Co przywiozłam sobie z Warszawy.

Z racji, że przygotowanie mojego arcydziwnego postu o Budapeszcie zajmie trochę czasu, postanowiłam zapełnić lukę w czasie i postach kilkoma nowymi rzeczami. Tak, większość z Warszawy, dwie z Frankfurtu, bo jakoś tak wyszło, że coś tam małego (dosłownie) kupiłam. Nie powiem tym razem, że będzie krótko (jak to zrobiłam wczoraj i krótko nie wyszło), ale na temat raczej już tak.

Gdy Gia odkryła Lawendową Farmę, dałam się skusić na zamówienie. Cały sklep mnie kusił, ale właśnie Mydło Kleopatry sprawiło, że muszę, że chcę i złożyłyśmy zamówienie, które odebrałam sobie z Warszawy. Co kupiła Gia, możecie zobaczyć tu.
Śliczne kolczyki, które dała mi Gia, z piaskiem pustyni. Cudowne, złote jabłuszka. 
 
 Na półce z miniaturkami znalazłam ten olejek Weledy. To dość droga firma (przynajmniej dla mnie), a takie maleństwo uznałam za dobrą rzecz do sprawdzenia. Już wiem, że do twarzy go nie lubię, ale kiedyś pewnie zużyję do ciała. Miałam zabrać do Budapesztu, ale nie zmieścił mi się już do kosmetyczki.
 Wodę termalną Avene zna chyba każdy przynajmniej z widzenia. W Krakowie są tylko dwie SuperPharm i żadna mi po drodze, dlatego nie mogłam skorzystać osobiście z promocji, więc poprosiłam Gię, by mi kupiła. Kolejna rzecz, której byłam ciekawa i muszę przyznać, że ją lubię.
 Peeling, w którym się zakochałam i także dostałam o wyżej kilka razy wymienionej, ponieważ jej się nie sprawdził. U mnie się bardzo sprawdza. Może kupię następny, gdy mi się skończy? Jeszcze nie wiem, ale się okaże. Jestem na etapie szukania peelingu idealnego, bo ostatnio wszystko mnie denerwuje.
 Lakier Paese (numer 174) dostałam od Z., która dała mi niebieski sweterek i uznała, że ten lakier będzie jego doskonałym uzupełnieniem. Było mi dziwnie, gdy pomalowałam nim moje dłuugie paznokcie (teraz już krótkie, bo dziś obcięłam, ech), bo miałam wrażenie, jakby mi palce zamarzły. Ale Mój Kotek bardzo polubiła ten lakier i obiecałam, że poszukam jej podobnego. I znalazłam trochę jaśniejszy Essence nr 127 I Love Bad Boys. I nie podobają mi się nowe buteleczki (widziałam, że w Polsce wciąż są jeszcze stare). Długo zajmie mi przyzwyczajanie się do nich.
Pół walizki zajęły oczywiście książki. Część nowa, część do mnie wróciła. Zawsze i wszędzie polecam książki Camilli Morton, która pisze lekko i zabawnie o byciu kobietą po prostu. Lektura bardziej dla nastolatek, ale ja ją uwielbiam. Śmieszne porady i sposoby na różne rzeczy. Takie kompendium wiedzy o różnych dziwnych rzeczach.

A wkrótce zamierzam przeprowadzić na blogu mały konkurs, mam nadzieję, że się Wam spodoba. 
Ale najpierw Budapeszt.

Komentarze

  1. Książki, książki, książki! <3
    Wodę termalną chcę wypróbować, droga była? Pomaga np. przy cerze z problemami drobnymi? Używasz czasem do twarzy zwykłej kranówki? wybacz za tyle pytań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 15,99 na promocji :). Normalnie ponad 30... I nie wiem, czy pomaga, jest po prostu fajna. Moje naczynka są dość spokojne, a cera ma się dobrze. Po jakiś trzech dniach użytkowania ciężko mi stwierdzić, co ona robi :D. Gdy będę wiedzieć (o ile będę :D), mogę o tym napisać :). Wydaje mi się, że jakiś super leczniczych właściwości nie ma, ma tylko odświeżać i uspokajać skórę :). Głowy jednak za to nie dam.

      Używam. W akademiku tylko używałam wody mineralnej, bo jest tam tak twarda i okropna woda, że moja cera umierała. W domu używam kranówki z czystego lenistwa, ale mam zamiar pozbyć się tego wstrętnego nawyku ;).

      Usuń
    2. Ona nie robi nic poza odświeżaniem (poparte kilkoma zużytymi buteleczkami), ale za to robi to świetnie. Kocham i narobiłaś mi smaka, więc pewno do niej w końcu wrócę.

      Usuń
  2. czekamy na konkursik!;)
    pozdrawiam!;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och, ile książek. :) Uwielbiam czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam tę książkę C.Morton. Zachorowałam przez nią na świecie Diptyque. Śliczne kolczyki. Jak pachnie peeling?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co to jest Diptyque? Bo nigdy tego nie słyszałam.

      Zapach ciężko mi określić. Żaden słodki, taki jakby maślano-mydlany. Bardzo delikatny, z lekką orientalną nutą, jednak idącą trochę w kierunku orzeźwienia. Nic mdlącego ani słodkiego :).

      Usuń
    2. Diptyque to marka z Paryża, która robi świece i perfumy.
      http://www.galilu.pl/wybierz-marke/diptyque

      Usuń
  5. O tak, książki zawsze i wszędzie! A woda termalna jest świetna.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS