Weekendowe zamieszanie.

To nie był mój typowy weekend. Może dlatego nie było mnie tu zbyt wiele, choć przyznaję, że wczoraj bardzo chciałam, jednak... do tego dojdziemy za chwilę.

Piątek: zajęcia, spotkanie po zajęciach, nauka (!), a następnie całkowicie spontaniczny basen. Wróciłam do akademika o 20.

Sobota: zakupy, nauka (!!), później "Sonata księżycowa" i wróciłam za późno.

Niedziela: oj, to jakaś makabra. Miałam przygotowywać referat na jutro, ale jakoś wyszło z tego, że Wunderkind do pary z Mozillą i Internetem się zbuntował i nie byłam w stanie nic zrobić. Blogi się ledwo otwierały, YouTube zacinało, Facebook i Gmail w ogóle się nie otwierały, a Google maps, które było mi potrzebne, doprowadzało mnie do stanu rozstroju nerwowego. Obejrzałam więc film, przeczytałam książkę i starałam się udawać, że wcale nie potrzebuję Internetu. A potrzebowałam. I wciąż potrzebuję.

A skoro świt napisała do mnie przyjaciółka, która poprawia dziś maturę i prosi mnie, żebym pozwoliła jej zostać w łóżku. Nie pozwoliłam. Ale, co nawet jak na moje standardy jest dziwne, kazałam jej napić się nalewki przed wyjściem.

Jutro jadę do domu. Tirem przez Polskę, o matko. Zobaczymy, czy przeżyję. Postanowiłam w końcu napisać post o bubble tea, bo zdominowała kofferowe wyszukiwania, ale na razie nie mam czasu. Biorę się za ten referat, którego wczoraj przygotować nie mogłam (i dobrze, i tak mi się nie chciało).

Komentarze

  1. O ja też świruję ostatnio na temat bubble tea i właśnie mam otwarty edytor posta, w którym o niej piszę :D !

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS