Posty

Kraj lat dziecinnych... - tam gdzie psy dupami szczekają.

Obraz
Choć urodziłam się i wychowywałam w Małopolsce, to z moim dzieciństwem wiążę Podlasie. W zasadzie tylko i wyłącznie. To właśnie tam znajduje się wieś, która chyba nie ma własnej nazwy, składa się z czterech domów i otoczona jest hektarami pól uprawnych. Stamtąd pochodzi mój ojciec - z miejsca oddalonego od białoruskiej granicy o ledwie trzydzieści kilometrów. Ale o tym ostatnim fakcie dowiedziałam się dopiero niedawno, pragnąc tam wrócić - choćby tylko wirtualnie. W rodzinie nazywamy to miejsce po prostu Wioską. Tam znajduje się jeszcze przedwojenny dom z ukrytą w podłodze klapą do małej spiżarni, to tam na strychu stoją skrzynie z ukrytymi skarbami. Zamknięte na kłódki. Raz z kuzynką nie wytrzymałyśmy i się tam włamałyśmy, psując zamki. Poza pościelami i innymi firankami znalazłyśmy pudełka z medalami, jakie nasi przodkowie otrzymali po I wojnie światowej. Nigdy się do tego nie przyznałyśmy. Na tym samym strychu moja babka chowała butelki bimbru, gdy jeszcze pędziła. Tam też lądowa

Moja mała niemiecka Wielkanoc.

Obraz
Polskę podobno zasypało i można było lepić zające wielkanocne ze śniegu zamiast bałwanów. Nie zazdroszczę. Zima powinna być na Boże Narodzenie, a nie w środku lata - i u mnie przynajmniej ta druga część się zgadzała. Pomijając sporadyczne opady oraz gradobicia. Czyli mniej więcej trzy razy dziennie. Od lat nie przeżyłam tak typowego kwietnia! W teatrze graliśmy codziennie, ale z racji, iż w piątek rano, a potem dopiero w sobotę wieczorem, mieliśmy z moim Niemcem możliwość wybrania się do jego rodziców. Po obiedzie przyjechali dziadkowie na kawę - wypiłam kubek herbaty, zjadłam kilka kawałków sernika i poszłam się schować do łóżka. Moje bóle pleców w zeszłym tygodniu były naprawdę nieznośne i w zasadzie każdą wolną chwilę przesypiałam. Tym razem z kocykiem elektrycznym, który jest jeszcze bardziej genialnym wynalazkiem niż termofor. Po dwóch dniach takiej kuracji stanęłam na nogach - zdatna do poruszania się. Sobota była już ciekawsza. Zaliczyłam moje pierwsze szukanie prezentów scho

10 moich ulubionych zdjęć z Instagrama.

Obraz
Moje konto na Instagramie jest poniekąd historią życia w naszym mieszkaniu. To właśnie stąd pochodzi pierwsze zdjęcie - niedługo po tym, jak je wynajęliśmy, ale nim się na dobre wprowadziliśmy. Tak przynajmniej to postrzegam. Uwielbiam ten portal i chętnie dzielę się na nim pewnymi elementami mojego życia. Powiedzmy, że daje mi dużo możliwości ekspresji. Dzisiaj postanowiłam się z Wami podzielić tymi zdjęciami z mojego profilu, które lubię najbardziej. Nawet jeśli profesjonalny fotograf złapałby się za głowę. Te zdjęcia są po prostu dobre - bo wywołują we mnie dobre uczucia. Powyższe zdjęcie to pamiątka mojego zeszłorocznego pobytu w Warszawie u Kasi , gdzie zrobiłyśmy mnóstwo wspaniałych rzeczy - między innymi wybrałyśmy się na obiad do Tel Avivu. Lubię kompozycję i kolorystykę tego zdjęcia, a także jego prawdziwość - nagryziona pralinka, prawie wyjedzona zupa... Okropna bloggerka nie zrobiła zdjęcia przed jedzeniem! Hańba! (W podlinkowanym wyżej poście możecie zobaczyć te s

Moje cele na wiosnę - sztuk sześć (i tak dalej).

Obraz
Tej wiosny czuję zdecydowanie więcej sił i motywacji do zmian w moim życiu. Muszę przyznać, że w ciągu ostatnich trzech lat sporo się w nim podziało, a że ostatnio kupiłam durszlak, to mogę spokojnie odcedzić to, co złe i dodać trochę dobrego. Tej wiosny zamierzam się za siebie bardzo dogłębnie zabrać. I już na sto procent dorosnąć.   Teatr=stres Trochę czasu zajęło mi pojęcie tego faktu. Długi czas łudziłam się, że czeka mnie w tym teatrze jakaś przyszłość, a przynajmniej stabilizacja. Liczyłam na zatrudnienie (choćby na kiepskich warunkach). W końcu zrozumiałam, że nie mam szans. Tej wiosny zamierzam się od teatru uwolnić i stworzyć sobie więcej przestrzeni, ponieważ czeka mnie...   Praca Obecnie jestem w trakcie poszukiwań. Od tygodnia jestem oficjalnie osobą bezrobotną (tak! Doczołgałam się do urzędu, żeby wreszcie coś w moim życiu ruszyło!), choć ten status towarzyszy mi od końca studiów... Rozsyłam podania, coby wreszcie mieć w życiu jakąś stabilizację i nie musieć się zam

Tajemnica kobiecej torebki.

Obraz
Na początku marca pojawił się konkurs torebkowy na jednym z czytanych przeze mnie blogów. Akurat z powodu problemów z ramionami kupiłam sobie plecak (i okropnie nie chciało mi się przepakowywać), więc uznałam, że to świetna wymówka, powód, czy inny czort, by wreszcie się przeprowadzić i uratować własne życie. A przynajmniej zdrowie. I tak oto wywaliłam wszystko na podłogę. Jeden wielki śmietnik Gdy zobaczyłam, co noszę w swojej torebce, załamałam się. Już kilka razy ją czyściłam i wyrzucałam tonę śmieci, ale tym razem było tego więcej niż zwykle. Plany, bilety, paragony, opakowania po szminkach (ale żeby nie było, że nie jestem stylowa - to akurat szminka Chanel), stare kupony do Rossmanna i ulotka z seansu Greya... To były śmieci jednoznaczne. Plus dodatkowo niejednoznaczne zestawy do szycia. Sztuk dwie. Ten widoczny na jednym ze zdjęć jest tak beznadziejny, że od razu zarezerwował sobie miejsce w koszu. Zdrowie przede wszystkim Przez długi czas nie nosiłam w torebce