisałam o tym, co zamierzam osiągnąć. I osiągnę. Zobaczymy tylko, ile mnie to będzie kosztowało wysiłku. Po tym wstępie, który z tytułem zdaje się nie mieć nic wspólnego, pora przejść do sedna sprawy. Po sobotnim przedstawieniu usiedliśmy z butelką białego wina (a potem drugą...) i rozmawialiśmy. O rodzinie, o życiu. Jedna z osób ma czterdziestkę w październiku i przy okazji opowiedziałam, co sprezentowałam mojej matce na tę okazję. Wywołałam szok w osobie, która miała już zdanie na mój temat, a prezent to zdanie zrównał z ziemią. Tym prezentem był mianowicie wibrator

Paczka z Warszawy: Nuxe, książki i inne cudeńka.

Obraz
Gia obudziła się pewnego pięknego dnia i pomyślała, że zrobi mi paczkę. No dobrze, nie do końca tak to wyglądało. Obie mamy (nie)zdrową tendencję do składowania naszych książek i ona chciała się części mojego składu u niej pozbyć, a swój skład u mnie powiększyć, dorzucając przy okazji trzy obiecane mi jakiś czas temu rzeczy ( moja ukochana maseczka Biodermy , masło do ciała i krem Nuxe oraz zakupiony przeze mnie dezodorant z tejże firmy), potem wygrzebała kolczyki z prawdziwymi perłami i uznała (słusznie zresztą), że mogę je chcieć. Potem powiedziała, że ma próbkę perfum, które jej się nie do końca podobają, a może mi... To dorzuci. I tak dorzucała, że wrzuciła tam łącznie pięć kilo, a jak ja rozpakowałam to wielkie pudło w domu, to pół godziny siedziałam otoczona tym wszystkim, nie wiedząc, od czego zacząć. Na zdjęciach brakuje książek sztuk sześć, które już wcześniej były moje i tylko moje, więc w ramach próby ogarnięcia się, odstawiłam je na półkę i od razu odetchnęłam z lekką u

Dolina Chochołowska i Grześ - nasze pierwsze wspólne szczytowanie.

Obraz
Z moim Niemcem mieliśmy ambitne plany na nasz polski tydzień - Kraków, Dolina Chochołowska, Pięć Stawów, odwiedziny u moich rodziców i mały wypad nad rzekę. Wszystko było idealnie zaplanowane, dopięte na ostatni guzik, nawet zorganizowałam nam kierowcę. Oczywiście wszystko byłoby nie tak, gdyby plany nie wzięły w łeb. O tym opowiem jednak troszkę później. Teraz o tym, co się udało. W niedzielę przed ósmą rano wyjechaliśmy w stronę Zakopanego. Przy okazji kilka razy minęliśmy zjazd do Doliny Chochołowskiej, nim udało nam się wjechać tam, gdzie trzeba. Całej drogi od parkingu nie przeszliśmy pieszo, tylko wpakowaliśmy się do tzw. kolejki, która - jak widać na powyższym zdjęciu - była niebieskim traktorem z wagonikami. Niech zwą to kolejką, dla nas był to tylko i wyłącznie traktor. Dzięki niemu (i wydatkowi 5zł/os) straciliśmy kilka kilometrów. Można też było wypożyczyć rowery, ale zarówno my, jak i jakaś wycieczka z dziećmi, zdecydowaliśmy się na traktor. Potem czekała nas droga p

Moje marzenia i plany. Na przyszłość bliższą i dalszą.

Obraz
Uwielbiam marzyć, snuć plany i kreować wizje przyszłości. Niemal zawsze moje marzenia się spełniają - czasem nie w stu procentach, ale dają mi nadzieję, że mogę osiągnąć jeszcze więcej, lub zwyczajnie uświadamiają mi, że tak naprawdę nie zależy mi na danej rzeczy. A czasem muszę na nią czekać latami. Nie zraża mnie to, bo wiem, że prędzej czy później otrzymam to, czego naprawdę pragnę. 1. Marzą mi się dwa wyjazdy - jeden z moim Niemcem, a drugi ewentualnie samotny, choć towarzystwem bym nie pogardziła. Samotność dobrze bym zniosła nad morzem, cudownym polskim Bałtykiem, gdzie wystarczy mi, że dostanę cały dzień na chodzenie po plaży i rozmyślanie nad sensem życia, bądź snuciem kolejnych planów. Z moim Niemcem zdecydowanie chciałabym wyjechać dokądś na weekend, byśmy mogli spędzić czas tylko we dwoje, poza domem. Chciałabym wybrać się do Pokrzywnika . Lub innego spokojnego miejsca. 2. Znaleźć świetną pracę , która sprawiałaby mi przyjemność. Najlepiej zostać w teatrze jako aktorka.

Zakupy cz. 2. Z Niemiec: DM, Nanu Nana, Saturn i wyprzedaż w H&M.

Jak już wspomniałam w poprzednim filmiku, moje zakupy nie skończyły się (a może lepiej powiedzieć: nie zaczęły) w Polsce. W filmiku przedstawiam Wam moje ubraniowe zdobycze, a poza tym trochę gier i innych cudeniek. Zdecydowanie nie poprzestałam na jednej kategorii. Miłego oglądania!

Sztuka prostoty, czyli moje refleksje na temat minimalizmu w książce Dominique Loreau.

Obraz
Będę dziś pluła jadem. A jeśli całkiem przypadkiem okaże się, że jestem mało jadowita, to znaczy, że emocje opadły i mogę o tej książce zapomnieć i nigdy więcej nie wracać. Mowa tu o "Sztuce prostoty", która to staje (bądź już stała) się biblią minimalizmu. O ile sama jestem zainteresowana tym stylem życia, to ta książka przyprawiła mnie o ból głowy. I frustrację. Zwyczajnie uważam, że autorka poszła w swoich poglądach za daleko. Książkę tę można streścić w jednym zdaniu: Pozbądź się ze swojego życia wszystkiego, czego masz w nadmiarze - rzeczy, ludzi i myśli. Jak na minimalistkę przystało rozpisała się na dużą ilość stron. Zgadzam się z tym, że my powinniśmy panować nad przedmiotami, a nie one nad nami. Zbyt duża ich ilość przytłacza i sprawia, że nie potrafimy się z nimi rozstać. Sama się przekonałam, jak jestem związana z moimi książkami, gdy okazało się, że nie mogę wszystkich przywieźć do Frankfurtu. Pora przeciąć pępowinę. Skoro jednak jesteśmy w temacie książek, aut

Zakupy cz. 1. Z Polski: Empik, Orsay, Inglot i inne.

Będąc w Polsce, oczywiście nie mogłam powstrzymać się przed zakupami. Generalnie nawet nie miałam takiego zamiaru. Już przed wyjazdem wiedziałam, co mnie czeka. Udało mi się nie wydać jakiejś przerażającej sumy, niemniej i tak poszłam z torbami - ale o tym dowiecie się, oglądając filmik. Miłej zabawy!