Pożegnanie z Dexterem.


Osiem sezonów, półtora roku mojego życia. Jeden z tych seriali, które się kocha lub nienawidzi. Ja pokochałam. Serial o seryjnym mordercy. Cóż, nie bez powodu się na niego zdecydowałam. I w poniedziałek był ostatni odcinek. Żegnaj, Dexterze Morgan.

Pierwszy sezon obejrzałam z zainteresowaniem, ale bez szału.

Od drugiego nie mogłam się oderwać.

Przy trzecim prawie się popłakałam, że skończyły mi się odcinki i że muszę czekać.

Koniec czwartego* przyprawił mnie o szok, z którego wyszłam dwa dni później. W życiu nie przeżyłam tak mocno jakiegoś tam filmu czy serialu.

Piąty mnie już tak nie zaskakiwał, ale kochałam absolutnie.

Gdy doszłam do końca szóstego, dostałam rozstroju nerwowego, bo musiałam czekać na siódmy.

Siódmy oglądałam na bieżąco. Jako pierwszy. Czekanie tydzień na kolejny odcinek było dość trudne.

Ósmy, ostatni, uznałam za słaby. Przedostatni odcinek jednak wzmógł moje napięcie. Ostatni rozczarował.

Osiem sezonów i nastąpił koniec. To serial, który kocham. Zaraz obok Gossip Girl. To jeden z tych, przy których odczuwam potrzebę posiadania. I trochę mi dziwnie, że już nigdy nie dowiem się, co będzie dalej.

*Gdy któregoś dnia zaczęłam oglądać cały serial od początku, doznałam szoku po raz kolejny, gdy zobaczyłam postać, która tam zginęła. Nigdy, przenigdy nie dziwiło mnie coś takiego. W Dexterze gdy ktoś raz umrze, umiera dla mnie tak, że nie powinien pojawiać się w poprzednich odcinkach. Jak w życiu. Cóż, okazało się, że Dexter to serial - nie życie.

Komentarze

  1. Kiedy czytam twoje oceny poszczególnych sezonów czuję się jakbyś wypowiadała moje myśli (heh jak to patetycznie zabrzmiało:D) Miałam dokładnie tak samo, a pamiętam, że do pierwszego odcinka podchodziłam dwa razy bo jakoś mnie nie wciągnął, po czwartym sezonie miałam to samo...szok przez kilka dni i taki wewnętrzny smutek (żeby nie spojlerować zbytnio) ta postać trochę mnie irytowała od początku, a po 4 sezonie było mi jej bardzo szkoda;) 4 ostatnie sezony oglądałam na bieżąco i czekałam z podekscytowanie na odcinek co tydzień, było tak aż do...ostatniego sezonu, kiedy to zdarzało mi się "nie mieć czasu" i oglądać potem zaległe odcinki, czegoś już tu zabrakło. Końcówka mnie nie urzekła...wolałabym żeby skończyła się te 2 minuty wcześniej bez tego...epilogu;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie owa postać również irytowała, ale potem mi jej nagle brakowało. I zdecydowanie wolałabym koniec serialu te dwie minuty wcześniej. Przez ten epilog zaczęło mi tam czegoś brakować.

      Usuń
  2. Ja tak miałam po "Gotowych na wszystko". Potrzebowałam jakiegoś odwyku, bo czułam się jakby się skończył jakiś etap w moim życiu. Już wolę się nie wciągać w kolejne seriale;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS