Oswajamy jesień! Moje umilacze kąpieli.
W Oswajaniu Jesieni był to niemal od początku jeden z moich ulubionych punktów. Nawet jeśli na kąpiele jestem ostatnio zbyt leniwa, zmęczona, czy wyraźnie nie mam czasu. Nie mam czasu na relaks! To wręcz przestępstwo. Niemniej tak jest i muszę sobie z tym radzić.
W każdym razie niemal wraz ze startem wyzwania kupiłam sobie żel pod prysznic. W końcu myję się nim zarówno pod prysznicem, jak i podczas kąpieli. To taka droga na skróty. Pomarańcza (a właściwie jej kwiat, choć i owocem nie pogardzę) jest moim ulubionym zapachem i od razu po nią sięgnęłam. Potem w DM zaopatrzyłam się w olejek do kąpieli (mam dużo soli, ale bezzapachowej i czasem trzeba to czymś uzupełnić), ten pachnie lekko migdałowo, ciepło i przyjemnie, ale nie słodko. Chętnie go używam razem z moją solą. Któregoś dnia wybrałam się do Berlina i poszłam do Lusha. Mój pierwszy bubble bar Somewhere Over The Rainbow (lubię tęczę, a to cudo ma w sobie kwiat pomarańczy). Wprawdzie uważam rzeczy z Lusha za przesadnie drogie, ale uznałam, że raz (okay, drugi raz) mogę sobie coś kupić. Na koniec odwiedziłam TKMaxxx (czy ile tam tych x-ów...) i choć nie planowałam nic kupować, chciałam się rozejrzeć, znalazłam olejek do masażu bez żadnych paskudnych dodatków - tylko olejki! Pachnie lawendą. Niestety nie zdołałam go wypróbować (jak i bubble bara), bo nie mam czasu, siły, ochoty... Przy odrobinie szczęścia nadrobię to dzisiaj. Przynajmniej z jedną częścią.
Produkty Lush bardzo mnie kuszą przy każdej kolejnej wizycie w Berlinie, może tym razem kupię jakiś drobiazg dla siebie i dla mamy... Warto? Ajjj uwielbiam zapach pomarańczy i migdałów, strzał w dziesiątkę!
OdpowiedzUsuńProdukty do kąpieli oraz czyścik do twarzy Angels on bare skin warto :). O reszcie nie mam jakiegoś wysokiego mniemania (lubiłam jeszcze maskę do włosów Marilyn, ale ona jest leciutka i wiele nie dawała, oprócz dobrego uczucia przy nakładaniu xD).
Usuń