Bezzdjęciowo, prawojazdowo, planowo.

Dziś sobie trochę pogadam, bo odkryłam na Kofferze przerost formy (zdjęć) nad treścią. Będzie pusto, szaro i smętnie - jak wczesne poranki typu siódma rano, o której zaczynam jutro moją trzecią jazdę.

Tak! Nareszcie zaczęłam! Pierwsza była w poniedziałek, ale za to następną mam bodajże w przyszłą niedzielę... Bo cóż, wyjeżdżam w piątek na weekend do Gdyni, gdzie zamierzam dobrze się bawić. Po powrocie będę mieć trochę ponad tydzień, żeby na dobre przygotować się do półtoradniowego wyjazdu do Frankfurtu. Stamtąd do Warszawy, a po dwóch dniach w Stolicy ruszam w Budapeszt. Z Gią oczywiście. Potem wracam do domu - na jazdy, oczywiście. Może w końcu nauczę się nie próbować rozbijać jakiś pojazdów.

Tak subiektywnie uważam, że jazda do przodu idzie mi całkiem nieźle. Jak na osobę, która panikowała, że nie potrafi odpalić samochodu (po dniu dzisiejszym nie mam najmniejszych wątpliwości, że potrafię. Potrafię nawet patrzeć na drogę, a nie swoje odbicie w lusterku, rozmawiać z instruktorem, nie patrząc na niego, trzymać się w miarę równo drogi i zmieniać biegi bez patrzenia na gałkę. Już pamiętam, że do zmiany biegów należy wcisnąć - do końca! - sprzęgło, tak samo jak do zatrzymania, które nie spowoduje wyłączenia silnika. Tylko czasem, gdy zbyt intensywnie machnę ręką, włączam wycieraczki).

Podoba mi się siedzenie za kierownicą. Nie boję się tego, nie przeraża mnie. A może trochę, bo dziś mi się śniło, że zgubiłam (tak dosłownie) samochód... Myślę, że kiedyś się nauczę.

I ustawiłam sobie dziś trochę za nisko fotel. Myślę, że to może być główna przyczyna tego, że ten przeklęty łuk mi nie wychodził. W każdym razie każda wymówka jest dobra.

Mam w zanadrzu parę postów z kategorii przerostu formy nad treścią. Ale z drugiej strony je lubię. Blog tak ładnie wygląda... A z własnego (i cudzego) doświadczenia wiem, że czytelnicy blogów wcale ich tak dokładnie nie czytają. Może dlatego posty, w których jest jedno zdanie i pięćdziesiąt zdjęć są tak lubiane? To zdecydowanie nie mój styl. Jestem gadatliwa. I zawsze, gdy chcę powiedzieć jedną rzecz, mówię ich dziesięć. Dlatego nie wiem, o czym w zamierzeniu miał być ten post. Pamiętam tylko, że miało w nim nie być zdjęć. Tyle że teraz nie wiem, co tu napisałam... Nie szkodzi.

Publikuję, a Wy radźcie sobie z tym, co właśnie powiedziałam. Ale na wszelki wypadek, jeśli mieszkacie w Małopolsce poniżej Krakowa, nie wychodźcie z domu między siódmą a dziewiątą.

Miłego wieczoru!

PS Pomalowałam dziś paznokcie lakierem Essence z edycji limitowanej Miami Roller Girl nr 03 Four Wheel Drive z nadzieją, że przyniesie mi szczęście. Udało mi się nie rozwalić dwóch samochodów, więc chyba osiągnęłam sukces? Tylko ten łuk! Ech.

Komentarze

  1. Mi się na początku nauki jazdy śniło ciągle, że przejeżdżam skrzyżowania na czerwonym świetle a potem policja mnie szuka ;)

    Będzie dobrze :)
    Oraz ja akurat lubię takie pisane posty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się od paru lat śni, że jeżdżę samochodem bez prawa jazdy, ściga mnie policja, a ja przed nimi uciekam, a samochód rozwala się często w biegu (np. odpadają drzwi) xD.

      Usuń
  2. Zazdroszczę Ci tego, że robisz prawo jazdy. Ja je mam od kilku lat i dochodzę do wniosku, że to był najmilszy kurs jaki w życiu robiłam. Egzamin już mniej, ale też do przeżycia ;) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie jeden z najmilszych, aż nie wiem, co zrobię, gdy już mi się skończy :). Egzaminem się nie przejmuję. Jeszcze dużo czasu do niego :).

      Usuń
  3. Prawko to fajna sprawa! :-) potem będę za Ciebie trzymać kciuki na egzaminie :)

    A i nie było u Ciebie przypadkiem listonosza :)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że będziesz :).

      Moja listonoszka ostatnio mnie nie lubi i rzadko odwiedza - ostatnio nie była tak miła, żeby się pojawić ;).

      Usuń
    2. To daj znać jak się pojawi :-)

      Usuń
  4. usmialam sie gdy wspomnialas o tych wycieraczkach :P
    moja kolezanka gdy wycofywala i odwracajac sie do tylu by zajrzec czy nic nie stoi na jej drodze chciala oprzec sobie reke o siedzenie ale zamiast tego zdzielila instruktora lokciem prosto w nos :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabym opisać moje dzisiejsze szaleństwa na łuku, wtedy dopiero miałabyś się z czego pośmiać :D.
      Podejrzewam, że mój na takie zdzielenie zasługuje :D. Wypróbuję może następnym razem ;P.

      Usuń
  5. Tak, bo to właśnie buty do pływania. :-) Cała plaża była żwirkowa, a dno morza kamieniste - w dodatku zdarzały się też jeżowce. Bez butów dobrze się pływało, ale samo dojście na brzeg to była katorga :D Także niestety :-)
    Ale wszyscy takie nosili, także nie było źle. No, może nie aż tak pięknie różowe haha :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam na zdjęciach :D. Ale ja bym się i tak nie dała :D.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS