Oswajamy Jesień! Beglutenowe ciasteczka dyniowe z Nutellą.
Miałam dynię. Leżała w kuchni na lodówce chyba dwa tygodnie, ale jakoś nie mogłam się zabrać do zużycia jej. Myślałam o zapiekance warzywnej, ale ostatecznie nie byliśmy na tyle głodni, by dodawać kolejny składnik, więc dynia leżała dalej. I mnie denerwowała. Już nawet myślałam o zasłoikowaniu jej w formie puree, jednak brak słoików dał o sobie znać. Niemniej postanowiłam, że sam pomysł rozmemłania jej nie jest zły. Jako że od paru tygodni miałam ochotę na Nutellę (której de facto nigdy nie jadam, bo mnie nie kręci, tylko jakoś tak ostatnio...) i pojawiła się w naszej lodówce, wpadłam na pomysł utylizacji obu rzeczy. I w ten oto sposób wymyśliłam bezglutenowe ciasteczka dyniowe z Nutellą.
Dziś nie podzielę się z Wami dokładnym przepisem, bo go nie mam. To po prostu przepis "na winie", czyli co się nawinie... Namoczyłam rodzynki, dynię (hokkaido) upiekłam (ok. 20 minut w 200 stopniach - inne gatunki wymagają więcej czasu) i wydrążyłam miąższ, a do jeszcze gorącego dałam dwie duże łyżki Nutelli, chlust mleka sojowego, wrzuciłam rodzynki, wymieszałam, a do masy wsypałam na oko mąki kukurydzianej i dwie łyżki ziemniaczanej. Ciasto było gęste i dobrze się nakładało na blachę. Ciasteczka posypałam mieloną wanilią. Piekłam ok. 20 minut w 150 stopniach.
Co bym poprawiła? Dodałabym trochę więcej tłuszczu - wydaje mi się, że jego ilość w Nutelli była odrobinę za mała. I na pewno przyprawy byłyby w cieście, a nie na nim. Tutaj świetnie pasowałby cynamon, kardamon... I oczywiście moja wanilia. Spokojnie można dodać też jajko, a mąkę zamienić na pszenną. Konsystencja będzie inna (mąki bezglutenowe sprawiają, że ciasto często jest dość suche), ale smak wciąż wspaniały!
Choć brzmią mocno eksperymentalnie, są przepyszne. Słodkie, zapychające i bezglutenowe. Jak tylko uda mi się wymyślić przepis na wegańską Nutellę bez cukru, na pewno się nim z Wami podzielę i podrasuję moje ciasteczka!
Tyle z moich kulinarnych eksperymentów dyniowych. Na ten tydzień.
Dziś nie podzielę się z Wami dokładnym przepisem, bo go nie mam. To po prostu przepis "na winie", czyli co się nawinie... Namoczyłam rodzynki, dynię (hokkaido) upiekłam (ok. 20 minut w 200 stopniach - inne gatunki wymagają więcej czasu) i wydrążyłam miąższ, a do jeszcze gorącego dałam dwie duże łyżki Nutelli, chlust mleka sojowego, wrzuciłam rodzynki, wymieszałam, a do masy wsypałam na oko mąki kukurydzianej i dwie łyżki ziemniaczanej. Ciasto było gęste i dobrze się nakładało na blachę. Ciasteczka posypałam mieloną wanilią. Piekłam ok. 20 minut w 150 stopniach.
Co bym poprawiła? Dodałabym trochę więcej tłuszczu - wydaje mi się, że jego ilość w Nutelli była odrobinę za mała. I na pewno przyprawy byłyby w cieście, a nie na nim. Tutaj świetnie pasowałby cynamon, kardamon... I oczywiście moja wanilia. Spokojnie można dodać też jajko, a mąkę zamienić na pszenną. Konsystencja będzie inna (mąki bezglutenowe sprawiają, że ciasto często jest dość suche), ale smak wciąż wspaniały!
Choć brzmią mocno eksperymentalnie, są przepyszne. Słodkie, zapychające i bezglutenowe. Jak tylko uda mi się wymyślić przepis na wegańską Nutellę bez cukru, na pewno się nim z Wami podzielę i podrasuję moje ciasteczka!
Tyle z moich kulinarnych eksperymentów dyniowych. Na ten tydzień.
Wygląda strasznie. :D U mnie dynia już stoi 3 tygodnie i nie wiem co z nią zrobić. :P Nutelli za to brak.
OdpowiedzUsuńZupę albo ciasto :)). W Internecie są setki przepisów, na pewno coś znajdziesz :). Albo idź do sklepu po Nutellę ;P. Żabka jeszcze otwarta ;P.
UsuńHaha, ode mnie do najbliższego sklepu 10 km, a do Żabki ze 40. :D
UsuńTo faktycznie jest problem :D.
UsuńA ja bym je połknęła, musiały być smakowite!!
OdpowiedzUsuń