O absurdalnej miłości do pewnych butów.


Dziś mam taki dzień, gdy pogrążam się trochę sama w sobie. Może to wina Rice, może Heleny Rubinstein, a może Dextera. Sama nie wiem, nie ma to znaczenia. Jednak uznałam, że nie ma lepszego momentu na krótką opowieść o butach, które pokochałam.

Nie znoszę obuwia. Jestem dzieckiem lasu, które najchętniej biegałoby cały czas boso, na paluszkach. Co mi tam jakieś kapcie, klapki czy inne buty! Nie ma mowy, ja nie chcę (czasem i po Krakowie można było mnie zaobserwować hasającą boso, z butami w rękach i zerowym zainteresowaniem tym, co wypada). Ewentualnie obcasy, bo one wymagają tego chodzenia na palcach, które i tak praktykuję w butach czy bez nich. Wtedy można mówić o jakiejś wygodzie. Obcas to jakieś rozwiązanie mojego odwiecznego problemu z nieumiejętnością chodzenia. Dla potwierdzenia - wszyscy mi mówią, że chodzę dziwnie.

Kupowanie butów to już w ogóle jakieś skaranie boskie! Idę do sklepu z planem - potrzebuję takich a takich butów, które mi się podobają i kosztują trochę mniej niż Porsche. Idę - jeden sklep: zero butów w typie, jakim szukam. Drugi: jakieś są, ale niewygodne. Są też inne, ale kosztują tyle, że nawet nie mierzę. Trzeci: łaaadne, ale gdzie mój rozmiar? Czwarty: niby pasują, ale jakoś mi się nie podobają. Piąty: totalne zero. Wracam do drugiego: hmm, może rozchodzę? Wracam do czwartego: może... w miarę wygodne przecież. I tak krążę w kółko, po czym wracam po te albo z numeru dwa, albo cztery. W zależności od nastroju. A potem i tak wychodzę niezadowolona. W bardzo nielicznych (wręcz mitycznych) przypadkach zdarza się, że wejdę do sklepu i od razu mi się coś spodoba - zwykle wtedy, gdy nie szukam.


Z tymi cudownymi butami było inaczej. Kupiłam je w sposób, o który bym się nie podejrzewała. Przez Internet. Znalazłam je, patrzyły się na mnie trzy miesiące, cena odstraszała, kolor też (znaczy wszystkich oprócz mnie). W końcu je miałam z postanowieniem, że będę nosić, w co mi nikt nie wierzył. A jednak. I gdy przyszły, byłam tak samo oczarowana. Były niezwykle wygodne. I, o dziwo, pasowały.

Co tam obcas 13 cm! Co tam ten baaardzo różowy kolor! Nieważne, że gdziekolwiek bym nie poszła, wzrok każdego zniżał się do poziomu moich butów! Co tam komentarze rzucane cichcem do towarzysza, czy też głośno do mnie z próbą wyśmiania moich butów. Ja KOCHAM moje buty. I nosiłam je długo (od lutego), zachwycałam się nimi cały czas, po czym nastąpił moment, w którym zrobiłam to, co robiłam z każdymi innymi butami w moim życiu - poobijałam, poobcierałam, unicestwiłam (bo nie umiem chodzić, ale jak na moje możliwości wytrzymały bardzo długo). I miałam rytualnie założyć je ostatni raz, ale gdy założyłam drugiego i próbowałam zawiązać - urwała mi się sznurówka.


Ile było szlochu wewnętrznego! Łzy stanęły mi w oczach, wciąż mam ochotę się popłakać, gdy myślę, że już nigdy, nigdy ich nie założę. Że utraciłam najwspanialsze buty świata. I powiecie pewnie, że mogę kupić drugie takie same - cóż, nie mogę, moda na neony przeszła, więc nie ma ich w sprzedaży. Oczywiście jeśli je gdzieś znajdziecie, link poproszę i podziękuję.

Tak myślę, że chyba sobie kupię ten sam model. Ale z braku różu, chyba zdecyduję się na brąz. Moje najróżowsze, piękne, cudowne, wspaniałe i ukochane. To drugie buty w moim życiu, które absolutnie kochałam. I muszę się z nimi pożegnać. Wierzcie lub nie, ale naprawdę, autentycznie, poważnie chce mi się płakać z tego powodu.

Pierwsze były klapkami na koturnie, które miałam w podstawówce. Jednego porwała mi rzeka, ale mama kupiła mi takie same sandały i odcięła paski podtrzymujące, więc miałam kolejną parę klapek. Niestety nieszczęśliwie z nich wyrosłam...

Komentarze

  1. Również mam 2 pary takowych butów,z którymi za żadne skarby świata nie potrafię się rozstać;) Ogólnie z natury jestem chomikiem i mam tendencję do chomikowania starych rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po wielu latach namiętnego chomikowania nauczyłam się w końcu wyrzucania, ale z tymi butami będę mieć poważny problem ;).

      Usuń
  2. szacun za taki obcas! ja bym się zabiła :) zawsze zazdrościłam dziewczynom umiejącym utrzymać się na takiej wysokości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To szeroki i stabilny obcas, więc robi 3/4 za mnie :). Kiedyś nie potrafiłam się utrzymać na pięciocentymetrowym - kwestia wprawy i wyćwiczenia :).

      Usuń
  3. Ja też biegałam boso po Krakowie w białej sukience.
    Żegnajcie buty Aliny :((((((((((((( Na zawsze..

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS