Poranek.

Poranek jest szary jak mój sweter. I może poniekąd jak mój nastrój. Sama myśl, że będę musiała się dostać w tej pogodzie na drugi koniec Frankfurtu, gdy tramwaj jeździ co dwadzieścia minut, jest przerażająca, a przynajmniej demotywująca. Aż dziw bierze, że wyszłam z łóżka. A jednak. Wczoraj tego nie zrobiłam i nie zamierzam popełniać tego błędu po raz drugi.

Obiecany Berlin nadejdzie. Chciałam to zrobić wczoraj, ale przedłużyli nam zajęcia o dwie godziny i już nie miałam siły, a później nawet ochoty. Nadrobię to. Jeśli nie dziś, to jutro, gdy się trochę wyśpię. Przez ostatnie dni notorycznie budzę się o czwartej nad ranem, rozmyślam lub nie, i zasypiam na nowo. O tamtej nieprzyzwoitej godzinie wstałabym chętniej niż teraz.

Czy Wam równie mocno nie chce się wstawać?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS