O piegach.

2005
Gdyby ktoś się mnie w którymkolwiek momencie życia zapytał, czy będę tęsknić za piegami, odpowiedziałabym zdecydowane NIE. Były one moim kompleksem przez całe dzieciństwo. Na zielonej szkole w trzeciej klasie podstawówki wychowawczyni wyjątkowo wrednie mnie potraktowała, pytając, czy opalam się przez sitko. Do dziś pamiętam, jak przykro mi się wtedy zrobiło. Co to za nauczycielka? A co najgorsze - ona była lata świetlne wcześniej także wychowawczynią mojej mamy, więc jej pytanie - poza chęcią pokazania mi, jak bardzo mnie nie lubi - było całkiem nieuzasadnione.

2007
Moje narzekanie na piegi poskutkowało o tyle, że mama kupowała mi kremy wybielające. Pic na wodę, tyle mogę powiedzieć. Nic nie dawały. Także maseczka z mąki ziemniaczanej (ale za to jaką miała zabawną konsystencję! Niemal stałą, ale gdy wzięło się toto to ręki, rozpuszczało się, miałam przy tym niezłą zabawę), sok z cytryny. Bardzo, ale to bardzo nie lubiłam swoich piegów. Ale bycie rudą i piegowatą nigdy nie gwarantowało popularności. Byłam jej całkowitą antytezą.

Z czasem jednak zaczęłam unikać słońca, bo zaczęła mi się podobać bladość (a może po prostu nie miałam z kim wychodzić, leżenie plackiem nad wodą mnie nie interesowało, a w pewnym momencie uznałam, że każdy zbiornik wodny jest zanieczyszczony i po prostu fuj - a może moja skóra tak podatna na poparzenia przestała być zadowolona z naskórka schodzącego z niej - czerwonej jak rak - płatami, a ja miałam już tych poparzeń serdecznie dość?) i momentami mogę konkurować z trupem. I nagle się zorientowałam, że piegi zniknęły. Nie całkiem, bo wciąż ich resztki na mojej twarzy są, ale już praktycznie ich nie ma. I wiecie co? Wkurzyło mnie to!

I nie wkurzyło, że zniknęły, ale że nie zniknęły całkowicie. W tym momencie uznałam, że można mnie uszczęśliwić - oddajcie mi piegi, albo zabierzcie sobie resztę. Bo przez to koloryt mojej skóry jest tak nierówny, że nie mogę na nią patrzeć. Za to wzorowe piegi mam na rękach i ramionach. Jakież to paradoksalne.

Uznałam, że piegi są poniekąd urocze. Tylko czemu nie mogą się zachowywać po ludzku. Już na tych zdjęciach możecie zauważyć, że miałam ich więcej po jednej stronie twarzy. A teraz mam jakieś śmieszne plamy, które piegami nie są, ale ich brakiem także nie. I muszę przyznać, że mnie to frustruje.

Czy ja naprawdę chcę wiele? Chcę mieć tylko porcelanową twarz z ewentualnie kilkoma piegami na nosie. Świat się skończy za niecały miesiąc, a ja będę niezadowolona, bo wczoraj przypomniałam sobie o istnieniu czegoś takiego jak piegi i zastanawiam się, czemu to właśnie z nimi mam całe życie problem.

2012
Swoją drogą - skoro już przy problemach jesteśmy - zastanawiam się, czy powinnam obciąć sobie włosy do ramion. Myślę nad tym od poniedziałku, bo nagle odczułam taką potrzebę (a czy ostatnio nie wspominałam, że chcę mieć włosy do pośladków?). Jednak nie wiem. Zdecydowanie moje włosy są falowane, choć teraz mniej niż na powyższych zdjęciach, więc efekt będzie trochę inny. Co sądzicie? Obciąć? Nie obcinać?

A na pierwszym zdjęciu mam zielony cień Pawie Oczko Bell. Pamiętam, ile miesięcy mi zajęło, nim udało mi się go w końcu znaleźć. Były wszystkie kolory, ale nie zielony, którego chciałam. Czy nie mam lepszych rzeczy do pamiętania tylko cień do powiek, którego użyłam może dwa razy, a tyle się namęczyłam, by go znaleźć?

Komentarze

  1. Ja niestety mogę pochwalić się tylko paroma piegami, które praktycznie są niewidoczne - czy chciałabym, aby zniknęły? Tak, jakoś nie odczuwam do nich sentymentu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale - jak sama mówisz - masz ich tylko parę. A ja, cóż, cała twarz i w dodatku niesymetrycznie, nierówno i wszystko nie tak.

      Usuń
  2. Po pierwsze, nie ścinać. Po drugie, kremy tonujące. Po trzecie, uśmiechaj się.

    Ja piegów nie mam, ale mam inną skórną tragedię. Z jednej strony rozumiem, z drugiej zazdroszczę, a z trzeciej bym się jednak nie zamieniła - no bo skoro z piegami nic zrobić nie można...

    Są jakieś zabiegi wybielające przebarwienia (w tym piegi). Smaruje się czymś albo naświetla i po kilku dniach pieg odpada - jak w Akademii Pana Kleksa. Tylko nie mam pojęcia, czy są dostępne w Polsce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle że u mnie piegi teraz nie są piegami, co zwyczajnymi plamami na skórze. Nie lubię kremów tonujących, tak samo podkładów. Czasem używam kremu BB, ale nie lubię mieć na twarzy kosmetyków kolorowych. No i kremy tonujące rzadko są w takich jasnych barwach...
      Uśmiecham się, czasem tylko coś nie wychodzi :).
      Nie wiem, czy warto wydawać pieniądze na coś, czemu i tak nie ufam. Nie jestem tak zdesperowana. Acz dobrze wiedzieć, że taki zabieg istnieje. Może kiedyś. Póki co denerwują mnie nie tyle piegi, co ta niepewność, czy one w końcu jeszcze są, czy już ich nie ma.

      Usuń
  3. Poczekaj jeszcze z włosami, jak nie jesteś pewna. Może zdecydujesz że jednak zapuszczasz. Masz piękne piegi w każdym ich wydaniu :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. No co do włosów to ciężka decyzja :D Ale za to piegi mi się bardzo podobają, choć sama nigdy nie miałam :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ścinaj, ładnie jest teraz. Ale żeś się zmieniła przez te lata , widać kolosalną różnicę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne piegi masz. Azjatycki Cukier napisała raz posta o kremie po którym piegi odpadają. Nie wczytywałam się, bikoz to mnie nie dotyczy (mam aż jednego piega na nosie, haha:D).

    Mam nadzieję, że nie jest za późno - nie ścinaj! Włosy w zimie fajnie grzeją, w lecie można je fajnie upinać, Męczyźni wolą długie pióra, na końcówkach długich włosów perfumy długo się trzymają. Parę zalet się jeszcze znajdzie :)

    Pooozdro, idę czytać dalej, bo fajne miejsce w sieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, pisała, ale w sumie nie byłam tym zainteresowana, bo moich piegów praktycznie już nie ma ^^. Są okropnie blade.

      Włosy ścięłam drugiego stycznia - do ramion. To była dobra decyzja, choć teraz już tęsknię za długimi i czekam, aż odrosną :).

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS