Po dniu.
Wróciłam - ledwo żywa, głodna, z bólem głowy... ale wróciłam. I zdałam! Z łaską, z "kredytem na nowy rok", z którego to nie skorzystam, bo już mnie tam nie będzie. Jednak ona o tym wiedzieć nie musi. A jutro muszę wstać przed szóstą, a następnie odbyć mały maraton po Krakowie, latać z indeksami swoimi i nie swoimi, po cupcake'i, wizyty w moim liceum, by pożegnać się z wychowawczynią, z którą przez długi czas się nie zobaczę, oddać koledze książkę... i zdać ostatni egzamin i mieć święty spokój.
Zjem coś i zaraz pewnie pójdę spać. Jestem wykończona.
Zjem coś i zaraz pewnie pójdę spać. Jestem wykończona.
O, a ja tu do Ciebie trafiłam zupełnie przypadkiem, przez bloga C.S. :D Dobrze, że zdałaś. :)
OdpowiedzUsuń