Cafe Camelot.


Po kinie poszłam z O. na "coś". Nie było to sprecyzowane, jednak chodząc po blogach, podjęłam decyzję, że dzisiaj idziemy do Cafe Camelot na ul. Tomasza w Krakowie. Wiedziałam tylko, że mają pyszne nalewki i sernik. Nic więcej. Jednak zwykle napalam się na coś, nie znając zawartości.

Sernika dziś nie mieli, a chciałam. Zdecydowałam się na koktajl malinowy, O. wzięła gorącą czekoladę z pomarańczą i cynamonem. O tym za chwilę. O ile lokal jest przytulny i miły, to muszę powiedzieć, że ceny są bardzo wysokie. Ten sernik, którego nie było, kosztował 15,50, czekolada też. Mój koktajl był tańszy, ledwie 9,50. Herbata 11-15 zł, wszelakie ciastka powyżej dziesięciu. Dania ciepłe powyżej dwudziestu. Ceny nie zachwycają. W Krakowie można znaleźć wiele tańszych, klimatycznych miejsc, gdzie jedzenie/picie jest naprawdę dobre. W miarę możliwości postaram się Wam opowiedzieć w przyszłości o moich ulubionych.

Koktajl był pyszny. Na wierzchu leżały winogrona i cząstki mandarynek, przyprószone cukrem pudrem niczym śniegiem, co wyglądało naprawdę ślicznie. Fanką gorącej czekolady nie jestem, dlatego uważam, że w niej najlepsza była bita śmietana. Jednak pewna rzecz mnie ujęła z całego serca - z okazji Tłustego Czwartku dostałyśmy również po pączku, obsługa była naprawdę miła i mimo że po wypiciu siedziałyśmy jeszcze pół godziny, nikt nie spróbował nas mniej lub bardziej grzecznie wyprosić (a czegoś takiego szczerze nie znoszę). Po tej skromnej degustacji jestem skłonna polecić Camelot. Możliwe, że kiedyś jeszcze wrócę na coś smacznego, ale Kraków ma tyle miejsc do zaoferowania! I w niższych cenach, jak już wspomniałam. Dlatego wciąż będę szukać, aż znajdę miejsce, którego nigdy nie będę chciała opuścić, a wszystkim będę je polecać.
Jutro opowiem Wam o filmie.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS