Paryż: Père-Lachaise, czyli cmentarz sław.

 Nim się obejrzę, minie rok od mojego pobytu w Paryżu, a emocje powoli się stabilizują. Rozczarowanie trochę zmalało (już wiem, że chcę jechać jeszcze raz, ale na innych warunkach), a wspomnienia tego, co mnie zachwyciło, są wyraźniejsze i pozbawione nadmiaru entuzjazmu. Podchodzę do tematu Paryża ze zdecydowanie mniejszą niechęcią i już nie odradzam wszystkim, na każdym kroku, wizyty w tym mieście.

Spacer po najsłynniejszym i największym cmentarzu Paryża należy do tych bardziej ambiwalentnych wydarzeń. I nie wiem, ile jest to zasługa wykończonych zrobionymi kilometrami nóg, ile irytacja tym, że zamiast przejść przez ulicę - co wystarczyło, by wejść na cmentarz - poszliśmy w drugą stronę, wzdłuż muru i musieliśmy zawrócić (no dobrze, wtedy o tym nie wiedzieliśmy, ale nie musieliśmy, ponieważ dalej było jeszcze jedno wejście). W końcu jednak Père-Lachaise powitał nas całym swoim rozmachem, tablicą z nazwiskami pochowanych na nim osobistości wraz z sektorami, mapą - która okazała się trochę niewystarczająca w poszukiwaniach - oraz ogromną ilością grobów: mniejszych, większych, ładniejszych, brzydszych, nowszych, starszych...

Naszym celem był grób Chopina. Oczywiście - w końcu to podstawowy cel pielgrzymek na ten cmentarz. Znalezienie go to już jednak wyższa szkoła jazdy. A w zasadzie chodzenia. Gdybyśmy poszli po wyjściu z metra dalej, to mielibyśmy bliżej - zapamiętajcie, drugie wejście jest bliżej Chopina. Ja chciałam jeszcze odwiedzić kilku innych znanych artystów, ale się poddałam, gdy po naprawdę długim czasie udało nam się trafić na tego nieszczęsnego kompozytora... Nikomu z nas nie chciało się dalej szukać.

Mimo zmęczenia i tłumu ludzi, który psuł nastrój, Père-Lachaise mnie częściowo zachwycił. Urzekły mnie tabliczki z numerami sektorów, które tkwiły niemal ukryte, ale piękne. Niektóre groby sprawiały, że aż wzdychałam z oczarowania (na zdjęciach macie okazję kilka z nich zobaczyć), inne wywoływały uśmiech na mojej twarzy (kto zgadnie, który grób mam na myśli?), a jeszcze inne pobudzały mroczną stronę wyobraźni. Tutaj mam na myśli małe krypty, często otwarte, przez co zadawałam sobie pytanie - co sprawia, że nie są zamknięte? Zaraz potem przebiegał obok mnie kot i moja uwaga kierowała się w jego stronę.

Ten cmentarz ma mnóstwo uliczek, ścieżek i zakamarków. Dużo roślinności, wysokie drzewa, przez które przeciskają się promienie słońca, a ja tworzę w mojej głowie niesamowite historie o wampirach - mroczne, romantyczne i takie typowo stereotypowo paryskie.

Uważam, że warto się wybrać na ten cmentarz, ale raczej nie w celu odwiedzenia konkretnego grobu, ale spaceru w celu chłonięcia atmosfery i podziwiania dzieł sztuki, jakimi są niektóre groby. Świetną zabawą jest również czytanie nazwisk - można tam znaleźć multum z całego świata. Piękne miejsce. Szkoda jednak, że turystyczne.
Poszłaby Pani ze mną na spacer w Paryżu? Około północy? Na cmentarz? (...)

Poszlibyśmy na szczególny cmentarz. Usytuowany nieomal w centrum Paryża, rozciągnięty na ponad 43 hektarach, zamknięty za ponadtrzymetrowym murem.

Cmentarz Père-Lachaise. Dla niektórych Père-Lachaise to jedyny powód, dla którego warto przyjechać do Paryża. Niektórzy przyjechali tu tylko po to, aby umrzeć i być pochowanym na Père-Lachaise. Niektórzy tak żyli, aby zasłużyć na własny grób na cmentarzu Père-Lachaise. Bo ten cmentarz to podzielony na sektory panteon dusz. Grób tutaj to jak wpis do encyklopedii. Kiedyś zastanawiałem się, co mogłoby się dziać za murami tego cmentarza, gdyby jakiś natchniony poeta pod wpływem etanolu lub jakiejś mocniejszej psychodelicznej chemii na kilka godzin ożywił to miejsce. Może wtedy Jim Morrison z sektora N9 zaśpiewałby razem z Edith Piaf z sektora N5? Chopin z sektora M9 namówiłby na wspólny występ Sarę Bernhardt z sektora L7? Homoseksualista Oscar Wilde z sektora K5 uwodziłby heteroseksualnego Apollinaire'a z sektora J8? Czy Proust z sektora J8 i Balzac z sektora J9 umawialiby się na napisanie wspólnej powieści? A może Delacroix z sektora J9 żaliłby się Modiglianiemu z sektora M5, że żył zbyt wcześnie, aby zostać impresjonistą?

Poszlibyśmy na ten cmentarz, aby się przekonać, że nie wolno nam tam wejść. Cmentarze zamykają w Paryżu przed zamknięciem banków.
Janusz Leon Wiśniewski w "188 dni i nocy. Część I", str. 8-9

Komentarze

  1. Ciekawy opis i zdjęcia. Zapraszam na mój spacer po Pere Lachaise: http://jakwyszlamzamaz.blogspot.com/2015/02/cmentarz-pere-lachaise-tu-kazdy.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS