Zakupy.


Tak bardzo mi się chciało mięsa, że aż wczoraj wieczorem się złamałam i poszłam sobie kupić. Kupiłam i mi nie smakowało. Ba! bardzo nie smakowało. W ten oto sposób zmusiłam się dzisiaj do wyjścia, doczłapania do Kauflandu i kupienia sobie wreszcie tofu (moje miso trochę się domagało, bo makaron ryżowy średnio mu pasuje). Do tego jakiś sos (padło na słodko-kwaśny), a gratis dorzuciłam sobie jeszcze wiśniowo-żurawinowy dżem Schwartau (on jest rewelacyjny!!!). Później obeszłam trzy kasy (bo oczywiście na półce, gdzie być powinna, nie było), żeby znaleźć intensywną odżywkę Gliss Kur, które uwielbiam i ja i moje włosy. Doszłam ostatnio do wniosku, że są trochę zbyt wysuszone. No i tyle z zakupów w Kauflandzie. O poszukiwaniu portfela wspominać nie będę, ale powiem za to, że znalazłam. Początkowo chciałam drugi na euro, ale jakoś wyszło tak, że kupiłam jeden na obie waluty, w którym nie będą mi się mieszały drobne, a mam w nim wystarczająco miejsca na te wszystkie dowody, karty, legitymacje... Daniel Ray przydał się do czegoś, bo nie dość, że pojemny, niedrogi, to jeszcze ładny i miły w dotyku.



A moje tofu w sosie na obiad już prawie zjedzone. Tylko herbaty mi się nie chciało robić. Będę musiała to zmienić.

I nie poskarżyłam się, że musiałam zanieść buty do szewca, bo przeszły chrzest bojowy (czyli półtorej tygodnia na moich nogach) i już unicestwiłam im fleki. Dlatego też ani dziś, ani jutro nie wybieram się do Berlina, bo chcę jechać w wygodnych butach, a nie znowu balerinkach, czy takich, w których będzie mi zimno. Choć muszę przyznać, że temperatura dzisiaj jest bardzo przyjemna.

Tofu się skończyło. Czyli obiad zjedzony. I był dobry, w przeciwieństwie do tej wczorajszej łopatki.

A zaległy post o Berlinie będzie jutro.

Komentarze

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS