Ulubieńcy września.

Ulubieńcy. Kiedy byli ostatnio? Mogę się tłumaczyć, ale ostatnie miesiące były tak naprawdę mało ulubieńcowe. W biegu, bez chwili na refleksję, albo nie było nic, co mnie w jakiś sposób zachwyciło. Zdarza się. Niemniej we wrześniu zaczęły się pojawiać pewne tendencje, o których Wam dzisiaj opowiem. Niektóre zakrawają wręcz na obsesję, a inne mają asocjalne tło lub nawet pochodzenie przestępcze!

1. Kosmetyki.

W tym chłodnym okresie zachwycił mnie balsam do ust Nuxe. O lekkim, cytrusowym zapachu, świetnej konsystencji i matowym wykończeniu. Nie wspominając o działaniu. Podejrzewam, że stanie się jednym z moich życiowych ulubieńców. Nie tylko września. Nie tylko roku. To chyba najlepszy balsam do ust, jakiego kiedykolwiek używałam.
 2. Lifestyle.

W poprzednim poście pisałam o uldze, jaką odczułam, gdy zepsuł mi się telefon i miałam święty spokój. Dziś i wczoraj poważnie rozważałam zepsucie telefonu zastępczego, żeby wciąż być luksusowo nieosiągalna. Najlepszy sposób, by się przekonać, czy jest się uzależnionym od telefonu. Ja nie jestem.
3. Moda.

Stare rzeczy często wracają do mody. Jeśli nie ogólnej, to przynajmniej osobistej. Odkąd jesień mocno zaczęła dawać się we znaki, wygrzebałam (jak każdego roku) mój stary ogromny szal z H&M. Opowiadałam Wam już o nim? Podczas jednego z moich Sylwestrów w Warszawie znalazłam go z koleżanką, u której świętowałam, w autobusie ZTM. Przywłaszczyła go ona, ale został ze mną. Zdarzyło się to prawdopodobnie sześć lat temu, może siedem. I wciąż ma się bardzo dobrze. A mnie chroni przed przeziębieniem.
4. Kultura.

Genialna książka, która zainspirowała mnie do próby wzięcia mojego życia w garść. Mojej kariery. Zaczęłam się nad sobą zastanawiać i nad tym, co chcę osiągnąć. Póki co to moja książka roku. Jeśli zrobić ulubieńców roku, możliwe, że w kategorii kultury pojawi się ona po raz kolejny. Jeśli chcecie wiedzieć więcej, przeczytajcie moją recenzję "Poradnika dla ambitnych kobiet" Mrs Moneypenny.
5. Kulinaria.

We sierpniu ambitnie powróciłam do porzuconych w czasie matur (czyli wieeele lat temu) prób zrobienia makaroników. We wrześniu kilka blach opuściło już piekarnik - z lepszym i gorszym skutkiem. Póki co te na zdjęciu (choć to tylko połówki, jeszcze bez masy, świeżo upieczone) wyglądają najlepiej, choć wciąż są krzywe. Zmierzamy do ideału! Ostatnio nawet próbowałam zrobić je z proszkiem z agawy zamiast z cukrem, żeby były trochę mniej niezdrowe, ale po katastrofalnej porażce wróciłam do tańszej i działającej wersji klasycznej. Następna w kolejce jest stewia. Jak widać, nie skończyłam z eksperymentami.

Zachwyciła Was któraś z moich niesamowitych historii? A jeśli nie, to opowiedzcie mi, co ciekawego przydarzyło się Wam we wrześniu!

Komentarze

  1. Pędzę czytać recenzję "Poradnika dla ambitnych kobiet"!

    OdpowiedzUsuń
  2. Również idę czytać recenzję, bo bardzo mnie ta książka ciekawi :) Mnie wrzesień minął bardzo szybko, nawet nie wiem kiedy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też, kto by pomyślał, że to już miesiąc, gdy obroniłam mój licencjat :). Jak jeden dzień.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS