Hamlet, reż. Thomas Ostermeier

Gdy następnego dnia, z samego rana czeka Cię ważny sześciogodzinny egzamin, z całą pewnością najlepszym rozwiązaniem jest pojechać do Berlina, do teatru. Wyjść o północy, położyć się padnięta o pierwszej i spać. Aż zadzwoni budzik, by obwieścić, że nadszedł dzień, o którym kilka razy śniłaś. Koszmary.

Po moich zeszłosemestrowych zmaganiach z "Hamletem" aż dziwi, że zechciałam mieć z nim coś jeszcze wspólnego. A jednak. Gdy tylko mam możliwość, staram się rozwijać moją znajomość teatru, a o księciu duńskim jakąś wiedzę już posiadałam. Za to o Thomasie Ostermeierze nie posiadałam żadnej.
Po obejrzeniu trailera pomyślałam, że czeka mnie coś niezwykłego. Ale nie spodziewałam się, że to będzie jazda z górki bez trzymanki. Jestem przyzwyczajona do małego teatru, z niewielką ilością rekwizytów, efektów i bałaganu. Tutaj było dużo rekwizytów, dużo efektów i jeszcze więcej bałaganu. Cała scena pokryta ziemią. Do tego szlauch z wodą i moja osobista przygoda na oczach pięciuset ludzi.

W trakcie przedstawienia wyszły z sali dwie kobiety z drugiego rzędu. Hamleta bardzo ten fakt zmartwił i za nimi pobiegł, by się dowiedzieć, co skłoniło je do zrezygnowania z wydanych na bilet bagatela 43 euro (moje miejsce kosztowało 9, tak dla porównania, miejsca ulgowe dla uczniów, studentów, bezrobotnych... ale i tak z naprawdę dobrym widokiem na scenę - jeśli mieszkacie w Berlinie, bądź w okolicy, polecam wybrać się kiedyś na przedstawienie do Schaubühne). Kobiety nie zechciały wrócić, za to Hamlet poużalał się na chwilę na scenie, że go zostawiły, po czym stwierdził, że tak być nie może. Zapytał, czy ktoś z ostatnich rzędów nie chce przypadkiem się przesiąść. Milczenie. W końcu rozgląda się po publiczności i nagle patrzy się na mnie i mojego Niemca i pyta, czy my nie chcemy. Popatrzyliśmy na siebie i stwierdziłam, że idę. Pociągnęłam go za rękę, ale zapomniałam torebki, potknęłam się na schodach i wywaliłam. Tak mogę tylko ja. W końcu, bez większej ilości wpadek, zajęliśmy nasze warte 43 euro miejsca, za które zapłaciliśmy 9.

Nie znam Ostermeiera, ale dowiedziałam się, że takie zabiegi, zrywanie z czwartą ścianą, rozmowy z publicznością i rekacja na reakcję, są dla niego typowe. Pytanie jednak brzmi: Czy te kobiety były podstawione, czy może to jedna z wielu możliwych wersji inscenizacji? W każdym razie podziwiam Larsa Eidingera, który w ułamku sekundy potrafił przejść z roli Hamleta do roli Larsa i z powrotem. Te momenty były prawdziwą aktorską magią na scenie, choć przez całe przedstawienie stawiałam sobie pytanie: Czy oni naprawdę tak kiepsko grają, czy tylko świetnie grają kiepsko grające osoby? Co do Larsa oraz Lucy Wirth (grała Ofelię oraz matkę Hamleta) nie mam najmniejszych wątpliwości. Reszta obsady (jeszcze czterech mężczyzn) pozostała dla mnie zagadką. Mam nadzieję, że kiedyś ją rozwikłam.

Aktorów podziwiam też za wykańczającą pracę, jaką musiało być przygotowanie do tej sztuki. Już w trailerze widać pewne elementy, które mnie zaskoczyły. Nie spodziewałam się jednak, na jaką skalę. Ten teatr nie jest prosty, ponieważ jest całkowitą dekonstrukcją tego, co uważa się za teatr klasyczny czy też "normalny". Deiluzja teatru, łączenie form i całkowite obśmianie wszelakich struktur. A jednak ten brak struktury wymagał jej tak wielkiej obecności, że chętnie spotkałabym się z reżyserem i porozmawiała z nim na ten temat. Czuję, że brakuje mi wiedzy o teatrze. Bo choć wewnętrznie to wszystko doskonale wiem, brakuje mi słów, by opisać, co tak naprawdę działo się w trakcie "Hamleta". A działo się dużo. Przez prawie trzy godziny się tak działo, że nawet przez sekundę nie chciałam wyjść.

Gdybyście tylko mieli okazję - skorzystajcie. Na YouTube możecie znaleźć fragmenty tej sztuki i sami stwierdzić, czy rozumiecie coś z mojego pełnego emocji bełkotu.

Poza tym w tym przedstawieniu jest mocna, prosta, ale genialna muzyka.

Komentarze

  1. Przygoda pierwsza klasa! Ale przynajmniej było warto :D

    OdpowiedzUsuń
  2. 6-godzinny egzamin? Co oni Wam tam robią? o.O
    W teatrze ostatnio byłam jedynie współczesnym, kicha trochę, szczerze mówiąc. Poszłabym na jakąś klasykę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemiecki, certyfikatowy, C2.
      Też bym poszła na klasykę, ale jakoś mi nie po drodze...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS