Revenge.
Od lewej: Nolan, Ashley, Jack, Amanda/Emily, Daniel, Declan, Charlotte, Victoria, Conrad. Seriale. Jest to słowo, które określa bardzo dużą część mojego życia (pozostałe to "książki", "Internet", "sen" i "jedzenie"). Szczególnie w ostatnich dniach zasługuje ono na wyróżnienie, gdy od rana do nocy siedzę przy Wunderkindzie (w chwilach bardziej kreatywnych leżę) i pochłaniam "Dextera" (nie ma to jak seryjny morderca tuż przed rozpoczęciem zajęć na uczelni!), nadrabiam zaległe odcinki czegoś innego, aż ostatnio doszły mnie słuchy, że istnieje serial, który może mnie zainteresować. Muszę przyznać, że podeszłam do niego dość sceptycznie jak na mnie, ale skoro osoba, która moje psychologiczne preferencje zna bardzo dobrze, powiedziała, żebym obejrzała, to kim ja jestem, żeby powiedzieć jej, że bredzi? (Wybacz, Kochana). I obejrzałam. I niemal płaczę z żalu, że kolejny odcinek będzie dopiero w czwartek. Tym serialem jest "Revenge&qu