Baby Silky Foot Holika Holika - recenzja koreańskich skarpetek peelingujących.

 Faza na kosmetyki koreańskie minęła mi wprawdzie dawno, niemniej te skarpetki peelingujące firmy Holika Holika były długo na mojej liście do wypróbowania, aż się na nie wreszcie skusiłam. W oczekiwaniu na ich użycie przez ponad dwa miesiące hodowałam sobie na stopach zgrubiałą skórę, by się przekonać, czy ten produkt faktycznie jest taki cudowny. Bo długim chodzeniu w Paryżu, które było zwieńczeniem moich starań jako hodowcy, w końcu miesiąc po powrocie (w oczekiwaniu na dogodny moment) nałożyłam skarpetki, wlałam do nich płyn i chodziłam, chlupocząc, po mieszkaniu przez półtorej godziny.

Tak wygląda właśnie proces. Skarpetki wyjmujemy z opakowania, zakładamy na stopy, płyn z jednej saszetki wlewamy do jednej skarpetki, a z drugiej do drugiej. Następnie zawiązujemy skarpetki i spokojnie wracamy do robienia tego, co mamy do zrobienia. Nie można leżeć, nie można brać prysznica. A jak ktoś lubi, jak ja, siedzieć z nogami na krześle naprzeciwko, musi zmienić na ten czas nawyki, inaczej płyn się wyleje. W tym czasie czujemy zimno (umówmy się, że ja czuję, może nie każdy tak ma), a skóra powoli ulega lekkiemu ściągnięciu, które jest tylko odrobinkę nieprzyjemne. Jak to ściągnięcie. Po półtorej godziny zdejmujemy skarpetki i zmywamy resztki płynu ze stóp. Moje były do końca dnia lekko wrażliwe. Nie piekły, nie swędziały, ale czułam, że reagują inaczej. Zatem stwierdzenie, że nic nie czuć zaraz po użyciu jest bzdurą. Czuć, choć niewiele. To był poniedziałek.

Musiałam czekać. Po trzech-czterech dniach skóra powinna zacząć schodzić płatami. Czekałam więc. Po pięciu dniach zaczęłam się denerwować, bo wprawdzie gdzieś lekko się łuszczyła, ale jeśli zobaczycie filmik, to zauważycie, że doprowadziłam stopy do takiego stanu, że łuszczyły się już same z siebie. Pragnę jednak zauważyć, że przez te wszystkie dni chodziłam w sandałach i możliwe, że stopy miały za duży przewiew. W sobotę biegałam cały dzień w adidasach, bo pojechałam do zoo i chciałam w miarę wygodnie przeżyć tę wyprawę. Już w okolicach południa zaczęłam czuć, że coś się dzieje. Delikatne wrażenie - żaden ból czy inna nieprzyjemność. Zwyczajna zmiana struktury skóry. Gdy wieczorem wróciłam do domu, zauważyłam pierwsze łuszczenie. Na filmiku macie efekt z niedzieli, który od sobotniego niczym się nie różnił.

Proces zakończył się we wtorek (czyli ponad siedem dni). Łuszczenie wprawdzie wyglądało brzydko, ale nie było jakieś dramatyczne. Trzymało się stopy, więc musiałam skórę zrywać, sama nie odpadała i nie robiła mi bałaganu. 

Ostatecznie muszę przyznać, że to ciekawy produkt, ale nie poradził sobie z tym, na co go przygotowałam. Stopy nie były jak nowe. Wprawdzie stały się delikatniejsze, ale nie zeszła z nich cała zrogowaciała skóra. Na dużym paluchu i pod nim (gdzie zawsze mam największe zgrubienia) pozostało jej jeszcze dość sporo. Lekko się rozczarowałam, bo byłam nastawiona na coś genialnego, co odnowi moje stopy. Tylko trochę poprawiło ich stan. Niestety nie posiadam ani zdjęć, ani nagrania "po". W każdym razie moja konfrontacja z innymi recenzjami okazała się mniej udana. Produkt jest niezły, jednak nie świetny.

Dostępność: Ebay.
Cena: ok. 25zł z wysyłką.


A oto skład dla ciekawskich.

Komentarze

  1. Mam podobne odczucia. Mogłoby być lepiej. Liczyłam na produkt cud, który rozprawi się ze wszystkim, a nie rozprawił się w moim przypadku do końca z piętami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. A nie spotkałam się jeszcze z recenzją, która by wspomniała o niedoskonałości tego produktu.

      Usuń
    2. Może mamy grubszą skórę na stopach od przeciętnej Polki :)

      Usuń
    3. Albo recenzje zostały ugładzone ;). Wydawało mi się, że te wszystkie stopy, które oglądałam, nie były szczególnie zadbane przed użyciem tego produktu.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS