O powstaniu bloga.

Założenie nowego bloga zawsze jest rytuałem - a miałam ich w swojej karierze sporo. Przeważnie myśl o nim kłębi się od dłuższego czasu, dojrzewa - wymyślam adres, czego wymagam od tego bloga, tytuł... I właśnie w przypadku Koffer in Berlin miałam problem z tym ostatnim - aż do wczoraj, kiedy doznałam niejakiego oświecenia. Niestety Blogger nie był łaskaw zaakceptować go w całości, więc niech będzie wersja skrócona.

Skąd adres? Z mej miłości do Berlina (która nie dorównuje jednak tej krakowskiej), dlatego, że Berlin jest dla mnie pewnym symbolem, którego kurczowo się trzymam i dlatego, że wkrótce będę mieszkać zdecydowanie bliżej stolicy Niemiec niż polskiego Miasta Królów.

Ale sam pomysł na bloga wyszedł znacznie wcześniej, niż zdołałam wymyślić, że wyjeżdżam na studia do Frankfurtu - kiełkował we mnie może od maja, kiedy to wymyśliłam, że nic nie stoi na przeszkodzie, by zrobić sobie trzydniową wycieczkę do Berlina. Miała ona się odbyć w połowie sierpnia i od niej ten blog miał rozpocząć swój żywot. Jednak w związku ze zmianą uczelni Berlin porzuciłam, bo w końcu będę mogła do niego na upartego jeździć od października codziennie. Oczywiście wątpię, by tak w rzeczywistości się zdarzyło. Niezaprzeczalnie jednak będę miała tę możliwość.

Trudno mi powiedzieć, o czym ten blog będzie, ponieważ tak naprawdę będzie on o wszystkim. O mnie, o moich miłościach, może troszkę o modzie i urodzie, o muzyce, filmach, książkach, podróżach (a tych mam trochę w planach, zobaczymy, jak to wyjdzie) i nawet plotkach z życia gwiazd, ale tylko tych, które mnie w jakiś sposób interesują. Na upartego możliwe, że ponarzekam na moje stare studia i będę zachwalać pod niebiosa nowe. Poza tym... pewni ludzie się odgrażają, że będą mnie ciągnąć po imprezach, więc kolejna rzecz do opisania.

Tak naprawdę zamierzam urozmaicić swoje życie, a ten blog ma mi pomóc w byciu konsekwentną. Bo na blogu przecież nie może być nudno.

Wspominałam, że Blogger uciął mi kawałek nazwy bloga. W oryginale brzmiała "Trzy metry nad niebem, dwa metry pod ziemią, stopami na trawie...". Uznałam ją za niezwykle realną, bo wyobraźnia mnie jednak czasami ponosi (a nawet częściej), jestem cyniczną realistką, a czasem z tego powodu i umieram, pogrążając się w depresji. Cała ja. Ale zazwyczaj jestem optymistką i nie przejmuję się problemami. Chyba że spadnie ich na moją głowę za wiele (jak np. teraz - załatwianie papierów na studia, szukanie funduszy, wymyślanie, jak przetransportować przez całą Polskę moje bagaże - ten problem już poniekąd rozwiązałam, wyślę kurierem, bo nie wychodzi tak znowu drogo - i jak zdać te dwa egzaminy z UJ, które zostały mi na dziś i jutro, jak na razie radzę sobie wcale nieźle, choć jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów).

I w dodatku zawsze mam za mało zielonej herbaty!

Ale ten problem rozwiązać najłatwiej ;).

Teraz idę się trochę pouczyć. Może opowiem później o tym, jak to oblałam trzeci termin historii literatury, udzielając prawidłowych odpowiedzi. Chyba że cud się zdarzy i zdam. Jutro po południu doprowadzę tego bloga do mojego stanu, stworzę mu lepszy szablon, dodam blogrolla i kto wie, co jeszcze wpadnie mi do głowy. Jednak szablon i blogroll na pewno ulegną wkrótce zmianom ;).

Miłego dnia!

Komentarze

  1. Nie pomyślę ;) Obserwuję cię tutaj w takim razie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. no to i ja Cię poobserwuję, jakżeby inaczej:) toć to przyjemność sama- a nowościami w Twoim życiu zaskoczyłaś mnie ogromnie- życzę Ci z głębi serducha powodzenia i musimy się spotkać przed Twoim wyjazdem:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kaś, z tym będzie trudno, choć bardzo bym chciała :(. Myślałam o tym i jakoś... to za parę dni tak właściwie! I nawet nie zauważę, kiedy zleci, a mam jeszcze parę rzeczy, z którymi muszę się uporać. Ale dziękuję, że jesteś! :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo podoba mi się jak piszesz :) Jakby to wytłumaczyć, to takie mi bliskie :) Może podobna wrażliwość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :). Całkiem możliwe, bo Twój blog i Twoje słowa także mnie przyciągnęły i sama w sobie wzbudziłaś moją dużą sympatię :). Przypuszczam, że może to mieć coś wspólnego z podobną wrażliwością.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i każdy pozostawiony komentarz! :).

Popularne posty z tego bloga

Spontaniczny konkurs błyskawiczny - Alverde. [ZAKOŃCZONY]

Jennifer Lopez Deseo EDP + KONKURS