Chodząc po wodzie...

Jestem dzieckiem głupich, niebezpiecznych pomysłów. I to dzieckiem, które na pomysłach nie kończy... Kończy na działaniu. Oczywiście wiele osób wie, że gdy powiem, że coś zrobię, należy mnie mocno trzymać i nie puszczać, dopóki mi się nie odechce. Niektórym jednak brak doświadczenia i sądzą, że jestem bardziej normalna i mam jakiś instynkt samozachowawczy. Owszem, mam, ale tylko w pewnych kategoriach. Chodzenie po topniejącym lodzie na Odrze się jednak do tego nie zalicza. A osoba, która to obserwowała, niestety (dla siebie, bo nie dla mnie) nie wiedziała, że gdy mam jakiś pomysł, to MAM POMYSŁ. I mam pomysł, by ten pomysł wcielić w życie. Ale skąd ja mogę wiedzieć, czy jeszcze będą mrozy i będę miała okazję sobie połazić po śliskim, grubym, pękającym lodzie? Bo po krze skakać już nie będę - stopniała. (A taki mały pomysł już się pojawił, na - chyba - szczęście w okresie mojego marazmu.)

Idea była taka: jaki ładny lód! Chodźmy tam! Paaatrz!
No to idziemy.
Ale zamiast trzymać się pięć metrów od owego lodu, ja do niego uparcie idę. Przy okazji robię zdjęcia. Aż kamyczki, lód i rzeka stają milimetry od moich butów. To był pierwszy moment, w którym dowiedziałam się, że jestem głupia i mam wracać. Ale ja sobie hasam po tych kamyczkach, bo lód śliski, a moje buty - choć zimowe - antypoślizgowe na pewno nie są (sprawdzałam). Dobrze, kamyczki to jedno. Już jakoś da się przeboleć, palpitacji jeszcze nie ma. Mi to jednak za mało. I taka ładna tafla lodu się na mnie patrzy... Wymacałam butem, stanęłam radosna na rzece (tak w ogóle wciąż praktycznie na brzegu, więc choćby lód się załamał, nie miałabym się gdzie utopić, bo na pewno nie w wodzie po kostki).

I dowiedziałam się, że jestem idiotką. Przyprawiam o zawał. Jestem nienormalna. A tak w ogóle trzeba to wszystkim opowiedzieć. Przeplatane oczywiście tym, że jestem głupia. I nienormalna. A ja tak sobie myślę: Przecież nigdy nie twierdziłam, że jest inaczej.

Choć gdyby nie było plusowej temperatury, wlazłabym dalej na ten lód. Ukrywać tego faktu nie zamierzam. Ale czego się nie robi dla podniesienia temperatury na blogu...
 Tutaj jeszcze stwarzam pozory normalności.
 A teraz zaczynam słyszeć pierwsze nawoływania...
 Tutaj zaś już jestem idiotką.

Komentarze

  1. Ślicznie wyglądasz tym płaszczyku :) Taka smuklutka. Jak byłam mała przeszłam z tatą cały staw w parku po lodzie. Pamiętam to do dziś, było magicznie. Wygadałam się mamie i zrobiła tacie awanturę gigant.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). Ale mam nadzieję, że była wtedy ujemna temperatura, bo inaczej sama Cię okrzyczę :). Nieważne, że było to kilka lat temu.
      Kocham chodzić po lodzie, ale nie wiem, czemu ludzie uważają to za nierozsądne... Przecież jest tak, jak mówisz - magicznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS