Oswajamy jesień: Przyrządź grzany cydr.

Z cydrem było mi jakoś nie po drodze. Prawie tak samo jak z grzanym winem, na które naszła mnie ochota, gdy tylko nastąpił okres świąteczny (czyli jakiś miesiąc temu). Napoje alkoholowe to średnio moja bajka (ostatnio nawet wpicie odrobiny herbaty powoduje u mnie drżenie mięśni i nadpobudliwość, bo ciśnienie mi skacze), a te bezalkoholowe mają zwykle wyjątkowo kreatywne składy - zrobiła się ze mnie ostatnio żywieniowa wariatka i byle czego do ust nie wezmę (wyjątkiem są określone słodycze). Zatem ni cydr, ni wino mi nie podeszły.

Ale za to ja weszłam do DM. Liczyłam na to, że mnie oświeci w kwestii prezentów świątecznych, ale skończyło się na tym, że znowu wybrzydzałam (składy). Kupiłam sobie więc gumki do włosów, potem pogrzebałam w pudle z papierami do pakowania i wzrok skierował mi się na powyższy poncz owocowy. Czytam i myślę - ma więcej soku jabłkowego, niż jakiegokolwiek innego, więc możemy udać, że to cydr. Wzięłam więc, podgrzałam, posypałam większą ilością cynamony, wrzuciłam trzy plasterki imbiru, dwa ziarna kardamonu, dosypałam trochę gałki muszkatołowej i teraz zachwycam się smakiem i udaję, że zaliczyłam kolejny punkt z jesiennego wyzwania.

Jest naprawdę świetny. Znalazłam moją bio wersję grzanego wina. Gdyby to jeszcze tylko nie było takie drogie... Ale co ja wybrzydzam. Kupiłam nowy komputer i dostałam dziś maila, że czeka w Berlinie na odbiór. Teraz tylko czekam na możliwość pojechania i odebrania. Pewnie do poniedziałku nie wytrzymam i już w piątek wsiądę w pociąg. Czemu nie mam czasu wcześniej, czemu?

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS