Dziś.
Miałam egzamin. Poszedł mi dobrze, może się okazać, że nawet lepiej. To zależy od nastroju osoby, która go oceni, jednak wiem, ile mam dokładnie punktów. Nie jest źle, choć wolałabym lepiej. Jak zawsze. Tutaj zależy mi na ocenach, bo wiem, że nie jest tak niemożliwe jak na UJ, by je zdobyć.
Potem poszłam na zakupy (godzina trzynasta, a ja jeszcze nie zjadłam śniadania). Kupiłam dwa lakiery do paznokci, jeden dla mnie, drugi obiecałam Kaś. Przy okazji coś do jedzenia i coś dla kogoś (jakże dziś jestem niekonkretna...). Potem wróciłam dowiedzieć się, jak mi ten egzamin poszedł. Uszy mi zamarzły - tak jak Odra, na której kra scaliła się ze sobą.
A w piątek jadę już do domu! Ma to swoje wady i zalety. Na razie widzę zalety, wad liczę, że nie doświadczę. O, złudne nadzieje!
I zawaliłam zaliczenie z filmu, co mnie smuci. Zdałam, ale mam kiepską ocenę (bo tu wszystkie zaliczenia są na ocenę, a jak powiedziałam wcześniej, tu mi zależy), jednak poprawię na początku przyszłego semestru. Wykładowca był nie mniej zmartwiony niż ja, bo chciał mi nawet podnieść ocenę, ale powiedział, że musi być obiektywny. Smutne, przykre. Oboje wiemy, że zasługiwałam na znacznie lepszą. Tak to jest, jak nie chce mi się pisać i jeszcze kurczowo trzymam się polecenia.
Jeszcze dwa dni i mogę wreszcie zająć się własnym życiem. I blogiem. Teraz idę czytać, bo recenzyjne też mam zaległe. A chcę się z nimi uporać przed wyjazdem, żeby nie targać ze sobą książek przez całą Polskę.
Zrobię sobie tylko herbatę i znikam. No, może też coś do jedzenia. Mówiłam już, że jestem głodna?
Potem poszłam na zakupy (godzina trzynasta, a ja jeszcze nie zjadłam śniadania). Kupiłam dwa lakiery do paznokci, jeden dla mnie, drugi obiecałam Kaś. Przy okazji coś do jedzenia i coś dla kogoś (jakże dziś jestem niekonkretna...). Potem wróciłam dowiedzieć się, jak mi ten egzamin poszedł. Uszy mi zamarzły - tak jak Odra, na której kra scaliła się ze sobą.
A w piątek jadę już do domu! Ma to swoje wady i zalety. Na razie widzę zalety, wad liczę, że nie doświadczę. O, złudne nadzieje!
I zawaliłam zaliczenie z filmu, co mnie smuci. Zdałam, ale mam kiepską ocenę (bo tu wszystkie zaliczenia są na ocenę, a jak powiedziałam wcześniej, tu mi zależy), jednak poprawię na początku przyszłego semestru. Wykładowca był nie mniej zmartwiony niż ja, bo chciał mi nawet podnieść ocenę, ale powiedział, że musi być obiektywny. Smutne, przykre. Oboje wiemy, że zasługiwałam na znacznie lepszą. Tak to jest, jak nie chce mi się pisać i jeszcze kurczowo trzymam się polecenia.
Jeszcze dwa dni i mogę wreszcie zająć się własnym życiem. I blogiem. Teraz idę czytać, bo recenzyjne też mam zaległe. A chcę się z nimi uporać przed wyjazdem, żeby nie targać ze sobą książek przez całą Polskę.
Zrobię sobie tylko herbatę i znikam. No, może też coś do jedzenia. Mówiłam już, że jestem głodna?
no kochana to ja się tego lakieru już doczekać nie mogę, i Ciebie też:) :P
OdpowiedzUsuńWkrótce :D.
UsuńZaliczenie z filmu brzmi ciekawie.
OdpowiedzUsuńI trzymam kciuki za dobry wynik z egzaminu :)
Studiujesz na Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej czy źle wywnioskowałam?
OdpowiedzUsuńZawsze może być lepiej, jest to takie... motywujące. Jednakże nie ma coś się załamywać, głowa do góry i do przodu!
Źle wywnioskowałaś, ale chciałabym, oj, chciała! Studiuję germanistykę międzykulturową na Viadrinie i UAMie.
UsuńNie załamuję się, ten etap przechodziłam w zeszłym roku :). Dziękuję.
ja na swoich studiach muszę być taka straszliwie 'konkretna' :/
OdpowiedzUsuńZamarznięta Odra wygląda świetnie <3
OdpowiedzUsuńhehe powroty do domu sa fajne ;)) ja to wiem i teraz az mi smutno jest wracac na studia ;(
OdpowiedzUsuń