Luksus bycia nieosiągalnym.

Nie ma mnie. 
Poszłam się szukać. 
Jeśli będę z powrotem, zanim wrócę, 
powiedz mi, 
że powinnam na mnie czekać.

Dwa tygodnie temu zepsuł mi się telefon. Rozmawiałam z moją mamą, rozłączyłam się i poszłam do sklepu. Niecałą godzinę później chciałam sprawdzić, która godzina, ale ekran odmówił współpracy. Wzdycham, wyjmuję baterię - dalej to samo. Wzdycham, ponawiam czynność - nic się nie dzieje. Wzdycham, rzucam telefonem o podłogę w DM - oprócz odwróconego w moją stronę wzroku innych klientów i dodatkowo pękniętego ekranu żadnych oznak życia.

Nie popłakałam się, że nie mam telefonu. Raczej zestresowałam, że jeśli zaraz natychmiast nie będę miała nowego, moja rodzina mnie zlinczuje, gdy będą dzwonić, bo im się to nie uda. Gdzieś na granicy świadomości pomyślałam, że będę tęsknić za Instagramem i co ja zrobię bez mojego kalendarzyka menstruacyjnego (w końcu on zawsze mnie ostrzegał, kiedy mam dostać okresu! Już nie umiałam bez niego żyć!). Poza tym się nie przejęłam. Niemniej w związku z rodziną i setką nieodebranych połączeń zdecydowałam się pójść do Polski i kupić jakiś telefon, coby być osiągalną. Niestety komis, który był moim celem, był zamknięty. Został mi jedynie Media Expert. Oprócz kłótni ze sprzedawcą odnośnie kilku rzeczy i rosnącej frustracji, uzyskałam również telefon. Najtańszego "smartfona", jakiego mieli. Jakiegoś tam LG za 159,99zł.

Już w drodze do domu okazało się, że nie umiem się tym dziadostwem posługiwać (poza tym nie ma w nim dostępu do sklepu z aplikacjami - żegnaj, Instagramie! żegnaj, kalendarzyku!), a gdy zadzwoniła znowu moja mama, nie umiałam odebrać połączenia. I dopiero wtedy się popłakałam.

Sprzedałam ten telefon mojemu Niemcowi, który uznał, że mu się podoba. Przynajmniej odzyskałam pieniądze. Jedna tragedia mniej. Druga tragedia mniej, że nie miałam do czynienia z tym urządzeniem. Wciąż byłam jednak bez telefonu.

Z pomocą przyszedł mi chłopak mojej przyjaciółki, który obiecał mi swój stary, niemniej prawie dwa tygodnie byłam nieosiągalna. I jak to przeżyłam?

To ciekawe. Nie było mi smutno. Ot, nie mam telefonu, dobrze mi z tym. Oddychałam wręcz z ulgą, bo miałam spokój. Jednak moje dwie ulubione aplikacje były tym, czego nie mogłam odżałować. Uświadomiłam sobie jednak, że nie jestem uzależniona od komórki. Jest, to jest. Nie ma, to nie ma. Gdy nie chciałam z nikim rozmawiać, nie musiałam udawać, że nie słyszę dzwonka, czy też wyłączać głosu. Wspaniała rzecz. Brakowało mi kontaktu z przyjaciółmi, ale to też dało się obejść. Nikt nie dzwonił, nikt niczego ode mnie nie chciał. Poza moją matką, która obdzwoniła całą rodzinę, czy mają ze mną kontakt. Zamiast napisać mi maila, czy wiadomość na Facebooku.

Teraz mam telefon, ale Instagram jest dla niego zbyt nowoczesny. Jednak kalendarzyk działa. To najważniejsze (i najpraktyczniejsze). Wszyscy do mnie wydzwaniają, a ja ledwo łapię oddech. Gdyby nie to, że telefon czasem jest potrzebny, zepsułabym i ten...

Luksus bycia nieosiągalnym. Łatwo go nie docenić, a nie sposób przecenić. Szczególnie w dzisiejszych czasach. Dlaczego jednak mało kto ma odwagę, by sobie na niego pozwolić?

Komentarze

  1. O, a jednak da się żyć bez telefonu.. choć dla mnie jest to niewyobrażalne. Przy obecnej rozłące z bliskimi nie umiałabym chyba się bez niego obejść. A jeszcze jedna kwestia, która mnie zainteresowała - jak się nazywa ta cudowna kalendarzykowa aplikacja? :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 'Mój kalendarzyk".
      A bez telefonu da się jak najbardziej żyć :).

      Usuń
  2. Ja zauważyłam, że coraz mniej ludzi do mnie dzwoni. Wszyscy raczej piszą maile, wiadomości na facebooku. Więc chyba nie przeżyłabym tak strasznie dnia bez telefonu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie istnieje określona (mała) liczba osób, które dzwonią. Cztery-pięć. Jak zadzwoni ktoś inny, to się zawsze mocno dziwię.

      Usuń
  3. No ja bym chyba nie przeżyła! Mam dwa telefony i jak jednego zapomne, to już mi dziwnie,a c o dopiero jakbym oba zatraciła. No way!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi wystarczy, że z moich dwóch mam jeden, żeby móc sprawdzać godzinę. Najlepiej niemiecki, bo przez 99% czasu milczy :).

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS