10 rzeczy, których nikt o mnie nie wie.
Ten temat jest trochę przekłamany, bo część osób o tym wie. Podejrzewam jednak, że grono moich czytelników nie miało o tych faktach pojęcia (za to o wielu innych dziwactwach mojej nieskromnej osoby już tak). Choć nie wykluczam, że moi przyjaciele, którzy to czytają, również odkryją tu coś nowego.
1. Boję się bibliotek, które są większe niż jedno pomieszczenie.
2. W 90% przypadków myślę po niemiecku.
3. Nie lubię nosić wielu warstw ubrań.
4. Jeśli popełnię błąd, zadręczam się nim latami. Nawet jeśli już nikt o tym nie pamięta.
5. Nigdy nie wybieram przyjaciół lub partnerów. To oni wybierają mnie. Ja to jedynie akceptuję - lub nie.
6. Nigdy nikomu nie mówię nic w 100%, zawsze jakiś szczególik przemilczę. Przy czym ten sam szczególik wspomnę innej osobie, ale wtedy ominę inny.
7. Jem dużo tłuszczu, bez tłuszczu nic mi nie smakuje.
8. Gdy jeszcze jadłam mięso, zwykle było ono surowe. I tłuste.
9. Wyrywam sobie włosy.
10. Nie potrafię pracować, gdy jestem całkiem sama. Nie mogę się skupić.
1. Boję się bibliotek, które są większe niż jedno pomieszczenie.
2. W 90% przypadków myślę po niemiecku.
3. Nie lubię nosić wielu warstw ubrań.
4. Jeśli popełnię błąd, zadręczam się nim latami. Nawet jeśli już nikt o tym nie pamięta.
5. Nigdy nie wybieram przyjaciół lub partnerów. To oni wybierają mnie. Ja to jedynie akceptuję - lub nie.
6. Nigdy nikomu nie mówię nic w 100%, zawsze jakiś szczególik przemilczę. Przy czym ten sam szczególik wspomnę innej osobie, ale wtedy ominę inny.
7. Jem dużo tłuszczu, bez tłuszczu nic mi nie smakuje.
8. Gdy jeszcze jadłam mięso, zwykle było ono surowe. I tłuste.
9. Wyrywam sobie włosy.
10. Nie potrafię pracować, gdy jestem całkiem sama. Nie mogę się skupić.
Pokrywa się którykolwiek z tych punktów z Waszymi dziwactwami?
O kurczaki pieczoniaki, nic się nie pokrywa! :D
OdpowiedzUsuńJustyno, czemu "niestety"? :D.
UsuńJeśli chodzi o 4 punkt to mam podobnie, gdzieś czytałam, że jest to charakterystyczne dla neurotycznych perfekcjonistów (nawet jest na to nazwa :) )
OdpowiedzUsuńOjej, idę się zdiagnozować! Jestem pewna, że to mam! (Jak i milion innych choróbek :D.)
UsuńPodoba mi się Twoja lista i lubie czytac Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :).
UsuńOjj ja się pod 4 punktem też mogę podpisać - zdecydowanie za długo przemyślam, analizuję, odtwarzam :/ Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo bywa naprawdę okropne. Szczególnie, gdy dotyczy tylko nas, bo innych już zupełnie nie obchodzi.
UsuńJeden z ciekawszych postów w wyzwaniu- takie niebanalne te Twoje tajemnice :). Coś czuję, że będę do Ciebie wracała :).
OdpowiedzUsuńDziękuję :))).
UsuńNic mi się nie pokrywa, poza pracą w obecności kogoś :) Są takie dni, kiedy potrzebuję wyciszenia, ale najlepiej i tak pracuje mi się np. w kawiarni, albo w parku, gdzie wokół jest pełno ludzi :)
OdpowiedzUsuńNic zupełnie się nie pokryło ;)
OdpowiedzUsuńTeż się zadręczam swoimi błędami.... Czy jest na to jakieś lekarstwo??
OdpowiedzUsuńJa też się boję bibliotek! Albo raczej pań w bibliotece. Chociaż to dziwne, bo moja mamusia i moja siostra są bibliotekarkami z zawodu... Zapomniałam o tym napisać!
OdpowiedzUsuńJa też potrafię długo pamiętać o błędach czy jakichś wpadkach. A poza tym nie znalazłam punktów wspólnych.Ale to dobrze, że się różnimy.
OdpowiedzUsuńMam podobnie z tymi błędami. Strasznie utrudnia mi to cieszenie się z życia ;)
OdpowiedzUsuńWspólny mamy tylko punkt 3 :)
OdpowiedzUsuńPunkt 5 świetny! Mam wrażenie, że ostatnio podobnie działa to u mnie. Podoba mi się Twój styl pisania bardzo. Będę tu wracać :)
OdpowiedzUsuńMnie, jaką typową lingwistkę- filologa, ciekawi jedna rzecz - jak nauczyłaś się tak dobrze niemieckiego? Od kiedy zaczęłaś się uczyć? :)
OdpowiedzUsuńCzwarta klasa podstawówki, niemniej do drugiej gimnazjum umiałam w niemieckim trzy rzeczy :D. Potem pojawiło się Tokio Hotel i z miłości do zespołu przez wakacje nadrobiłam zaległości i skoczyłam z A1 do B1. Przy czym się nie uczyłam, wydaje mi się, że po prostu zniosłam tę blokadę, którą sobie zbudowałam. W liceum miałam rozszerzony niemiecki (wtedy to już była miłość do języka, ale uczyć mi się i tak nie chciało), pisałam rozszerzoną maturę i poszłam na germanistykę. I chyba tam dopiero się nauczyłam. W każdym razie gdy przyjechałam na studia do Frankfurtu byłam na poziomie C1, trochę go podszlifowałam i doszłam do C2. Cel osiągnięty :D. Choć ja niestety bym nie powiedziała, że nauczyłam się "tak dobrze". Jak nauczę się wreszcie rodzajników i będę ich poprawnie używać, wtedy będzie to "dobrze" :D.
Usuńa ja tam uwielbiam biblioteki większe niż jedno pomieszczenie :)
OdpowiedzUsuń