Dzisiaj.

Zaczęła mi się (znowu!) faza na starożytny Egipt. Najpierw rano przeczytałam "Heretycką królową", a później sobie przypomniałam o lubianej w dzieciństwie kreskówce. Godzinę straciłam na próbę znalezienia tytułu - "Tutenstein". Później oglądałam o tej nieszczęsnej mumii, a teraz wzięłam się za "Królową", czyli drugi tom "Kleopatry". Jestem zmęczona, źle spałam, moje przeziębienie wzniosło się na całkiem nowy poziom, a w dodatku boli mnie głowa i każdy z trzech obejrzanych przeze mnie odcinków seriali doprowadzał mnie do irytacji i niezadowolenia z powodu nudy. Nawet podjęłam się nieszczęsnej próby ogarnięcia nieustannego bałaganu na biurku. Mam wrażenie, że tylko ja jestem w stanie zobaczyć różnicę "przed" i "po".

Nie mogę nic nie robić. A za tydzień i półtora dnia jadę do domu. Maj zapowiada się ciekawie, choć jego początek mnie nie rusza. Ot, zaczął się, a ja nie mam czekolady. Jak można mieć w takich warunkach dobry humor? A za oknem dziwna pogoda.

Wbrew pozorom nie narzekam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS