Wtorek.

Czuję się chora. Wspominałam o tym ostatnio, ale z każdym dniem uświadamiam sobie coraz bardziej, że czuję się po prostu umierająca. Chyba tylko to jest w stanie powstrzymać mnie przed pójściem do teatru. Co prawda poniedziałek był dniem wolnym, ale mi to nie wystarczyło. I dlatego we wtorek zdecydowałam się pozostać w łóżku. Wraz z moim bolącym sercem, kręgosłupem, głową, doszczętnie zrujnowanym samopoczuciem... I tak oto postanowiłam się nie ruszać.

Na śniadanie zjadłam kawałek ciasta z lukrem i trzy gruszki (w ten oto sposób zniknął jesienny akcent z mojego biurka), do tego wypiłam czarną herbatę. Gdy jednak próbowałam trochę bardziej wstać, mój kręgosłup powiedział mi kategoryczne "nie". Zdenerwowałam się. I zjadłam łyżeczkę miodu, oglądając sobie filmiki na YouTube. Potem zdecydowałam, że muszę iść do sklepu - po wodę, na pocztę i zachciało mi się koziego mleka (krowiego nie tykam nawet kijem od miotły, więc za nic by mnie nie zadowoliło, a w lodówce mam jeszcze karton owsianego). Zatem z niewyjaśnionych przyczyn sięgnęłam po korektor, a potem krem BB i się tym wysmarowałam, nałożyłam cienie, wytuszowałam rzęsy, nałożyłam róż na policzki, trochę rozświetlacza i pomalowałam usta. I zaczęłam się zastanawiać, co się ze mną stało. Od ponad roku nie zrobiłam sobie pełnego makijażu. Z lenistwa i wygody. I makijaż sceniczny się do tego nie liczy, bo nie wiem, kto uznałby białe bazowe smarowidło dla clownów za podkład. Na pewno nie ja. Założyłam na stopy najróżowsze (przy czym się okazało, że rozpadają się jeszcze bardziej, niż myślałam i niestety są absolutnie niezdatne do noszenia) i poszłam.

Mleka koziego nie było, nawet jogurtu nie znalazłam, więc w ramach buntu kupiłam wędzonego łososia. Wróciłam, zjadłam kanapki z łososiem, wypiłam moją białą herbatę, jaśminowe perły. I napisałam, oglądając jednocześnie YouTube, ten post, który pojawi się w środę.

W planach na dzisiaj jest pranie (się robi), sprzątanie (się zrobi), pisanie eseju (mogłoby się samo zrobić...) i obejrzenie filmu. W międzyczasie może przestanie mnie coś boleć. Tyle z mojego użalania się nad sobą.

Komentarze

  1. Wyjście z domu często jest najlepszym sposobem na powrót do życia. Niby odpoczynek i sen to najlepsze lekarstwo, ale nie do końca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku łóżko jest jednak dobrym pomysłem. Generalnie się z Tobą zgadzam.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS