My week with Marilyn



W sierpniu zeszłego roku poznałam Marilyn Monroe. Może się to Wam wydać dziwne, bo wszyscy ją znają od lat 40', a ja nagle wyskakuję, że poznałam ją pół roku temu. A jednak. Wcześniej wiedziałam, że istnieje, kojarzyłam ją jedynie z pop artem. Ale poznałam faktycznie w sierpniu. I się zakochałam. Ale nie w wyglądzie, który króluje na gadżetach i biżuterii, a w jej historii, bólu, tragedii, braku miłości i spieprzonym dzieciństwie. Od tej pory mówiłam o niej non stop, na przemian z Angeliną Jolie i seryjnymi mordercami. Naprawdę bywam monotematyczna, gdy się na coś uwezmę.

Dlatego oczywiście musiałam iść na ten film do kina. Po trailerze wiedziałam, że Michelle Williams mnie nie zawiedzie w roli Marilyn. I miałam rację. Może jej gra nie była idealna, ale w niektórych scenach była doskonałą MM, choć w następnych już mniej. Mimo to podziwiam ją za to, że podjęła się tej roli i naprawdę jej się udała. MM mnie zawsze bardzo wzrusza, sama nie wiem czemu, ale i Michelle Williams doprowadziła mnie do tego stanu. Bez niej ten film byłby banalny, niezbyt ciekawy. Ale ona wprowadziła do niego to coś, co sprawia, że chce się oglądać i wszystko nabiera barw.

Polecam jednak go obejrzeć dopiero po zapoznaniu się z "Księciem i aktoreczką", ponieważ o tym filmie w "My week with Marilyn" jest mowa i bardzo interesujące jest, gdy się porównuje oryginalną MM z kreacją Michelle Williams w tym samym filmie. Nie zachwycił mnie ten film, ale baardzo się spodobał, nawet powiedziałam mamie, że niedługo będę mogła go oglądać codziennie. I jestem skłonna naprawdę to zrobić, gdy już go będę miała.

Potem poprosiłam obsługę kina o plakat, bo nie wyobrażałam sobie wyjść z kina bez niego. Dostałam i wisi dumnie nad łóżkiem, a Deusz próbuje się do niego co jakiś czas dobrać, ale jest trochę za wysoko na jego leniwe, kudłate łapki z obciętymi paznokciami. W Empiku kupiłam sobie pudełko, którego cena mnie zaskoczyła. Format jest trochę większy od Twojego Stylu (akurat pudełko na nim stoi, więc mogę porównać) i kosztowało 15,90, gdy ja spodziewałam się ponad 30 zł. Było też większe, ale go nie chciałam. To wydało mi się idealne. I kupiłam. A dzień upłynął mi pod znakiem MM.


I może jest śliczna, ale samą urodą by mnie nie ujęła. Nie tylko wygląd się liczy. Dla mnie ważne są idee.


Komentarze

  1. Film czeka w kolejce do obejrzenia, ale skoro polecasz, to pewnie przesunie się kilka oczek w górę na liście oczekiwania:P a pudełko jest świetne:) Leży u mnie od dawna książka 'ostatnie seanse MM' i muszę się w końcu za nią zabrać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten film jest dobry. Zdecydowanie wart obejrzenia choćby dla Michelle Williams. A książka też jest świetna, choć specyficzna... może wpędzić w głęboki dół. Ale u mnie należy do kategorii książek, których końca nie chce się doczekać, chce się, by wiecznie trwały :).

      Usuń
  2. No u mnie też czeka już na obejrzenie, ale dobrze, że też polecasz ;)

    Pozdrawiam,
    A.
    2bigcitylifes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. "mój tydzień z Marilyn"... taki sobie... :(

    http://perfectstyleandshopping.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uważam, że lepszy niż "taki sobie" ;). Co Ci się w nim nie podobało?

      Usuń
  4. ten film jest moim numerem 2 na liście filmów do obejrzenia :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS