Revenge.

Od lewej: Nolan, Ashley, Jack, Amanda/Emily, Daniel, Declan, Charlotte, Victoria, Conrad.

Seriale. Jest to słowo, które określa bardzo dużą część mojego życia (pozostałe to "książki", "Internet", "sen" i "jedzenie"). Szczególnie w ostatnich dniach zasługuje ono na wyróżnienie, gdy od rana do nocy siedzę przy Wunderkindzie (w chwilach bardziej kreatywnych leżę) i pochłaniam "Dextera" (nie ma to jak seryjny morderca tuż przed rozpoczęciem zajęć na uczelni!), nadrabiam zaległe odcinki czegoś innego, aż ostatnio doszły mnie słuchy, że istnieje serial, który może mnie zainteresować. Muszę przyznać, że podeszłam do niego dość sceptycznie jak na mnie, ale skoro osoba, która moje psychologiczne preferencje zna bardzo dobrze, powiedziała, żebym obejrzała, to kim ja jestem, żeby powiedzieć jej, że bredzi? (Wybacz, Kochana). I obejrzałam. I niemal płaczę z żalu, że kolejny odcinek będzie dopiero w czwartek.

Tym serialem jest "Revenge", nowe dzieło stacji ABC pod czujnym producenckim okiem Philipa Noyce (który to wyprodukował taki film jak "Salt" z Angeliną Jolie). Jak sam tytuł wskazuje, fabuła opowiada o zemście. O córce, która pragnie pomścić swojego ojca i pragnie zniszczyć każdego, kto był odpowiedzialny za wrobienie go i skazanie. Po latach dzieciństwa spędzonych w ośrodku opiekuńczym Amanda, teraz pod imieniem Emily, opracowuje szczegółowy plan odegrania się na wszystkich. Żeby jednak nie było tak prosto, ma do czynienia z wysoko postawionymi politycznie oraz społecznie postaciami z bogatego otoczenia Hamptons.

Mi samej fabuła wydawała się z początku (tyle co z opowieści) banalna i tak naprawdę nie byłam przekonana. Po obejrzeniu pierwszego odcinka serial zyskał u mnie zielone światło. Po drugim zaczęłam go lubić. Po trzecim pokochałam. Muszę przyznać, że ostatnio spotkałam się z takim oddziaływaniem na mnie przy "Gossip Girl" i wciąż jestem zdumiona, jak bardzo pochłonęła mnie ta historia. Gdzieś głęboko się z nią identyfikuję, podziwiam bohaterkę i wbrew sobie zakochuję się powoli w Nolanie (a za mną dopiero cztery odcinki!), który trochę przypomina mi Chucka z GG, ale ma w sobie coś, co diabelnie uwielbiam - ogromną inteligencję i szczyptę tajemniczości, która nie ma nic wspólnego z Mrocznym Księciem, za jakiego robi Chuck. O nie, Nolan to chyba mój własny książę.

Ten serial najprawdopodobniej ze swoją fabułą i klimatem zajmie w moim sercu miejsce GG. Spodziewałam się, że to będzie bardzo trudne. I to prawda. Ale jestem bardzo nim usatysfakcjonowana.

Źródło zdjęcia: PopTower.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS