Mediolan - pierwsze wrażenia: Włosi, teatr, jedzenie, wiosna.
Wywiało mnie na dwa dni do Mediolanu. Wszystko byłoby cudownie, gdybym jednak faktycznie wyjechała na urlop, a nie - bądź co bądź - do pracy. Pojechałam z teatrem z "Chorym z urojenia" Moliera, którego graliśmy w jednym z mniejszych mediolańskich teatrów. Zresztą ten "mniejszy" teatr jest dużo większy od naszego. Czasu też wiele nie mieliśmy - przylecieliśmy we wtorek wieczorem, w środę graliśmy (czyli całe popołudnie i wieczór spędziliśmy w teatrze na przygotowywaniu siebie, sceny i oświetlenia do występu), a w czwartek wieczorem mieliśmy samolot powrotny do Berlina. I gdzie tu znaleźć czas na przeżywanie miasta? Szczególnie że Mediolan ma w sobie pewne surowe antyczne piękno. Lokum, które nam przydzielono, nie powalało. A może właśnie powalało tym, jak mało było przyjemne. Pierwsze wrażenia były naprawdę fajne. Duża przestrzeń, dwa podwójne łóżka, dwa pojedyncze. Potem ktoś powiedział, że nie ma prysznica. Ja już wpadłam w panikę i powiedziałam, że chcę do domu.