Ulubieńcy lutego.

 Nie spóźniłam się! Punktualnie ostatniego dnia miesiąca (w tym wypadku punktualnie mogłoby też oznaczać 1. marca) publikuję ulubieńców, którzy jak co miesiąc - są dziwni. Taka tradycja. I musi się jej stać zadość. (Czasem mam problemy, co należy zaakcentować w danym zdaniu, żeby miało sens - tak było też z poprzednim.)

1. Kosmetyki.
Na podium staje olejek różany do twarzy Alverde. Był moim małym życiowym marzeniem, ale jakoś nigdy mi się go nie chciało kupić. Tak ładnie nawilża i redukuje zaczerwienienia, a w dodatku pachnie tak powalająco... że nic innego by się w lutowych ulubieńcach znaleźć nie mogło. Jeśli macie możliwość - wypróbujcie go. Choćby tylko do wąchania.
2. Lifestyle.
Weekend z Kasią jest niepodważalnie jednym z najnajnajfajniejszych momentów lutego.

 3. Moda.
Są tylko dwie rzeczy, którym się nie mogłam oprzeć - ta bransoletka oraz pewien sweter, który swojego miejsca w ulubieńcach się na pewno doczeka. Dziś po prostu nie wymyśliłam, jak go sfotografować, by Wam pokazać, jaki jest genialny. Niemniej tę bransoletkę kupiłam bez zastanowienia. Bo jest różowa, bo jest naturalna, bo troszkę pachnie skórką pomarańczową, z której zrobione są różowe części. Kremowe zaś z jakiś ziarenek, których nie znam. Nie mogę doczekać się lata, by móc ją nosić częściej. Na tę porę roku nie jest idealna, ale poza tym... ooooch.
 4. Kultura.
Słucham audiobooka! O nietoperzach! Autorem jest Kenneth Oppel, jego książki niestety nie są znane w Polsce. Co za szkoda! Szkoda też, że o moich nietoperkach nie czytam, ale od czasu do czasu mogę czegoś posłuchać. Na podstawie tej książki nakręcony jest serial. A tak w ogóle to trylogia. A tak w ogóle to... w ogóle. Historia opowiada o nietoperzach, które wieki wcześniej w wojnie między ptakami a zwierzętami lądowymi nie opowiedziały się po żadnej stronie i za karę nie mogą oglądać słońca. Ich wrogami są sowy. I nie doszłam nawet do połowy książki, więc zostawię próbę opisu na kiedy indziej (bądź nigdy). Bo póki co na nietoperze został wydany wyrok śmierci, ponieważ taki jeden mały Cień postanowił spojrzeć na słońce i prawo zostało złamane...
5. Kulinaria.
Banalnie, jak to zwykle bywa. Woda z cytryną, miodem i pyłkiem kwiatowym. To najczęściej pity przeze mnie napój w tym miesiącu.

Komentarze

  1. Czy ten olejek przypadkiem trochę nie rozjaśnia twarzy? Bo gdzieś czytałam, że Miranda Kerr podobno używa coś w tym stylu właśnie po to. Zaintrygowało mnie to :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam zielonego pojęcia. Mojej się nie da jeszcze bardziej rozjaśnić... xD.

      Usuń
  2. Haha takiej odpowiedzi się nie spodziewałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Też, choć nie zawsze. Niektórym faktycznie może to pomóc w unormowaniu oddechu, zwłaszcza zimą - by oszczędzać gardło . Ale od czasu do czasu jeden głęboki wdech ustami może pomóc. Niektórzy oddychając tylko przez nos biorą zbyt płytkie oddechy i mają wrażenie, że brakuje im tchu :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS