Posty

Wyświetlam posty z etykietą o obrazie

Revenge.

Obraz
Od lewej: Nolan, Ashley, Jack, Amanda/Emily, Daniel, Declan, Charlotte, Victoria, Conrad. Seriale. Jest to słowo, które określa bardzo dużą część mojego życia (pozostałe to "książki", "Internet", "sen" i "jedzenie"). Szczególnie w ostatnich dniach zasługuje ono na wyróżnienie, gdy od rana do nocy siedzę przy Wunderkindzie (w chwilach bardziej kreatywnych leżę) i pochłaniam "Dextera" (nie ma to jak seryjny morderca tuż przed rozpoczęciem zajęć na uczelni!), nadrabiam zaległe odcinki czegoś innego, aż ostatnio doszły mnie słuchy, że istnieje serial, który może mnie zainteresować. Muszę przyznać, że podeszłam do niego dość sceptycznie jak na mnie, ale skoro osoba, która moje psychologiczne preferencje zna bardzo dobrze, powiedziała, żebym obejrzała, to kim ja jestem, żeby powiedzieć jej, że bredzi? (Wybacz, Kochana). I obejrzałam. I niemal płaczę z żalu, że kolejny odcinek będzie dopiero w czwartek. Tym serialem jest "Revenge&qu

The Vampire Diaries.

Stefan wciąż jest kołkiem, zabili jedną z moich ulubionych bohaterek, duch drugiej sprawia, że podskakuję, a tę, którą (stosunkowo-wampirzo-żywą) lubię jednak naj, naj, naj ktoś znowu skrzywdził, gdy biedaczka była osłabiona po gorącym seksie. Jej własna torebka sprzysięgła się przeciwko niej! Toż to paranoja jakaś! Jakiś dziwny ten odcinek. Damon też. Hmm. Chcę Gossip Girl, tam zawsze jest dziwnie i mnie to nie dziwi.

Alicja Burtona i jelly watch.

Kochani! Na blogu zapanowała dwudniowa cisza - mi samej z tym źle. Ale pojechałam do babci niby to na niecały dzień, a zostałam aż do dziś. Obejrzałam wczoraj wieczorem "Alicję w Krainie Czarów" Burtona (znowu!) z polskim dubbingiem (uroku Kapelusznika nawet on nie zepsuje, ale jednak to nie to co wersja oryginalna, nigdy więcej dubbingu w tym filmie!). Zachwycałam się, niemal płakałam, wzruszałam. Uwielbiam ten film, bez dwóch zdań. Mogłabym o nim napisać pracę magisterską, chociaż wątpię, bym znalazła więcej źródeł niż moja własna wyobraźnia i sam film. Ale rozważyłam napisanie "Aliny w Krainie Czarów", żeby było zabawniej. Zastanawiałam się, czemu te wielgachne kolorowe żelowe zegarki są tak popularne - dopóki wczoraj jednego nie założyłam. Są świetne! Szkoda tylko, że mają zaznaczoną godzinę 6 i 12, a żadnej pomiędzy. Miałam problemy z ogarnięciem tego, ale to nie przeszkadzało mi na niego patrzeć co dwie minuty. Jednak wolę coś bardziej klasycznego. Jak pow

Sala Samobójców.

Polski film, który jest zupełnie niepolski. Jest też nieamerykański. Z cudowną muzyką. Cudownie intensywny przekaz emocjonalny. Tragiczny problem - a nawet kilka. Genialna gra Jakuba Gierszała. I ten realizm. Szalona praca kamerą. Wciągająca animacja. Temat. Dorastanie. Problemy. Depresja. Brak zrozumienia. Lęk. Strach. Przerażenie. Manipulacja. I ten intelektualizm, który znajduje się pod prostą warstwą. Przykryty cienką materią banału. A jednak tak niebanalny. Gdy się skończył, czułam pustkę. W końcowych scenach nie wiedziałam, czy śmiać się, czy płakać. Chyba robiłam to jednocześnie. Zapadła cisza, a ja nie myślałam o niczym. Nawet o pozbieraniu myśli. I tylko pomyśleć, że to polski film. Ciężko mi w to uwierzyć. Wciąż. I tyle bólu. Nie spodziewałam się tego. W ogóle się nie spodziewałam. Jeśli ktoś jeszcze nie widział, osobiście polecam. Sama nie wiem, gdzie teraz się znajduję. Szkoda tylko, że nie wszyscy potrafią ten film zrozumieć. Ale mówi się o nim. To dobrze. ht