Gotowanie po studencku, czyli szybko, smacznie i zdrowo. Kuskus z owocami.

Może ten przymiotnik "zdrowo" w tytule zasługuje na lekkie zwątpienie w odniesieniu do tego, co zrobię i do typowego studenckiego jedzenia, jednak w moim pojmowaniu "zdrowego" się mieści. To nie jest przepis. To raczej urwana chwila z mojego obiadu. Okazuje się jednak, że gotowanie z aparatem w ręce jest w najlepszym wypadku skomplikowane. Efekt? Popatrzcie dalej.
 Kupiłam kuskus z orientalnymi owocami (orzechy nerkowca, suszone morele, rodzynki i suszone figi w ilościach śladowych), owoce do uzupełnienia (truskawki i wiśnie) oraz mleczko kokosowe (krowie mi szkodzi, więc uznałam, że zrezygnuję z przymiotnika "tanio" na rzecz "jeszcze bardziej smacznie i zdrowo"). Do tego trochę wody, żeby nie wyszło zbyt gęste i kokosowe. Ustawiłam wszystko w miarę estetycznie do zdjęcia.
 Wlałam mleczko do garnka (który krzywo stał na płycie indukcyjnej, ale po zrobieniu zdjęcia go poprawiłam), trochę rozlewając po bokach.
 Wlałam trochę wody (bez rozlania).
 Truskawki pozbawiłam zieleniny, wiśnie zaś pestek.
 W tym czasie mleczko mnie zaskoczyło, kipiąc. Nie sądziłam, że kokosowe także to potrafi. Zalałam płytę. Szybko zmniejszyłam temperaturę i o mało nie topiąc aparatu wsypałam kuskus. Oparzyłam się.
 Po wsypaniu przestało kipieć. Całe szczęście.
 Następnie przystąpiłam do mieszania łyżeczką, bo łyżki nie posiadam. Po zrobieniu zdjęcia zaczęłam mieszać prawą ręką, co okazało się znacznie bardziej efektywne.
 Po chwili kuskus stał się zdatny do spożycia i przelany do miseczki.
Na końcu ozdobiłam go owocami, coby ładnie na zdjęciu wyglądał (potem i tak wymieszałam je z kuskusem i nici z estetyki).

Potem nastąpił nieudokumentowany i najmniej przyjemny aspekt gotowania i jedzenia - sprzątanie. A teraz, tworząc ten post, dojadam resztkę mojego obiadu i się zaczynam zastanawiać: czemu tak mało?

Tak zwykle wygląda moje gotowanie, gdy mam wolne popołudnie. Przygotowanie wraz ze sprzątaniem zajęło mi mniej niż piętnaście minut, ale gdy mam mało czasu, bardzo mi się nie chce z tym bawić i wrzucam do blendera, co nawinie mi się pod rękę i żywię się smoothie.

Ach, to wczorajsze było tak dobre!
Co macie dziś na obiad?

Komentarze

  1. wygląda to ohydnie !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ale to jest wszystko z proszku :< niezdrowe :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owoce nie są z proszku ;P. Przeczytałam skład i nie był taki tragiczny. Poza tym zdaję się na opinię mojego żołądka w kwestii tego, co jest zdrowe i po tym daniu czuje się dobrze. Uważam, że znacznie gorzej by było, gdybym się żywiła innymi rzeczami z proszku. To i tak było do spróbowania, czy kuskus będzie mi smakował, następnym razem zamierzam przyrządzić to samo, ale właśnie nie z torebki :). Mam nadzieję, że wyjdzie.

      Usuń
    2. No owoce wiadomo :D Ale mimo wszystko jest torebka i w moim odczuciu minus sto do zdrowotności :D

      Usuń
  3. Po studencku często utożsamia się z torebką, więc wszystko w normie ;D Mam czasami wrażenie, że zapomina się o tym, iż najbardziej studenckim żarełkiem była zupka chińska, teraz zaś większość zajada jakieś krewetki, sushi.. no to kwestia chyba budżetu, ale przeciętny student to zajada chleb i musztardę, żeby starczyło mu na sążną imprezę ;P

    Pozdrawiam,
    A.
    2bigcitylifes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam jakieś pół godziny temu, czy by jutro nie kupić sobie krewetek... ;).
      Mi do przeciętnej studentki bardzo daleko. Ale cieszę się, że moja "zdrowa torebka" jest w normie :D.

      Usuń
    2. to chyba o mnie mowa. Uwielbiam krewetki i sushi, a studentką jestem :P

      Usuń
    3. To niby o mnie też ;P. Ale ja nie jem ich zbyt często - niestety...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS