Paryż - Wieża Eiffla.

 Symbol Paryża. Kupa złomu stojąca po środku miasta wybudowana - ku zgrozie Paryżan - na wystawę światową ponad sto lat temu. Jednak po jakimś czasie sami uznali, że ta kupa złomu powinna zostać i stoi po dziś dzień. 

To był jeden z tych punktów w Paryżu, których za nic nie chciałam sobie odpuścić. W końcu to na tle Eiffla zakochani robią sobie zdjęcia, to jedno z najromantyczniejszych miejsc w Europie, a poza tym każdy chce i musi to zobaczyć. Czemu więc miałabym zachować się inaczej? (Tutaj odpowiedź jest oczywista - bo ja w większości przypadków mając wybór między A a B, wybieram C.)

Byłam zachwycona, aż stanęłam w odległości kilkuset metrów od wieży i mogłam ją dokładnie zobaczyć. Jakoś nie spodobała mi się struktura i materiał, choć ekspert ze mnie żaden. Zwyczajnie estetycznie. A gdy stanęłam pod tym kolosem, w tej okropnie długiej kolejce z ogromną potrzebą pójścia do toalety i niemożliwością zrobienia tego, doszłam do wniosku, że to będzie rozczarowanie. Cóż, faktycznie się rozczarowałam. Pozytywnie.

Kolejka to grubo ponad godzina czekania - przynajmniej po południu. Dopiero po przebrnięciu przez nią dociera się do kasy (UWAGA! Z jednej nogi się na nią wchodzi, z innej wjeżdża windą, więc należy wcześniej się upewnić, która opcja jest dostępna z kolejki, w której stoicie - my o tym nie wiedzieliśmy i zostaliśmy skazani na windę, choć planowaliśmy schody, w sumie dobrze, bo już ledwo staliśmy i chodziliśmy), a tam kolejna kolejka do nogi i siup! na górę. Zdecydowaliśmy się na wjazd na samą górę. Są dwa tarasy widokowe i jeszcze jeden wyżej, na który można wyjechać tylko windą.

Widok był oszałamiający. Byłam zachwycona! Może nie tyle widokiem na miasto, które jak już wcześniej wspomniałam, nie zrobiło na mnie wrażenia, ale widokiem samym w sobie, wysokością i tym poczuciem bycia królową świata (wśród innych królów i królowych, którzy gnietli się dookoła mnie - niewyobrażalny tłum!). Przy okazji była piękna pogoda i najchętniej bym tam została. Niestety nie mogłam. 

W końcu wyjechaliśmy na samą górę, do oszklonego pomieszczenia, z którego - z dwa razy wyższej wysokości niż drugi taras - znów mogliśmy oglądać Paryż. To już strata pieniędzy. Szyby są brudne, podrapane, niewyraźne, a brak dostępu do świeżego powietrza sprawia, że nie jest to tak emocjonujące. Doświadczenie na wieży było cudowne, ale wjazd na samą górę (a nie są to małe pieniądze) uważam za bezsensowny. Chętnie spędziłabym dodatkowy czas piętro niżej zamiast tam, na górze, na szczycie popkulturowego świata.

Mimo tego cudownego uczucia wciąż uważam wieżę samą w sobie za paskudną. Kolejne zderzenie z ponurą rzeczywistością, ale z biegiem czasu dochodzę do wniosku, że dużo mi to daje. Może i nie potrafię być już bezkrytyczna i przyjmować wszystkiego z dziecinnym zachwytem, niemniej dostrzegam, co kultura ze mną robi i ze światem. Podróż do Paryża faktycznie sporo wniosła do mojego życia, choć uważam ją w dużej mierze za stratę pieniędzy. Wieża Eiffla to jedna z tych niewielu rzeczy, które wywołały we mnie coś więcej niż pozytywnego. Niemniej jest to jedynie ten punkt z drugiego tarasu widokowego. Nic niżej i nic wyżej.

Komentarze

  1. Piękne zdjęcia i świetny wpis! Ale Ci zazdroszczę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aale zdjęcia! Aż mi się sama buzia uśmiecha :). Piękne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Paryż jest bardzo piękny :) . Kiedyś tez tam byłam. Jest tam bardzo pięknie

    http://crossstitchandbracelets.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS

O zakupach i o tym, że nareszcie mam czas.