Oswajamy jesień: Wypróbuj nowy przepis z dynią.

Z dynią poznałam się w tym roku po raz pierwszy. No dobrze, trochę kłamię, bo moją pierwszą zupę z dyni zjadłam dwa dni przed egzaminem teoretycznym na prawo jazdy, a dzień przed nim mnie tą zupą przeczyściło... Czysta radość. Przez problemy z żołądkiem do egzaminu się nie przygotowałam (nie ma to jak zwalać na Bogu ducha winną dynię). A może przez to, że zaraz po posiłku w tej samej restauracji zobaczyłam jeden z moich UJ-owskich koszmarów, który prowadził tam zajęcia z kilkoma studentami... Mniejsza o to. W tym roku jednak poznałam się z dynią lepiej. Nawet dowiedziałam się, która jest najbardziej przyjazna gotowaniu (hokkaido, bo nie trzeba jej obierać i ma przyjemny rozmiar). Zupę z dyni ugotowałam w tym roku dwa razy i byłam z niej dumna. Zatem do wypróbowania nowego przepisu potrzebowałam... nowego przepisu. I wymyśliłam sobie sok z dyni, jak z Harry'ego Pottera. Jak wymyśliłam, tak zrobiłam. I poległam.

Nie pokażę Wam zdjęcia tego tworu (choć na piknikowym zdjęciu możecie go poszukać), bo uznałam, że porażek dokumentować nie będę. Bo nie dość, że mi to nie ostygło mimo wsadzenia do zamrażalnika, to jeszcze było zbyt gęste i mi nie smakowało. Co prawda opinie były, że nie jest takie złe (gdy ostygnie), ale ja swoje wiem. Porażka, porażka! Która zupełnie nie odpowiadała moim wyobrażeniom.

Cóż, dynia zaliczona. Nikt nie powiedział, że muszę odnieść sukces. Ale co ja poradzę, że w Internecie nie ma przyzwoitego przepisu na sok z dyni (ten z "Podręcznika młodego czarodzieja" mnie zupełnie nie usatysfakcjonował) i musiałam eksperymentować?

I znowu szukam wymówek dla swojej nieudolności...

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS