Baleriny.

Potrzebowałam butów mieszczących się w kategorii "wygodne". "Wygodne" zaś w mojej definicji oznaczają takie, które zakłada się w trzy sekundy, gdy nie ma się ochoty chodzić na obcasach lub planuje się bardzo długi spacer z obciążeniem w torebce osiem kilogramów. Tak mniej więcej rozumiem "wygodne". Ale że wszelakie buty sportowe są brzydkie, rozwalam je po mniej więcej dwóch tygodniach i kosztują zwykle dużo, to zdecydowałam się na baleriny. Mam jedne, ale są bardzo zielone i niekoniecznie mi do wszystkiego pasują (pokazałabym, ale wkładka jest w stanie tak nieestetycznym, że daruję Wam ten widok, nie musicie dziękować). Czarne są dość uniwersalne (przez moment przemknęło mi przez myśl, żeby kupić różowe). Chciałam z gumką, ale nie było. Te na szczęście w miarę dobrze trzymają się nogi.

Doświadczyłam w nich jednak czegoś dziwnego. Odkąd zaczęła się późna, zimna jesień, nie nosiłam już balerin tylko buty na obcasie (botki, kozaki...), bo było za zimno. Przez cały czas tylko obcasy - najniższe siedem centymetrów. Najwyższe trzynaście, hm. Poszłam jednak wczoraj do Kauflandu w balerinach i stanęłam przy kasie. Tam są bramki przeciwkradzieżowe. I gdy bramka sięgnęła mi oczu, poczułam się taka malutka. Dawno tego nie czułam! Ratunku, potrzebuję obcasów! Czyżbym się kurczyła? Możliwe, że oswoję się z tym dość szybko. Ale na razie tęsknym wzrokiem patrzę na najróżowsze, w których chyba pójdę jutro na zajęcia... co obcas, to obcas.

Baleriny są z firmy Haidi, kosztowały 50 zł, jeśli to kogoś interesuje.

Komentarze

  1. Wkładki w balerinach to istna masakra ;) Co z tego, że buty dobrze się trzymają, nigdzie nie rozklejają, jak zdejmiesz je z nogi i w środku są szare? Btw. kto w ogóle robi baleriny z białymi wkładkami? Wystarczy, że przejdę w nich w bardzo suchy dzień po ulicy usłanej cienką ilością piachu i już są brudne :/

    Zazdroszczę tego obcasa - 7 cm u mnie wywołuje boleści podbicia - no tak mnie ono pali, że po 30min do godziny muszę zdjąć te buty...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje nie tyle są brudne, co się po prostu potargały i wkładka jest w opłakanym stanie, muszę coś z nią zrobić. Oczywiście mi się nie chce.

      Może chodź w nich częściej i nogi Ci się przyzwyczają? Ja przez pierwsze dwa tygodnie też miałam problemy z chodzeniem na obcasach, a później się przyzwyczaiłam i w sportowych umieram. Baleriny są dobre, bo są tak bardzo płaskie i cienkie, że czuję, jakbym chodziła boso, więc dam radę w nich wytrzymać.

      Usuń
  2. Śliczne balerinki. :)
    Zapraszam do siebie na moje pierwsze Rozdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny kolor balerinek:) Pozdrawiam i zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tam bardzo lubię adidasy i śmigam w nich bardzo często na zmianę z Conversami. Obcasy i owszem, posiadam, ale noszę baaardzo bardzo sporadycznie, bo jest mi w nich koszmarnie niewygodnie - zarówno gdy muszę dużo chodzić, jak i nie lubię prowadzić auta w obcasach (ale tylko w manualu, bo w automacie mogłabym prowadzić nawet na szczudłach :D).

    Baleriny też świetna sprawa - noszę zawsze jak się zaczyna robić ciepło. Ostatnio znalazłam kilka naprawdę ładnych modeli w River Island i śliczne brązowe od Tommiego Hilfigera. Póki co nie mogę się zdecydować :|
    A te Twoje są zamszowe? Bo jeszcze takich nigdy nie kupowałam. Zawsze bałam się, że się zniszczą za szybko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie mam prawa jazdy, więc nie ocenię moich zdolności kierowcy w obcasach :D.

      Nie, nie są zamszowe. Są z materiału, który przypomina z wyglądu sztuczną skórę, ale w dotyku jest miękki i do jakiejkolwiek skóry mu daleko :). Nie lubię zamszu. Zawsze go unicestwiam znacznie szybciej niż jakikolwiek inny materiał :).

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS